II

1.9K 128 76
                                    

Gdy rozbrzmiał dzwonek ogłaszający przerwę, skierowali się w stronę sali sportowej, na której miało odbyć się wychowanie fizyczne. Nico uznał to za szansę na chwilę spokoju i obserwację uczniów, choćby z paplającą Miriam u boku (co już go nie rozpraszało i nie irytowało, jak pół godziny wcześniej). Oczywiście się przeliczył, bo niemal natychmiast otoczył go wianuszek nastolatków, przyprawiając go o zawał serca.

Zewsząd padały najróżniejsze pytania, niektóre po angielsku, a niektóre po polsku, które Miriam tłumaczyła, podobnie jak odpowiedzi Nico. Choć miał obojętny ton i jeszcze bardziej obojętną minę, zauważyła, że sytuacja sprawia, że jest nie dość, że zmieszany, ale i lekko przerażony ilością ludzi. Podpowiadały jej to jego palce, które raz po raz obracały pierścieniem z czaszką, jakby chciały ukryć swoje drżenie.

- Masz dziewczynę? - pytanie zadała ciemnowłosa dziewczyna we wzroście Nica.

Nico przyjrzał się jej nieco, nim Miriam przetłumaczyła mu pytanie. Dziewczyna nie była piękna, ale też nie była brzydka. Jej największą skazą były włosy, proszące się o umycie, o nieokreślonym kolorze - nito czarny, nito ciemny brąz, podobnie z resztą jak jej oczy, wyjątkowo duże, wręcz wyłupiaste, aczkolwiek jednocześnie ładnie komponujące się z resztą jej twarzy.Nico lubił badać rysy twarzy nieznajomych, a następnie wyrysowywać je w głowie, a później na kartce. Ot, niewielka przyjemność w jego nieprzyjemnym życiu.

- Spytała, czy masz dziewczynę. - przetłumaczyła mu Miriam, jednocześnie posyłając mu znaczące spojrzenie.

Wziął wdech nieco zbyt gwałtownie, czując jednocześnie, jak czerwień wpływa na jego policzki. Zdał sobie sprawę, kim zadająca pytanie była - Sandra, ta, przed którą przestrzegała go jego tłumaczka.
- Nie. - wykrztusił w końcu, próbując opanować rumieniec zażenowania.

Nie sądził, że jego osoba może wzbudzić tak ogromne zainteresowania. Pytania atakowały go z każdej strony, jednocześnie odcinając mu dostęp do odpoczynku i obserwacji, tak jak pragnął. Nie lubił być w centrum uwagi, ba, nawet nie lubił ludzi, a zwykle ludzie nie lubili jego, nie ważne jak bardzo się starał. Dlatego, jak dotąd, unikał ich za wszelką cenę, dopóki Chejron się nie zirytował i nie przetrzymał go w Obozie groźbami, a później wysłał na misję, która prawdopodobnie będzie ostatnią nicową misją, bo po niej miał zamiar wybrać się do innego kraju, gdzieś na koniec świata. Albo do Hadesu, lecz tym razem nie jako chwilowy gość.Gdy powoli zaczęła mu się kończyć cierpliwość i zaczął poważnie rozważać ucieczkę ignorując wszystkich wokół, z opresji wyrwał go dzwonek. Jeszcze nigdy w życiu równie bardzo nie ucieszył się z tego donośnego dźwięku, nie licząc czasów, w których chodził do szkoły z internatem i szczególnie nie cierpiał lekcji matematyki.

- Teraz mamy dwie godziny zajęć sportowych. - orzekła Miriam. - Radzę ci ćwiczyć, bo wasza nauczyciela jest podobno m e g a surowa i każe ci robić pompki, nawet gdy nie będziesz mieć stroju.

- Dzięki. - zdobył się na uniesienie jednego kącika ust, po czym skierował się do wejścia szatni.

- Czekaj, jeszcze jedno! - chwyciła go za ramię, na co zareagował spięciem wszystkich mięśni. Miriam czując to, szybko cofnęła rękę. - Mamy dziś razem, w sensie chłopacy i dziewczyny. Jak coś, przyjdź do mnie. Pomogę, potłumaczę.

Odpowiedział kiwnięciem głową, a ona poszła w swoją stronę, przygotowując uszy na najgorsze tortury, które jak zwykle czekały ją w szatni dziewcząt. Piski, wrzaski, krzyk mający imitować piosenki, które leciały z głośnika którejś z nich. Tylko kilka dziewcząt postanowiło nie uczestniczyć w harmiderze i ograniczyło czas spędzony w szatni do minimum - jedną z nich była Miriam, która najszybciej jak umiała przebrała się w strój sportowy, po czym przez parę chwil walczyła z włosami, by w końcu upiąć je w wysoki kok, jednocześnie marudząc na Wandę, swoją przyjaciółkę, która koniecznie musiała rozczesać splątane w jej mniemaniu kosmyki, jednocześnie szczotką wyrywając sobie mnóstwo pojedynczych włosów, które później można znaleźć dosłownie wszędzie - raz, jedząc kanapkę, Miriam trafiła w niej na długi, czarny włos, który sprawił, że już nigdy więcej nie wzięła jedzenia od przyjaciółki.

Angel And Death || remontOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz