10. Zdrajca.

740 26 3
                                    

-Gdzie jest hobbit? - spytałam człowieka, który miał pilnować Bilba.

Wczorajszego wieczora, po rozmowach w sprawie krasnoludów, udałam się na spoczynek. Dostałam pokój, w którym mogłam spokojnie wypocząć, skorzystałam z okazji i przespałam całą noc. Nad ranem, obudziły mnie promienie słońca. Przypomniałam sobie o hobbicie, który przybył ze mną do miasteczka i postanowiłam go odszukać, zanim zrobi coś głupiego. Okazało się, że nie docenialiśmy naszego małego przyjaciela, bowiem wykorzystał on nieuwagę człowieka, który go pilnował i uciekł. Tak właśnie, znalazłam się w chwili obecnej, kiedy to wszyscy szukamy Bilba, zanim Thorin dowie się, co zrobił jego Włamywacz.

-Zadałam pytanie i oczekuję odpowiedzi. - ponagliłam Alfrida.

-On, on... - grał na zwłokę i było to aż nazbyt widoczne.

-Człowieku, czy ty wiesz, jak ważna jest teraz każda chwila? Mów mi zaraz co się stało z moim hobbitem, bo zaraz może dojść do przelewu krwi, a ty się jąkasz, zamiast mówić. - potrząsnęłam jego ramionami.

-Uciekł niewdzięcznik. - powiedział krótko.

-Ale gdzie, kiedy, w którą stronę poszedł? - zaczęłam wyrzucać z siebie jak z karabinu. - No mówże!

-Nie wiem! Nie jestem jego niańką, żeby wszędzie za nim chodzić! Dajcie mi już wszyscy święty spokój!- wykrzyczał mi w twarz, przy okazji też opluł.

-Jak śmiesz!? Czy ty wiesz z kim rozmawiasz!? - nie zdążyłam się odezwać, a zza mnie wysunęli się żołnierze Thranduil'a. Złapali go za ramiona i poczęli ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku.

-Stójcie! - krzyknęłam. - Zostawcie go!

-Ależ pani, on... - zatrzymali się i spojrzeli na mnie z niepewnością w oczach.

-Przecież nie zrobił nic złego, a zresztą, czy nie mamy teraz ważniejszych spraw na głowie niż ten człowiek? - podeszłam do nich.

-Masz rację, pani. - pokiwali głowami i puścili Alfrida.

-A teraz posłuchaj. - poczekałam, aż odejdą i zwróciłam się do niego. - Odszukaj wśród tego tłumu czarodzieja, z drewnianą laską w ręce i powiedz mu o ucieczce hobbita.-nakazalam. - Mam nadzieję, że chociaż z tym sobie poradzisz, powodzenia.

Poklepałam go po ramieniu i odeszłam, musiałam znaleźć Thranduil'a i Bard'a zanim będzie za późno. Kiedy pokażą Thorin'owi klejnot, a Biblo będzie w pobliżu, król może nawet w agonii zabić hobbit'a. Wolę nie patrzeć na jego śmierć. Zresztą jeśli kiedyś, Thorin uwolni się od choroby, to myślę, że może sobie nie wybaczyć tego czynu i załamać się. Albo oskarżyć innych i wywołać niepotrzebne wojny. Z tą myślą dotarłam do namiotu, w którym dzień wcześniej rozmawiałam z królem Morcznej Puszczy.

-Thranduil'u! Bardzie! - nie mogłam ich nigdzie znaleźć, a wtedy zamknęłam oczy i wsłuchałam się w otoczenie. Usłyszałam marsz wojsk, elfich wojsk. Wyruszyli. Otworzyłam oczy i z przerażeniem pobiegłam w stronę góry.

Bilbo

Razem z krasnoludami stałem na szczycie zwalonej bramy do Ereboru. Przyszedłem tu zaraz po tym, jak zostawili mnie samego w pokoju. Wiedziałem, że podkładam się pod topór, ale ja miałem nadzieję, że może to jakoś ruszy Thorin'a i zamiast mnie zabić, ocknie się z choroby.

- Przyjmujemy twoją zapłatę, Thorin'ie! - usłyszałem glos Bard'a i natychmiast spojrzałem w stronę wojsk, stojących pod górą.

- Jaką zapłatę!? Nic wam nie dałem! - odkrzyknął tylko krasnolud.

- Mamy to! - dowódca ludzi z miasta na jeziorze wyciągnął zza pazuchy małe zawiniątko. Kiedy odrzucił płótno, okazało się, że był nim owinięty klejnot króla.

- Łżecie! - Thorin widocznie się zdenerwował. - Klejnot nadal jest w górze! Myślicie, że dam się na to nabrać!?

- Klejnot jest prawdziwy! Myśl, co uważasz za słuszne! - tym razem odezwał się król elfów.

- Jak mam Ci uwierzyć, blond włosa księżniczko!? Skąd niby miałbyś wziąć MÓJ klejnot!? - krzyknął krasnolud i wiedziałem, że to jest moment, kiedy ja muszę wkroczyć do akcji. Czego nie robi się dla przyjaciół?

- Ja im go dałem, Thorin'ie. - wyszedłem powoli z szeregu i stanąłem przed królem.

- Ty... Ty... - wziął głęboki oddech i przymknął oczy. - Co powiedziałeś?

- Potraktowałem to jako moją czternastą część skarbu. - wzruszyłem ramionami.

- Czternastą część? - prychnął przesmiwczo. - Zdradziłeś mnie! To jest MÓJ klejnot! Jak śmiałeś!? - rzucił się na mnie, ale reszta starała się go powstrzymać.

- Chciałem Ci go dać, wiele razy. - przyznałem. - Ale...

- Ale co!? - przerwał mi.

- Zmieniłeś się! - postanowiłem powiedzieć, co mi na sercu leży. - Ten klejnot, skarb, ta góra, wszystko! To cie opętało! Nie jesteś już krasnoludem, który przyszedł do mojej nory! - stałem twardo w miejscu, choć czułem, że głos zaczyna mi drzeć. - Dawny Thorin nigdy nie podejrzewałby swoich towarzyszy o zdradę! Dawny Thorin nie oszalalby na punkcie złota i władzy! Krasnolud, którego poznałem tamtego wieczora w Shire, nigdy nie zwatpilby w lojalność i szczerość swoich kompanów!

- Jak śmiesz mówić o lojalności!? - zbliżył się do mnie. - Jak śmiesz wspominać o szczerości!?

- Thorin'ie ja... - chciałem mu jeszcze wytlumaczyc, że zrobiłem to dla jego dobra, ale mi przerwał.

- Zaufałem Ci! A ty jak mi się odpłacasz!? Zdradzając mnie! - był już na wyciągnięcie ręki. - Zrzucić go z murów! - rozkazał. Spojrzał po krasnoludach, ale żaden się nie poruszył. - A więc sam to zrobię. - złapał mnie za ramiona i próbował wypchnąć za mury i zapewne udałoby mu się to, gdyby nie inne krasnolud, które odciągały ode mnie swojego króla i gdby nie głos Gandalfa.

- Jeśli nie podoba Ci się mój włamywacz, oddaj mi go! - krzyknął czarodziej. - Kiepsko się sprawdzasz jako król pod górą, Thorin'ie-synu Thrain'a. - Thorin spojrzał na niego, na mnie i puścił mnie, a ja jak najszybciej zszedłem z góry po linie.

- Nigdy już nie sprzymierzę się z czarodziejami ani szczurami z Shire! - wzdrygnałem się na przeszywający mnie głos krasnoluda.

- Umowa stoi? - krzyknął Bard. - Dotrzymasz obietnicy, a my oddamy Ci klejnot!

- Dlaczego mam kupować coś, co należy do mnie!? - odpowiedział Thorin, chodząc po flankach w te i z powrotem. Ja w tym czasie zszedłem po murach i czym prędzej stanąłem obok czarodzieja.

- Thorin'ie! Otwórzcie wrota! - Gandalf zbliżył się do kamiennej bramy. - Nie potrzebujemy dodatkowego rozlewu krwi! Ten skarb to wasze przekleństwo! - kontynuował czarodziej, zaś król Ereboru patrzył nieustannie w lewą stronę, w stronę wzgórz, jakby na coś czekając.

- Wybieraj! - znowu krzyknął dowódca ludzi. - Chcesz pokoju czy wojny!?

Wtem na kamieniu przy głowie Thorin'a zasiadł wielki kruk. Krasnoluda ponownie zwrócił swój wzrok w stronę wzgórz i odpowiedział.

- Wybieram wojnę.

Na wzgórzu zaczęły pojawiać się oddziały krasnoludów, elfy natychmiast obróciły się w stronę przeciwnika. Thranduil, Bard i Gandalf czym prędzej ruszyli na przód szeregów. Próbowałem dotrzymać kroku czarodziejowi, kc było bardzo ciężkie. Kiedy na początek armii krasnoludów wyjechal niski, tęgi mężczyzna na wielkim knurze, już wiedziałem, że dzisiejszy dzień zapisze się na kartach historii. Zaczęło się.





Vanyel- Córka ElrondaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz