2.

28 3 0
                                    

*3 lata później*

- Mia, wstawaj już! Spóźnisz się na to nieszczęsne rozpoczęcie... - otworzyłam swoje zaspane oczy i przed sobą ujrzałam Caluma, ubranego w piżamę w różowe jednorożce.

Okej, albo on jest strasznie dziecinny mimo wieku 21 lat, albo został gejem. Podejrzewam obie wersję.

    Spogląda ledwo widząc na zegarek obok, położony na szafce nocnej. 7:32. Kurwa...

- Serio Cal? O 8:10 mamy rozpoczęcie roku, nie mogłeś mnie obudzić wcześniej?! - burknęłam zła na jego lekkomyślność i szybko wstałam z łóżka zbierając z pokoju wszystko co mi potrzebne do przebrania się.

- Sorry. - powiedział wychodząc, zupełnie nie przejęty.

- Sorry... - przedrzeźniłam go gdy tylko zamknął za sobą drzwi.

- Ej, słyszałem to! - krzyknął.

Jeśli się nie wyrobię na czas, a tak się stanie, to to będzie jego wina.

Przez cały miesiąc nie zrobię mu naleśników, które tak bardzo uwielbia.

    Położyłam ubrania na łóżku i im się przyjrzałam.

Bordowa kloszowana suknia ze zdobnym rękam 3/4, do tego ciemne buty na średnim obcasie i niewielka czarna torebka.

    Przez wakacje się zmieniłam, bardzo. Miałam blond włosy, nosiłam okulary, poobgryzane paznokcie, nie malowałam się i ubierałam się w za szerokie ubrania.

    Teraz mam na głowie ciemny brąz, soczewki, ubieram się o wiele lepiej, zadbane paznokcie i nie da się nie zauważyć, że zrzuciłam na wadze. Musiałam, ponieważ miałam dość naśmiewania się z mojej wagi. W końcu im pokażę na co mnie stać.
Niespodzianka bitch.

    Szybko przebrałam się w wybrany strój i ze szczotką do włosów w jednej ręce popędziłam do łazienki.

Mam o tyle dobrze, że mam osobną łazienkę, bo gdybym miała ją dzielić z tym ryżojebem to chyba bym umarła. Czasami naprawdę potrafi być irytujący, ale i tak bardzo go kocham.

Od śmierci rodziców mam tylko jego; od tego nieszczęsnego dnia zamknęłam się w sobie tak bardzo, że odtrąciłam nawet najlepszych przyjaciół.
To był błąd, ale niczego już nie zmienię.

    Stojąc przed podświetlanym lustrem zastanawiłam się jak się pomalować. A zaszaleję sobie.

Na całą twarz nałożyłam niewielką ilość podkładu, korektor, a na to puder. Podkreśliłam kształt brwi, zrobiłam smokey eyes, doczepiłam sztuczne rzęsy, a na koniec usta pomalowałam matową, brązową pomadką. No, teraz wyglądam znośnie.

    Zadowolona z siebie wyszłam z łazienki, by następnie udać się na dół by szybko coś zjeść. Nie wyobrażam sobie dnia bez śniadania, kocham jeść.

    Schodząc po schodach usłyszałam rozmowę.

Hm... ktoś z chłopaków pewnie przyszedł do Cala. Błagam, niech to nie będzie Luke.

Lubię go, nawet bardzo, ale... ale chyba aż za bardzo...

- Hej Mia! - usłyszałam głos zgadnijcie kogo. No dalej.

- Hej Lukey... -uśmiechnęłam się do niego szczerze, nie patrząc mu w oczy.

- Słuchaj - zaczął Calum patrząc na mnie - nie mogę Cię podwieźć do szkoły bo coś mi wypadło i muszę szybko jechać do pracy. Ale Luke powiedział, że Cię tam zabierze. - powiedział entuzjastycznie brunet.

Nie podzielałam tego entuzjazmu z jednej strony, przecież ja w tym samochodzie przestanę oddychać!

- Oh, no okay... - powiedziałam cicho. Gdy jest w pobliżu jestem cholernie nieśmiała.

- To co, jedziemy? - uśmiechnął się do mnie.

- Uhm... tak, jasne - odwzajemniłam uśmiech - Paa Calum! - pomachałam na pożegnanie bratu, a ten zrobił to samo.

   Szłam obok Luke'a, a gdy przepuszczał mnie w drzwiach frontowych szepnął mi do ucha:
- Wygladasz jak milion dolarów... - jego głos nabrał tej specyficznej chrypki i myślałam, że zemdleję...

Zapowiada się ciekawa, dwudziesto minutowa jazda...

//nie sprawdzone

Destroyed FeelingsWhere stories live. Discover now