9. Początek końca.

826 37 10
                                    

-Jeśli się nie mylę, to jest to niziołek, który oszukał moje elfy i wypuścił krasnoludy z moich lochów.- odezwał się głos z głębi namiotu.

-A.... tak, tak, przepraszam za to.- powiedział dziwnie zdenerwowany hobbit. -Ale teraz nie o tym. Przyszedłem dać wam to.- wyciągnął zza połów płaszcza skarb góry.

-Serce góry, klejnot króla, wart królewskiej sumy.- zadziwiali się Thranduil i Bard.

-Skąd go masz?- spytał łucznik, patrząc podejrzliwie na Bilba.

-Należała mi się jedna czternasta skarbu.- mój mały przyjaciel wzruszył ramionami.

-Czemu to robisz? Nic nie jesteś nam winien.- znowu zadał pytanie zdziwiony Bard.

-Nie robię tego dla was.- odparł od razu hobbit. -Wiem, że krasnoludy mogą być uparte i trudne.- westchnął - Podejrzliwe i skryte...- uśmiechnął się pod nosem- I mają takie maniery, że trudno o gorsze- tu spojrzał na rozbawionego Gandalfa -Ale są też odważne i dzielne, i lojalne do bólu. Polubiłem tę gromadkę i chcę ich uratować. -zatrzymał się na chwilę, zanim zaczął mówić dalej. - Thorin ceni ten kamień ponad wszystko. By go odzyskać odda wam co zechcecie i obejdzie się bez wojny.

-Zgadzam się z naszym niziołkiem. Myślę, że Thorin pójdzie na taki układ, ale Bilbo nie może wrócić do góry, bo Thorin w agonii będzie gotowy nawet go zabić.- wtrąciłam i weszłam do namiotu.

-Vanyel! Tak się cieszę, że cię widzę!- podszedł do mnie Gandalf.

-Ja również jestem rada z naszego spotkania przyjacielu.- uśmiechnęłam się i przytuliłam go mocno. Następnie odsunęłam się od niego i spojrzałam na króla Mrocznej Puszczy.

-Witaj Thraunduil'u.- skinęłam mu głową.

-Pani.- ukłonił się. -Mniemam, że czujesz się już lepiej.

-Ach, tak. Dziękuję, twoja pomoc była nieoceniona.- posłałam mu wdzięczne spojrzenie. 

-A zatem jaka decyzja?- zapytał nagle jedyny człowiek w namiocie.

-Przystaniemy na propozycje Bilba. Nie sądzę, żeby się udało, ale warto spróbować.- odrzekł czarodziej.

-Nie uważam, żeby to był dobry pomysł, ale jeśli chcecie, to możecie spróbować, jutro wyruszam z moją armią pod bramę góry, więc możecie zaproponować wymianę Thorinowi wtedy, a jeśli się nie zgodzi, to zaatakujemy.- rozkazał król elfów. Wszyscy skinęli głowami.

-Odprowadzę Bilba.- powiadomił nas czarodziej i zabierając niziołka wyszedł.

-Ja muszę wracać do swoich ludzi. Do jutra, wasza wysokość, pani.- Bard ukłonił się nam i również opuścił namiot.

-Usiądź, proszę, moja droga.- Thranduil wskazał mi jakiś fotel.

-Widzę panie, że przybyłeś po to, co twoje. - zagaiłam. - Szkoda tylko, że troszkę za późno.

-Tak- westchnął -Kiedy tylko opuściłaś moje mury, zaraz za tobą odszedł Legolas. Bałem się o niego, nadal się boję, ale dzięki temu zrozumiałem, że muszę walczyć, bo ta wojna, jak powiedziałaś, dosięgnie wszystkich. - spojrzał w dal. - Co to byłoby za życie, w którym każdy bałby się opuścić mury mojego królestwa, bo za nimi byłoby piekło?

-Podjąłeś dobrą decyzję mój przyjacielu. - położyłam rękę na jego ramieniu. - Cieszę się, że zrozumiałeś to, co chciałam Ci przekazać.

-To Legolas sprawił, że zrozumiałem. Zniknął z królestwa, a ja nie wiedziałem co robić, jak go znaleźć. - wzruszył bezradnie ramionami. - Może nie za często to okazuje, albo wcale, ale ten chłopak jest najlepszym co mi się w życiu trafiło. Jest moim całym światem. - mówił szczerze, widać to było w jego oczach. - Dlatego cieszę się, że spotkał ciebie na swojej drodze, Vanyel.

-Mnie?- zdziwiłam się. - A co ja mam z tym wspólnego?

-Jak to co? - spojrzał na mnie pobłażliwie. - Mój syn jest w tobie niezaprzeczalnie mocno zakochany. To jak na ciebie patrzył na balu, czy w ogóle podczas twojego pobytu u nas. Od razu to zauważyłem i cieszę się, że to ty jesteś jego wybranką.

-Ja... - zatkało mnie. - Nie wiem co powiedzieć...

-Nic nie mów dziecko. Ja wszystko wiem.-uśmiechnął się.

-Przykro mi to mówić, ale mylisz się Thraunduilu. - wstałam że swojego miejsca. - Twój syn, niestety, ale nie kocha mnie, to inna elfka jest tą szczęściarą. Ja byłam tylko chwilowym zajęciem myśli.

-Vanyel, o czym ty mówisz? - król ruszył w moje ślady i stanął obok mnie. - Mój syn cię kocha, widziałem to w jego oczach.

-To nie jest prawdą. - potrząsnęłam głową. - On kocha Tauriel! Rozumiesz? Nie mnie, ale ją!-krzyknęłam w jego stronę. - A ja nie mogę stawać na drodze prawdziwej miłości, dlatego też nigdy więcej moja stopa nie postanie w twoim królestwie. Przykro mi.

-Vanyel, przecież nie możesz się od nas odwrócić przez to, że mój syn cię nie kocha. Jeśli nie on, to jest przecież wiele innych elfów, które mogą cię pokochać. - położył rękę na moim ramieniu. - Chociaż nadal nie wierzę w to, co mówisz. Ja porozmawiam z nim, on cię kocha, musicie być razem, nie możesz skazywać go na takie cierpienie. - odwrócił mnie w swoją stronę. - On się załamie, jeśli go zostawisz i wyjedziesz.

-Tylko, że ja go kocham. Całym sercem. - łzy spłynęły po mojej twarzy. - I nie przeżyję widoku jego z inną, to dla mnie zbyt wiele. Wybacz, przyjacielu. - wyszłam z namiotu, nie zwracając uwagi na wołania króla. Musiałam pobyć chwilę sama.

Legolas

-Gdzie my jesteśmy? - spytała Tauriel, zaraz przy moim uchu. Siedzieliśmy na wzgórzu, skuleni za kilkoma skałami, ja byłem z przodu, a elfka za mną.

- Gundabad, Północna twierdza orków. Kiedyś ich główna siedziba.

- A co jest za nią? Tam w oddali? - pokazała ręką za mury twierdzy.

- Królestwo ciemności. - mruknąłem. - Patrz! Widzisz ile ich jest? - że środka twierdzy zaczęły wychodzić orkowie. Było ich co najmniej kilka tysięcy. - Trzeba ostrzec resztę. Przecież pod Ereborem rozpęta się piekło.

-Ale Legolasie... - chciała mnie zatrzymać. - Nie dotrzemy tam przed nimi.

- Zatem wyruszajmy jak najszybciej, może zdążymy przed nimi. - zbiegłem że wzgórza i podążyłem w stronę koni.

-Książę poczekaj! - usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i popatrzyłem wyczekująco na elfkę.

-Musimy porozmawiać. - zaczęła. - To zajmie minutę. - dodała szybko, kiedy już otwierałem usta, żeby jej przerwać.

-No dobrze, więc? Co się stało?

-Ja wiem, że ty cos do mnie czujesz, ale kocham kogoś innego, przykro mi. - zaczęła, zaś ja spojrzałem na nią zdziwiony. - Nigdy nie byłeś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem i dowódcą. Czujesz coś do mnie i mylisz to z miłością, a to jest zwykle zauroczenie. - chciałem zaoponować, ale powstrzymała mnie ręką. - Kocham Kiliego i to się nie zmieni. Jeśli przetrwamy tę wojnę, wyjadę z nim, porzucę królestwo elfów. A ty powinieneś zająć się swoją prawdziwą miłością, którą jest księżniczka Vanyel. I nie zaprzeczaj widziałam, jak na nią patrzysz i jak ona patrzy na ciebie.

-Tauriel, ja nie wiem, co się że mną dzieje. Zawsze byłaś tylko Ty, a teraz pojawiła się ona i nie rozumiem co się ze mną dzieje. Nie wiem co mam robić. - zwiesilem bezradnie głowę.

-Musisz jej wyznać co czujesz, a nie odrzucać tego, bo tylko ją tym ranisz.

-Zrobię to, kiedy tylko ją zobaczę.

*******

Vanyel- Córka ElrondaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz