26. Konfrontacja

945 94 74
                                    

— Mam dzisiaj urodziny — jęknął Jongin.

— Wiem — westchnąłem — przyjaźnimy się już kilka lat, a poza tym przypomniałeś mi o tym dzisiaj już chyba pięćdziesiąt razy.

— No właśnie! Chyba należy mi się jakiś prezent.

— Jongin — przystanąłem przed drzwiami od naszego domu, bo jakoś nie zależało mi, żeby moja mama z Junmyeonem słyszeli tę konwersację — prezent dla ciebie jest u mnie w pokoju i uważam, że jest on lepszy niż opisywanie ci w szczegółach mojego pierwszego razu z Sehunem.

— No i tu się nie zgadzam! Rzeczy materialne nie ucieszą mnie tak mocno jak ta opowieść.

— Było! Tyle ci powinno wystarczyć.

Zabrałem się za otwieranie drzwi, ale Kim co chwilę szturchał mnie tak mocno, że ciężko mi było trafić kluczem w dziurkę.

— To chociaż mi powiedz gdzie byłeś — jęknął tupając nogami.

— Na dole — burknąłem obojętnie.

— Lodzik?

— Był.

— Kto komu?

— Obaj, w y s t a r c z y.

— No Baekhyun...

Na szczęście dałem radę w końcu otworzyć drzwi i z karcącym wyrazem twarzy otworzyłem je na oścież.

— Koniec — zawołałem, ale w tym momencie zaatakowało mnie konfetti.

Nawet nie wiem czemu mnie skoro to Jongin był solenizantem, ale pewnie po prostu im się pomyliło.

— Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam — rozległo się w pokoju, a moja mama z Junmyeonem ubrani w kolorowe czapeczki, entuzjastycznie klaskali w ręce.

Po części trochę się rozczuliłem, mimo że to nie była moja impreza. Jednak widok tej dziwnej, ale szczęśliwej rodziny trochę mnie wzruszał.

— Tutaj jest prezent dla ciebie ode mnie i twojego taty — odparła moja mama, wręczając Jonginowi ładnie zapakowane pudełko — mamy nadzieję, że ci się spodoba.

— Widzisz Baekhyun? — spytał Jongin — nawet twoja mama daje mi prezent, a ty?

— Nie masz prezentu dla Jongina? — oburzyła się.

— Mam — westchnąłem — tylko, jakby to powiedzieć... chciałby dostać jeszcze coś innego.

— Kochanie, daj mu spokój — wtrącił Junmyeon — jak znam mojego syna, pewnie jest to coś ekstremalnie głupiego i dobrze, że tego nie dostanie.

— Jak to jest, że osoba, która nie jest moim biologicznym rodzicem jest bardziej po mojej stronie, niż moja własna matka?

— Chciałem spytać o to samo — burknął Jongin.

— Dobra Jongin — klasnęła moja mama — zapraszaj wieczorem kogo chcesz na torta. Posiedzimy razem, przy okazji poznamy twoich znajomych trochę lepiej.

JONGIN:

— Dobra Jongin! Zapraszaj wieczorem kogo chcesz na torta. Posiedzimy razem, przy okazji poznamy lepiej twoich znajomych.

Kochana propozycja, ale jak wytłumaczyć zaproszenie dla Kyungsoo? Wdzięczność za korepetycje? Znowu? To przejdzie?

— Super! — odparłem entuzjastycznie — dziekuję Pani Byun... to znaczy Boah.

"HOW TO LOSE VIRGINITY" «SEBAEK»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz