9. Dzień (nie)taki zły.

1K 115 22
                                    

SEHUN:

Wszedłem do klasy jak na skazanie i z wielkim niezadowoleniem usiadłem w ławce obok Chanyeola.
Dzisiejszy dzień był jedną wielką porażką od samego rana.

Najpierw prawie zaspałem, przez co musiałem robić wszystko w pośpiechu, a tym samym dowiedzieć się, że przysłowie "gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy" ma w sobie chyba dużo prawdy.
Wyobrażałem sobie, jak ogląda mnie tam z dołu na wielkim ekranie i zanosząc się złowieszczym śmiechem, zaciera ręce, macki, czy co on tam ma.

Podczas tego całego pośpiechu przewróciłem się około pięciu razy, z czego dwa podczas zakładania spodni.
Później wylałem herbatę na swoją ulubiony, fioletowy sweterek, więc musiałem się przebrać. Nie wiedziałem, że gdy chcemy pić szybciej, to trudniej jest trafić do buzi, ale spoko, przecież uczymy się całe życie.

Jednak moment kulminacyjny był w toalecie, na kibelku, czyli w miejscu, gdzie wszystko powinno odbywać się spokojnie i bezpiecznie.
Wcale nie, bo gdy w miarę zadowolony chciałem już wychodzić, mój telefon postanowił magicznie wyślizgnąć się z tylnej kieszeni i wylądować nigdzie indziej, jak w muszli klozetowej.

Pieprzona złośliwość rzeczy martwych.

A dodatkowo nigdzie nie widziałem Baekhyuna i nie ukrywam, że trochę mnie to smuciło, bo widok jego poczochranej czupryny ostatnio jakoś poprawiał mi humor.

Dlatego postanowiłem, że zaakceptuję to, iż dzisiejszy dzień zapiszę w mojej czarnej księdze, zamknę się w skorupce i przygotuję się psychicznie na to, że prawdopodobnie to jeszcze nie koniec.

Zaklnąłem pod nosem, gdy do klasy weszła nasza nauczycielka od Wiedzy o społeczeństwie i już wyobrażałem sobie, jak wymawia moje nazwisko w celu odpytania z ostatniej lekcji. No bo przecież nic innego dzisiaj nie mogło mnie czekać, prawda?

- Najpierw pewne sprawy organizacyjne - odparła, nakładając nogę na nogę i uśmiechając się złośliwie. A no tak, zapomniałam wspomnieć, że ta kobieta jest definicją potwora - będziecie mieli do zrobienia projekt, od którego będzie zależało czy zdacie.

Jej parszywy uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej, a w klasie rozległa się fala ciężkich westchnięć.

- Ale proszę Pani, my nie piszemy nawet Wosu na maturze. To konieczne? - spytał Minho. No człowieku, plus dwieście za odwagę.

Uśmiech Pani Choi automatycznie zniknął, a to nie mogło zwiastować nic dobrego, więc zacząłem modlić się w duchu.

- Tak Minho, to konieczne, więc nie próbuj ze mną dyskutować i po prostu wykonaj zadanie - przeniosła swój wzrok w stronę mojej ławki i ponownie uśmiechnęła się z przekąsem - no chyba, że chcesz skończyć jak Chanyeol.

Spojrzałem na przyjaciela, który z przymróżonymi oczami lustrował sylwetkę Pani Choi.
Ich relację można było porównać do niemej wojny. Oboje nienawidzili siebie najbardziej na świecie i przy każdej najbliższej okazji zabijali się wzrokiem.
Nie wiem, czemu potworzyca tak bardzo nie lubiła Chanyeola, ale Park nienawidził jej za to, że to głównie przez nią nadal gnije w tej szkole.
Oczywiście Chanyeol też zawinił, ale gdyby ona go przepuściła, czego nie zrobiła z czystej złośliwości, mój przyjaciel miałby możliwość przystąpienia do poprawki.

- Wracając do tematu - odparła - każdy z was dostanie temat, więc po lekcji macie do mnie podejść, abym wam go podała. Projekt robicie w parach.

Spojrzeliśmy na siebie z Chanyeolem, dając sobie do zrozumienia, że pracujemy razem, ale Panna Choi chyba czyta tam w myślach i postanowiła nam pokazać, jak bardzo nami gardzi.

"HOW TO LOSE VIRGINITY" «SEBAEK»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz