22. Dzień lenia i różowe kajdanki

912 121 59
                                    

JONGIN

- Synu! Ktoś do Ciebie - usłyszałem głos taty.
Niechętnie zszedłem z łóżka, przygotowując w głowie wiązankę, aby nakrzyczeć na Baekhyuna, który właśnie psuje mi mój „dzień lenia".

Teoretycznie niczym się w tym tygodniu nie zmęczyłem, ale czy to ważne? Czasami potrzebny jest taki dzień, gdy wyłączamy telefon i jedyne co nas obchodzi, to jaki film obejrzeć.

- Słuchaj - warknąłem otwierając drzwi od mieszkania - czego nie rozumiesz w zdaniu „dzisiaj mam dzień lenia nie dzwoń do mnie"?

- Cześć Jongin, też się cieszę, że cię widzę - powiedział niski głos, a ja podniosłem głowę i zamarłem.

- K-kyungsoo? - wydukałem - co ty tutaj robisz?
Czy to jest ten moment, gdy wszystko spieprzyłem i miłość mojego życia, która pofatygowała się aby do mnie przyjechać stwierdzi, że nie będzie zadawać się z takim dzieciakiem jak ja?

- Chciałem się z tobą zobaczyć, ale skoro masz „dzień lenia", to nie będę ci przeszkadzał.

- Co mam? - spytałem, stwierdzając, że udawanie głupka jest aktualnie najlepszym rozwiązaniem - pierwsze słyszę.

Może będę udawał ze mam amnezję albo rozdwojenie jaźni. Może Kyungsoo mi uwierzy i będzie mi wybaczał niektóre dziwne zachowania.

- Sam to powiedziałeś - zaśmiał się chłopak.

Racja...

- To ten... dla Baekhyuna taka wymówka - wydukałem - nie mam takiego dnia. Niby po co? Co to w ogóle ma być?

- Masz na sobie brudny dres i włosy w kompletnym nieładzie - podniósł brew - jestem skłonny stwierdzić, że to nie była wymówka dla Baekhyuna.

- Musisz być tak spostrzegawczy? - burknąłem - jestem w stanie zrezygnować z dzisiejszego braku planów. Pod warunkiem, że zaproponujesz mi coś interesującego.

- Myślałem, że ja sam w sobie jestem interesujący - westchnął.

- No i bardzo dobrze myślałeś - uśmiechnąłem się, pokazując ząbki - daj mi piętnaście minut.

Po czym jak na romantyka przystało, zamknąłem mu drzwi przed nosem i czym prędzej pobiegłem do pokoju. Czasami nie rozumiem swojego zachowania podczas stresujących sytuacji. Mogłem chociaż go wpuścić do środka. Jednak teraz już za późno, bo jeśli się wrócę, pomyśli, że mam jakieś zaburzenia osobowości.
Nie chciałem sterczeć godzinę przed szafą, dlatego wybrałem w miarę możliwości wygodne, ale ładne ubrania i delikatnie przeczesałem włosy. Musi mi wybaczyć to zaniedbanie. W końcu mam „dzień lenia".

- Kto to był? - spytał tata, wyłaniając się z kuchni z nożem w ręku. Nie należał do osób agresywnych, więc zapewne gotował. Pani Byun będzie miała z nim dobrze.

- Kolega - odparłem pośpiesznie, ale pomyślałem, że nie umiem mu wyjaśnić dlaczego mój korepetytor stoi pod naszymi drzwiami, a ja biegnę do niego, jakby walił się świat - wychodzę.

- A nie miałeś dzisiaj siedzieć w domu? - zmarszczył brwi i machnął nożem niczym zawodowy kucharz, a ja miałem ochotę mu tylko powiedzieć „tato nie jesteś Gordonem Ramsayem, więc przestań tym machać", ale Kyungsoo czekał, więc nie miałem na to czasu.

Wybiegłem z domu, gdzie czekał na mnie wpatrzony w telefon Do.

- Gdzie mnie porywasz? - spytałem, dając mu tym samym znać o swojej obecności.

- A gdzie chcesz jechać? - uśmiechnął się.

- Czy jak powiem, że gdziekolwiek byleby z tobą, to będę banalny?

"HOW TO LOSE VIRGINITY" «SEBAEK»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz