[♡] epilog

6K 617 153
                                    

Tłum ludzi na pierwszy rzut oka był kompletnie nie osiągalny do całkowitego ogarnięcia. Od sceny aż po sam koniec ogromnej hali, kotłowało się stado nastolatków, których łączyła jedna, ale całkiem ważna cecha.
Wszyscy przyszli spełniać marzenia.
Było głośno.
W tle leciała przyciszona muzyka, mająca na celu nie przeszkadzać w rozmowach, ale jednak umilić ten wydłużający się z minuty na minutę czas oczekiwania. Tłum był niecierpliwy co chwila skandując imię rapera, tym samym zapraszając go do wyjścia na scenę i dania tego, na co wszyscy czekali.
Yoongi robił show.
Po tylu latach nabrał wprawy. Wiedział czego się od niego oczekiwało, tak samo jak wiedział co chce z siebie dać.
Dobra zabawa, hałas, muzyka i niezapomniany wieczór.
To wszystko był w stanie zagwarantować każdej osobie, która kupiła bilet na jego koncert. Był niezmiernie wdzięczny każdemu zrządzeniu losu, które pchnęło go w stronę wyznaniu światu, kim tak naprawdę jest Agust D. Yoongi do tej pory nie zdawał sobie kompletnie sprawy z tego, ilu ludzi słucha jego utworów, niejednokrotnie się z nimi utożsamiając.  Z naprawdę niewielkim wysiłkiem znalazł wytwórnie, która postanowiła poprowadzić jego karierę.

I nikt nie przesadziłby mówiąc, że był teraz na szczycie.

Sława dość często potrafiła go przytłoczyć, zwłaszcza gdy zwykłe wychodzenie z domu stało się wyzwaniem, momentami nie osiągalnym do wykonania. Był wściekły, kiedy ludzie utrudniali mu zwykle, codzienne czynności. Czuł się przytłoczony, gdy otaczał go bezczelnie obmacując i o wszystko proszący tłum.
Min uwielbiał być sam, jednak teraz doceniał towarzystwo Jimina, który nigdy nie chciał odstąpić go nawet na krok.
Faktycznie na samym początku chłopiec nie był zadowolony z kłamstw, którymi przez cały czas ich znajomosci raczył go starszy. Czuł się oszukany, jednak potrafił go zrozumieć, dlatego wybaczenie mu tych kilku błędów nie potrwało zbyt długo. Kochał go i pierwszy raz w swoim krótkim życiu on również poczuł się kochany. Yoongi o niego dbał, zabierał go wszędzie ze sobą, chcąc by Park tez zobaczył trochę świata i mógł dobrze się bawić. Otaczał go troską i stworzył dom, do którego oboje wracali z uśmiechem na ustach.

— Ona naprawdę nie chce żebyś tam szedł— Jimin mówił przyciszonym głosem, krzyżując przy tym ręce na swoim torsie. Był zmęczony, o czym świadczyły mniej inniej podkrążone, sine ślady pod przymkniętymi oczami. Za kulisami od godziny nie słychać było nic innego prócz wołania różnego rodzaju techników zajmujących się dźwiękiem i innymi ważnymi sprawami, jak i płaczu dziecka.

Głośnego i ciężkiego do zniesienia.

— Pójdę z nią pogadać— starszy westchnął ciężko, poprawiając dopiero co ułożone przez stylistkę włosy. Miał teraz dosłowną chwile dla siebie, za nim nie rozpocznie się odliczanie, a on nie będzie musiał chwycić mikrofonu i zniknąć w tłumie krzyczących jego imię ludzi.

— Proszę, idź wytłumacz czterolatce, że wrócisz za dwie godziny i wcale tam nie zginiesz— młodszy Min prychnął głośno na swoje własne słowa. Dla Yoongiego wszystko wydawało się takie łatwe i oczywiste, jednak to on każdego dnia zajmował się nierozumiejącym jeszcze tego świata dzieckiem. Dawon była przerażona faktem, że jej tata naprawdę chce wyjść do tego rozwrzeszczanego stada. Kochała go nad życie i wizja jego krzywdy, okropnie niepokoiła jej dziecięcą wyobraźnie.
Zazwyczaj Yoongi nie zabierał swojej rodziny na koncerty, czy innego rodzaju imprezy w których brał udział, ale ten jeden był naprawdę wyjątkowy. Kończył jego drugą już światową trasę, zapowiadając tym samym twórczy urlop, który sam sobie narzucił. Musiał się teraz skupić na o wiele ważniejszych dla niego sprawach niż muzyka.

— Jestem mistrzem Min Jimin. A myślałeś, że sobie nie poradzę— szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy, gdy wyszedł z małego pomieszczenia razem z dziewczynką na rękach.

— Danie jej słodyczy żeby zamknęła buzię, to żadna sztuka— mruknął młodszy, jednak skłamałby mówiąc, że nie delektował się właśnie błogą ciszą, która w końcu nastała.

— Sztuką jest o tym pomyśleć, bo przez godzinę nikt prócz mnie na to nie wpadł— oddał Dawon w ramiona męża wsadzając jej do buzi owocowego lizaka.

— Mistrz dedukcji, samokrytyki i skromności. Min Yoongi. Proszę bić brawa— Jimin parsknął głośno, jednak wspiął się na palce by pocałować starszego, przed jego zniknięciem na scenie.

— Najlepszy mąż, cudowny ojciec i złoty obywatel— dodał rozbawiony, niemal od razu oddając pocałunek, który czuł jeszcze na ustach kolejne kilka dobrych godzin.


Okej w takim razie to już oficjalny koniec tego opowiadania
W sumie epilog ma mało wspólnego z tym co działo się w poprzednich rozdziałach, ale chciałam napisać chociaż jeden w, którym nasze yoonminy będą prawdziwą rodzinką
Chciałabym wam wszystkim podziękować za czytania tej książki, gwiazdki i niejednokrotnie wzruszające komentarze
Bardzo się cieszę, że wam się podobało, mam nadzieje, że jeszcze się nie rozstaniemy i zajrzycie do reszty moich prac, bo za niedługo startuje z nowymi au dla zabicia czasu
Ah miałam wspomnieć tez w podziękowaniach o mojej byłej pracy, w której powstało 70% rozdziałów i pomysłów, tak wiec cinema city, dziękuje wam za nudę w pracy i dogodne warunki do rozwoju twórczości. Dedykuje wam tą książkę
Kocham was mocno, buziaki

𝐜𝐢𝐚𝐨 𝐚𝐝𝐢𝐨𝐬 ↳ yoonmin✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz