9.

365 38 3
                                    

Znowu zaspał, znowu się spóźnił, znowu się całował, znowu rozmawiał, znowu wrócił do domu, znowu ignorowany, znowu ignorował, znowu poszedł spać i ponownie powtarzał tą rutynę. Codziennie to samo. Czy tak ma wyglądać jego życie? Jeden wielki replay? 

- Do dupy z takim czymś! - parsknął sam do siebie stojąc przed lustrem.

- Czy nie może się chociaż raz, ten jeden raz wydarzyć coś innego? Coś specjalnego? - poprawił spodnie.

- Mógłby przyjechać, zawsze to on robił zamieszanie. Dlaczego wyjechał? Dlaczego się nie przyjaźniliśmy? - poprawił koszulkę.

- Tak bardzo mi go brakuje. Przerwałby tą rutynę... - poprawił sznurówki.

- Był taki kreatywny, uroczy - poprawił włosy.

- Mógłby wrócić... - wziął plecak i wyszedł.

Znowu dom Yoongiego, znowu pani Min, znowu jej uśmiech, znowu ten przytulas...

- To już powoli traci swój urok - powtarzał sobie w myślach.

Znowu ten całus, znowu te dłonie, znowu ta sama droga, ta sama brama, ten sam budynek, ci sami ludzie. Wszystko znowu to samo. Rutyna - idealne określenie. Jimin miał tego dosyć. Inni też mieli dosyć? Nikt o tym nie mówił głośno, ale pewnie inni też mieli pewien rodzaj rutyny. 

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też - tak oschle, niedbale, bez uczuć, jakby mu już naprawdę nie zależało.

Drugiemu chyba też już nie zależało, nawet nie zwrócił uwagi na ton którym Jimin wypowiedział te słowa. Przyzwyczajenie, pewnie jakby zerwali to żaden by tego specjalnie nie przeżywał. Może, a może z tego przyzwyczajenia coś w nich pęknie. Kto wie? Nikt. I nikt się nie dowie dopóki tego nie zrobią.

*

- Pizza?

Jimin wyjrzał zza telefonu na siedzącego obok chłopaka.

- Tak, może być pizza...

- Jimin?

- Tak, Yoongi?

- Czy tobie w ogóle zależy?

- Huh?

- To co słyszałeś. Pytam na poważnie...

- Oczywiście, że t...

- Jimin, pytam na poważnie.

- Tak, zależy... co się dzieje?

- Nie zwracasz na mnie w ogóle uwagi. Mógłbym tu stać nago, a ty byś nawet na to nie zwrócił uwagi...

- Nie gadaj głupot. Jesteś moim całym światem i doskonale o tym wiesz..

- Nie Jimin, nie wiem. Tu jest problem.

Mina Parka pokazywała coś w stylu zażenowania, zdezorientowania i smutku jednocześnie. Jemu już nie zależało, miał go dosyć, miał dosyć wszystkich. Najchętniej to by to skończył, schował się w swoim pokoju i nie wychodził dopóki cud się nie wydarzy i nie odda mu Taehyunga. Dlaczego on ma go cały czas w głowie? Nie widział go 7 lat, nawet nie wie jak wygląda. Kiedyś nawet go chciał znaleźć na facebook'u, ale to też mu nie wyszło. Jak wszystko...

- Nie Yoongi nie zależy mi, zrywam z tobą. Znajdziesz sobie kogoś kto na ciebie zasługuje - mówił do siebie samego, mówił ale w myślach.

- Kocham cię Yoongi, zależy mi na tobie jak na nikim innym, nie chcę ciebie stracić - kłamał, robił to tak dobrze, że chłopak w to uwierzył.

Zbliżył się do chłopaka i złączył ich usta w krótkim i delikatnym pocałunku.

- Ja ciebie też Jimin.

Yoongi złapał Parka za dłoń, jego małą, uroczą dłoń. 

- Taka urocza - powtarzał sobie w myślach Yoongi.

- To jaka ta pizza? - westchnął Jimin, najchętniej to by nie jadł tej pizzy, ale chciał chociaż raz sprawić przyjemność swojemu chłopakowi.

*

- Mamo? Za ile wyjeżdżamy?

- Jak tylko przyjadą po meble, za jakieś może pół godziny słoneczko.

- Mamo proszę cię nie nazywaj mnie już tak. Nie jestem małym dzieckiem. Jisoo do mnie napisała, chce się spotkać ten ostatni raz. Wrócę tu przed dziesiątą, dobrze?

- Oj Tae... co ci będę zakazywać, to twój ostatni dzień tutaj, leć się z nią pożegnać.

Ruszył w stronę domu jego najlepszej przyjaciółki. Tak bardzo nie chciał się z nią żegnać. Serce mu pękało, a jednocześnie radowało. W końcu spotka swojego przyjaciela Yoongiego, no i resztę jego małych... pewnie już nie tak małych przyjaciół.

- Jisoo! - krzyknął imię dziewczyny.

Po chwili czuł jej mocny uścisk i łzy na koszulce. Serce mu mocniej zabiło, oczy zaszkliły i sam uronił kilka łez.

- Będę tęsknił...

- Ja też Taehyung, nawet nie wiesz jak bardzo - siorpnęła nosem - nawet nie wiesz jak bardzo.

Chciał jej teraz powiedzieć wszystko co do niej czuł przez ostanie miesiące, jak za nią szalał, jak bardzo pragnął ją pocałować. Bał się, ale to była jego ostatnia okazja.

- Jisoo - odsunął od siebie dziewczynę, tak by mógł patrzeć na jej oczy - ja ci muszę coś powiedzieć.

Czarnowłosa stała jak słup i oczekiwała na słowa które ma wypowiedzieć własnie Tae.

- Bo tak jakby - przeklinał dzień w którym Bóg dał mu uczucia - bo ty mi się podobasz. Stwierdziłem, że to moja ostatnia okazja, żeby ci o tym powiedzieć. Pewnie i  tak się już nie spotkamy, możesz o tym zapomnieć. Mówię ci to, bo chce mieć  czyste sumienie. Zrobiłem już wszystko co chciałem tu zrobić.

Znowu czuł tą drobną postać wtulającą się w jego tors. Słyszał jak siorpie nosem, oczekiwał jakichkolwiek słów ze strony dziewczyny.

- Kocham cię jak przyjaciela, przepraszam TaeTae, ale pamiętaj - wyciągnęła mały paluszek - jesteśmy przyjaciółmi na zawsze.

Mimo, że właśnie go zfriendzonowała czuł się dobrze, znaczy nie do końca. Wolał tu zostać z Jisoo, stać tak cały dzień, całą noc. Najlepiej to całe życie, ale dochodziła już dziesiąta, a on musi wrócić do domu. Złapał dziewczynę za palec.

- Na zawsze. Muszę już wracać...

- Poczekaj, mam coś dla ciebie.

Ruszyła biegiem w stronę swojego domu i po około dwóch minutach nieobecności wróciła z torbą w ręku.

- Otwórz to jak dojedziesz do domu Tae. To ma być niespodzianka - podała mu torbę.

- Dobrze Jisoo - odpowiedział z uśmiechem - teraz już naprawdę muszę iść.

Rozciągnął ramiona tak, by móc objąć dziewczynę, jednak ta postanowiła zrobić mu kolejną niespodziankę i podarowała mu delikatny pocałunek w policzek.

- Dziękuję Jisoo. To dużo dla mnie znaczy - położył swoją dłoń na policzku - ale przytul mnie ten ostatni raz.

Dziewczyna posłusznie wtuliła się w Tae. Stali tak może pół minuty po czym puścił dziewczynę. 

- Kiedyś was odwiedzę.

- Albo my ciebie.

- Żegnaj, Jisoo.

- Do zobaczenia, Taehyung.

I Still Want You // Vmin/ Yoonmin/ YoonseokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz