- Jimin!
Taehyung biegł za chłopakiem już dobre parę minut, nie był przygotowany do tak nagłego biegu, mimo że należał do osób szczupłych i raczej wysportowanych to taki bieg go męczył.
- Jimin zatrzymaj się!
Ledwo dysząc i mówiąc, resztkami sił przyśpieszył i wykrzyczał jednocześnie łapiąc Jimina za rękę co spowodowało, że ten się zatrzymał i odwrócił.
Serce Taehyunga właśnie biło jak szalone. Pochylił się na chwilę by złapać oddech po czym spojrzał na Jimina. Jego twarz, była w okropnym stanie. Czerwone od łez oczy, mokre policzki, zaciśnięte mocno powieki i łzy. Dalej płynące różnymi torami łzy. Nie wiedział co powiedzieć, nie wiedział co się stało, on nic nie wiedział. Zacisnął mocniej dłoń na nadgarstku niższego i przyciągnął go do siebie po to, by go przytulić. Jimin się nie opierał, w głębi duszy pragnął, by to on za nim poszedł, by to on z nim porozmawiał... Schował głowę w szyi Tae i łkał cicho. Stali tak może dziesięć minut zanim Jimin się uspokoił. W Objęciach Taehyunga czuł się bezpiecznie, jego szerokie ramiona były idealnym schronieniem przed światem...
- Jimin... - pogłaskał go po głowie starając się go jeszcze bardziej uspokoić - Zabieram cię... gdzie chcesz, może być kawiarnia, pub, nad jezioro... cokolwiek, będziesz chciał to mi opowiesz co się stało... jak nie to po prostu będę obok ciebie, dobrze?
- Dobrze... pójdźmy nad jezioro...
*
Rozłożył bluzę na trawie, usiadł na niej podciągając kolana pod klatkę i oplatając je rękoma. Obserwował przez chwile jezioro po czym schował głowę w swoje ramiona. Taehyung dalej nie wiedział co ma do końca zrobić. Rzucał jakimiś kamyczkami do wody i rwał źdźbła trawy.
- Powiesz mi co się...
- Zerwaliśmy.
Odwrócił się w stronę skulonego chłopaka z wymalowanym zdziwieniem na twarzy, teraz tym bardziej nie wiedział co powiedzieć. Nie przypuszczał, że zerwą tak szybko, przecież dopiero co był o niego zazdrosny...
- Ale... dlaczego?
- Całowali się.
- C-co?
- Całowali się.
Obojętność w jego głosie, aż kuła w serce. Mówił to z taką ignorancją jakby go to nie obchodziło, a było wręcz przeciwnie. Serce mu pękało, wykrwawiało się, kawałki jego złamanego serca przecinały po kolei każdy z jego organów co utrudniało mu normalne oddychanie, czuł jak ręce mu się trzęsą z nerwów i z zimna, była jesień, a on siedział bez bluzy.
- Jimin... ja nie wiem co moge...
- Nic nie zrobisz.
- Jimin, nie traktuj mnie jak wroga...
Odważył się wyciągnąć głowę i spojrzeć na Taehyunga, on się o niego martwił, widział to w jego oczach. Był tu, mimo że go o to nie prosił. Wspiął się na czworaka na kolana Tae i ponownie schował głowę w jego szyi. Dosłownie sekundę później poczuł jak ten go obejmuje, poczuł fale ciepła przechodzącą po jego ciele. Przynajmniej przez chwile czuł się bezpiecznie...
- Tae... ja nie powinienem nigdy nikogo pokochać... teraz ponoszę konsekwencje mojej głupoty... jestem idiotą...
Zacisnął swoje drobne dłonie na koszulce Taehyunga jednocześnie mocząc ją kolejnymi łzami, był teraz tak cholernie kruchy, pozbawiony chęci na cokolwiek.
- On mnie nigdy nie kochał, on kochał Hoseoka...
- Jimin, proszę przestań tak mówić, bo ja nie jestem w stanie ci pomóc... nie mogę nic zrobić... czuje się taki bezradny...
Przytulił mocniej Jimina, dopiero teraz poczuł jego zimne jak lód dłonie, poczuł jak się trzęsie. Puścił go na chwile, ściągnął swoją bluzę i okrył nią malca na swoich kolanach.
- Tae... naprawdę... wystarczy, że tu jesteś i mnie słuchasz.
Zapadła cisza, Jimin cały czas łkając oparł głowę o ramię Tae, chowając twarz w jego szyi. W tym momencie go nie obchodziło to, że jego usta też się na niej znalazły. Nie dla niego, dla Tae to znaczyło zdecydowanie więcej, poczuł jak ciarki przechodzą po jego ciele i znowu ta drobna dłoń zaciskająca się na jego koszulce z nerwów. Za każdym razem znajdowała się coraz wyżej, aż znalazła się na jego szyi i delikatnie badała jej strukturę miziając go lekko opuszkami palców.
- Tae... nie uważasz, że nasze dłonie ładnie wyglądają jak są... razem?
Jego głos już był spokojny, tętno i oddech również. On sam był już spokojny, obecność Taehyunga działała jak lek.
- Tak Jimin, wyglądają razem ładnie.
Uśmiechnął się patrząc cały czas przed siebie, aż poczuł tą małą dłoń na swojej szczęce, tą małą dłoń która siłą obróciła jego głowę w stronę Parka Jimina, chłopaka z tak pięknie błyszczącymi oczami, że mógłby spokojnie porównać je do nieba nocą. Spoglądał na nie, wyrażały tyle emocji jednocześnie, że nie był w stanie opisać którejkolwiek z nich.
- Zawsze chciałem czuć się kochany.
Taehyung puścił jedną dłonią Jimina i złapał jego dłoń i splótł ich palce ze sobą.
- Jimin ja... ja chyba mógłbym...
Nie skończył mówić, przerwały mu usta Jimina. Usta które właśnie złączyły się z tymi jego. Pełne, różowe i słodkie jak czekolada usta Parka Jimina. Poczuł drugą dłoń niższego na swojej szyi, chłopak jakoś się przemieścił. Teraz siedział okrakiem na udach Taehyunga i resztkami sił, bo jakby nie patrzeć trochę biegł i trochę płakał, muskał wargi młodszego. Puścił dłoń Tae i umieścił ją za szyją splatając ze sobą swoje dłonie. Kim przycisnął go do siebie bliżej, tak by między nimi nie było ani mini metra przerwy i ułożył dłonie na jego bokach leniwie oddając każdy pocałunek Jimina. Nie myślał, że zrobi to kiedykolwiek. Czasem patrzył na niego inaczej, biło mu mocniej serce kiedy trzymali się za ręce, kiedy siedzieli razem na krawężniku, ale teraz? Teraz poczuł jak ciepło zalewa jego serce, wszystkie myśli z głowy uciekają i zajmuje je jedna myśl. Zajmuje je Park Jimin, który teraz oficjalnie miał postawiony wygodny fotel w jego głowie, by mógł tam siedzieć cały czas. Mniejszy oplótł nogi wokół bioder Tae i muskał delikatne jak piórko wargi wyższego.
- Mógłbyś co?
Oderwał się od trochę już nabrzmiałych warg młodszego. Zdziwił go trochę fakt, że on go nie puścił, że nie oderwał się od niego... że oddawał jego pocałunki o których marzył odkąd zobaczył go w drzwiach.
- M-mógłbym cie pokochać...
Starał się patrzeć w czarne oczy Jimina, ale usta które jeszcze parę sekund temu pieściły te jego nie dawały mu spokoju. Nigdy nie całował się z chłopakiem, nigdy nie sądził, że to zrobi. Zawsze miał się za hetero, ale teraz kiedy to z Jiminem się całował... pierwszy raz poczuł to w podbrzuszu. Znajomi zawsze mu powtarzali "dobry pocałunek będziesz czuł tutaj", długo myślał, że to chodziło o partnerkę, że to z nimi coś nie tak, że to może nie ta... a tu proszę, on po prostu potrzebował chłopaka. Potrzebował Jimina.
- Chcesz mnie pokochać?
- Tak Jiminie, chcę cię pokochać.
Na twarz Jimina wkradł się lekki uśmiech, a wraz z nim i rumieniec.
- Kochaj mnie, Taehyung.
- Będę cię kochać, Jimin-ah.
- Obiecujesz?
Nie odpowiadając na pytanie Jimina, Tae pocałował go namiętnie, całowali się raz, ale on już czuł, że będzie chciał to robić całą wieczność.
Kochani! W tym momencie kończę tę książkę. Nie mam już w ogole pomysłu na to, nie planowałam tu nic, wszystko było czystym spontanem.
Jeżeli komuś sie spodobało to gówienko to informuje, że planuje co najmniej dwa fanfiki i jednego oneshota. Będą to już lepsze (jak na moje oko) fanfiki
Bedzie jeden Jihope i dwa vminki!
Nie mam pojęcia kiedy, ale wyczekujcie. Mam nadzieje, że jeszcze wam oczu nie wypaliło!
![](https://img.wattpad.com/cover/149638879-288-k608037.jpg)
CZYTASZ
I Still Want You // Vmin/ Yoonmin/ Yoonseok
FanfictionMłody Taehyung opuszcza swoje rodzinne miasto, jednak po paru latach wraca do swoich przyjaciół. Vmin, Yoonmin, Yoonseok