IX

1.4K 99 114
                                    

Miriam jedyne czego pragnęła, to odciąć się od otaczającego ją świata, najlepiej pod szczelną pierzyną, bądź w lesie pod jakimś drzewkiem. Gdzieś, gdzie nikt nie mógłby jej dopaść tylko po to, by zalać ją coraz to nowszymi informacjami, których jej mózg i tak już nie był w stanie przetworzyć. Ale zamiast tego, musiała stać wśród jakichś nastolatków, dodatkowo ubrana w za dużą zbroję i hełm z niebieskim pióropuszem, który co chwila zjeżdżał jej na oczy. Doszła do wniosku, że latynos o szpiczastych uszach, który ją w tą zbroję opakował, nieco przecenił jej gabaryty, bo potem gorączkowo zapewniał, że przy następnej okazji dostanie wszystko w swoim rozmiarze.

Słuchała uważnie chłopaka, który ewidentnie był dowodzącym jej drużyny i doszła do wniosku, że jej pierwsza w życiu bitwa o sztandar będzie naznaczona sromotnym znakiem porażki, ponieważ znajdowała się w drużynie Posejdona, wraz z dzieciakami, bodajże Hermesa, Demeter, Apolla i innych pomniejszych bóstw i miała grać przeciwko drużynie Aresa i Ateny, potomków dwóch bóstw, które współpracując w walce nigdy nie ponoszą przegranej.

Super. Cudowny początek letniego obozu.

- Um, Percy, tak? - zaczepiła dowodzącego, gdy skończył swoje próby wymyślenia planu. - Muszę koniecznie nosić ten hełm? Nic nie widzę przez niego.

- Niestety tak. - odparł. - Jesteś nowa, prawda? Muszę cię ostrzec, że ta bitwa to niebezpieczne zawody. Dostaniesz wycisk od Clarisse, córki Aresa. Nadal jej się nie znudziło dokopywanie nowym. Więc najlepiej będzie, jak będziesz się trzymać na uboczu.

- Dobrze, dzięki za ostrzeżenie. - zmusiła się do uśmiechu. - I, jak mam rozumieć, nie do końca mamy plan, tak?


- Nie jestem pewien, czy jakikolwiek plan coś zdziała. - stwierdził szczerze. - Choć miałem okazję kiedyś pokonać Aresa...

- Pokonałeś Aresa? - przerwała mu jednocześnie przerażona i zdziwiona.

- To naprawdę długa historia. - zaśmiał się. - Kiedyś opowiem, obiecuję. Tak czy siak, moja dziewczyna dowodzi drużyną przeciwną i uwierz mi, jej strategii nie da się przebić.

- Czyli bronimy się do ostatka?

- Mniej więcej tak.

Rudowłosa ograniczyła swoją odpowiedź do kiwnięcia głową, jednak nie mogła powstrzymać się przed obmyślaniem strategii. Niemalże można było usłyszeć trybiki pracujące w jej głowie, gdy wbiła spojrzenie w jakiś przypadkowy krzaczek, bawiąc się jednocześnie paskami napierśnika i zagryzając dolną wargę w zamyśleniu.

- Może schowajmy flagę w pięści Zeusa? - spytał jakiś opalony blondyn. - I pozostawić ją samej sobie, podczas gdy my schowamy się w jakichś krzakach i zaatakujemy oponenta z zaskoczenia?

Klik. Trybiki w końcu znalazły odpowiednią sekwencję obrotów.

- A w ofensywie postawić najliczniejsze domki. - podsunęła. - A w defensywie łuczników!

- Genialne! Słuchajcie wszyscy! - Percy od razu podchwycił pomysł i zwrócił się do pozostałych.

- Zgrani z nas stratedzy. - oznajmił blondyn, po czym wyciągnął w stronę rudowłosej dłoń. - Jestem Will Solance.

- Miriam Czajkowska. - podała mu dłoń z miłym uśmiechem. - Jestem polką, stąd dziwne nazwisko.

Nie było im dane jednak porozmawiać zbyt długo, bo syn Posejdona zarządził rozstawienie się na pozycjach. Miriam, jako najmniej doświadczona w walce, została wysłana w miejsce, gdzie ponoć nikt nie powinien jej zaatakować - kawałek od pięści Zeusa, w jakimś zacisznym kącie w lesie.

Choć jej marzenia i prośby zostały niejako spełnione, czuła lekki niedosyt. Miała ochotę wyżyć się w walce, pozbyć się wszelkich negatywnych emocji, by móc w pełni skupić się na nowych doświadczeniach jako półbogini i przy okazji popisać się umiejętnościami, które trenowała od dzieciństwa, lecz oczywiście los zarządził inaczej i skazał ją na siedzenie na jakimś kamieniu i grzebaniu mieczem w ziemi, co jakiś czas wzdychając z nudów. W pewnej chwili rozluźniła się na tyle, że zdjęła niewygodny napierśnik i hełm, wyzwalając jednocześnie rude loki, przez które wyglądała jak Merida.

Angel And Death || remontOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz