Nie przyśnił mu się żaden koszmar.
Po raz pierwszy od śmierci Bianci nie przyśnił mu się żaden koszmar.
To była pierwsza myśl, która zaatakowała jego umysł, gdy tylko zaczął się przebudzać. Przez parę chwil nie do końca wiedział, co się stało, jakim cudem znalazł się w łóżku, skoro zasnął na kanapie, lecz gdy poczuł jakiś kosmyk łaskoczący go w nos, zmarszczył brwi i w końcu zdecydował się uchylić powieki.
Wtedy też przypomniało mu się, co nawyrabiał poprzedniej nocy, oraz uświadomił sobie, że prawdopodobnie przez calutką noc tulił się do Miriam, która w tamtej chwili spała spokojnie, jak gdyby nigdy nic. Odskoczył od niej niemal natychmiast, o mały włos nie spadając tym samym z dość wąskiego łóżka. Poczuł, jak gorący rumieniec wpełznął na jego twarz, więc szybko zakrył ją dłońmi, siadając na skraju materaca i próbując ogarnąć szalejące myśli: co mu odwaliło, do cholery? Czemu pozwolił sobie zasnąć na kanapie, skoro doskonale wiedział, jak to się skończy? Dlaczego musiał zrobić z siebie takiego idiotę przed nią?
Przerwała mu Miriam, która się poruszyła przez sen, mrucząc jakieś bliżej niezidentyfikowane słowa i zarzucając sobie rękę, którą jeszcze chwilę temu Nico wykorzystywał jako poduszkę, na oczy, chroniąc je przed słońcem, które atakowało zaciekle zasłonięte żaluzją okno. Czarnowłosy stwierdził, że jeszcze nie jest gotowy na konfrontację, więc najciszej jak tylko umiał wyszedł z pokoju i pomaszerował wprost do łazienki, gdzie opłukał twarz chłodną wodą i spojrzał na siebie w lustrze, zaciskając dłonie na umywalce.
- No dawaj. - wymruczał do siebie. - To Miriam. Ona rozumie. I nie pyta. Nie ma cię za idiotę.
- Ano nie mam. - niemal wyskoczył ze skóry, gdy zauważył Miriam opierającą się o framugę drzwi, których oczywiście nie zamknął. - Każdy ma koszmary, Nico. Nie musisz mieć sobie tego za złe.
- Nie, znaczy... - westchnął, odgarniając przydługą grzywkę do tyłu. - Jakby...
- Hej, spokojnie. - podeszła do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Nie musisz się tłumaczyć, serio.
- Chcę. - wyrzucił z siebie. - Naprawdę, chcę. Nigdy nikomu tego nie mówiłem więc... Nie wiem, cholera jasna.
- Nico, oddychaj. - zdawała się coraz bardziej zaniepokojona jego stanem. - Mówię serio.
- Ja też. - odetchnął, jak mu kazała. - Ja... Mam te koszmary niemalże cały czas, okej? I widzę w nich moją siostrę, która... Rozkłada się.
- Rozkłada? - zmarszczyła brwi.
- No.. Jej ciało. Nigdy go nie znaleziono, chociaż szukali.. - zaczął mamrotać, wbijając wzrok w podłogę. - Tęsknię za nią każdego dnia i jednocześnie nienawidzę jej przez to, że pokazuje mi się niemal co noc... Aż do dziś.. Po tym jak mnie uspokoiłaś...
Zamilkł na parę chwil, próbując zebrać myśli, a Miriam cierpliwie czekała na odpowiedź, wciąż trzymając dłoń na jego ramieniu. Ten gest, tak delikatny i na pozór nic nie znaczący sprawiał, że Nico czuł się odważniej, mimo wagi słów, które miał wypowiedzieć.
- Czuję się przy tobie bezpiecznie. - oznajmił, w końcu spoglądając przyjaciółce w oczy. - Sprawiłaś, że.. Że nic mi się nie przyśniło przez resztę nocy. Sama myśl, że byłaś obok mnie to sprawiła. Ty... Bogowie, nawet nie wiem, jak to ubrać w słowa! Po prostu... Jesteś mi bliska. Bardzo bliska. Od straty Bianci nikt nie mógł wzbudzić we mnie takiego uczucia, rozumiesz? W tak krótkim czasie ja... Ty... Nawet tego nie rozumiem, jakim cudem...
Gdy zabrakło mu słów, po prostu przytulił Miriam do siebie, wyrażając tym samym te wszystkie słowa, których nie mógł znaleźć. Z kolei jej ręce, ciasno oplatające go w pasie były wystarczającą odpowiedzią, która sprawiła, że jego serce niemalże fiknęło koziołka z radości.
CZYTASZ
Angel And Death || remont
FanfictionGdy do szkoły Miriam dołącza Nico, dziewczyna stawia sobie za cel uszczęśliwienie go. Czy Anioł będzie w stanie sprawić, by Śmierć przestała być taka straszna?