7.

265 71 9
                                    

Wieczór kawalerski nie skończył się na wizycie tancerki, bo tak naprawdę trwał o wiele dłużej, jednak Steph nie mógł tego wiedzieć. Zauważyłem, że kiedy ona sobie poszła, mój przyjaciel zaczął pić coraz więcej i więcej, jakby zupełnie stracił umiar. Spoglądałem na niego z lekką obawą, że w końcu chłopak wypije za dużo i coś mu się stanie. W pewnym momencie zawiesił się jak komputer, niby miał na wpół otwarte oczy, ale wydawało mi się, że spał.

Pierwszy raz widziałem go w takim stanie, Steph zawsze był rozważny, nigdy nie pił alkoholu w takich ilościach, pomyślałem, że może coś się stało, że znowu ma jakieś problemy, o których nie chce mi powiedzieć i musi je jakoś odreagować. Przez głowę przeszła mi nawet myśl, że to Markus dorzucił mu coś do picia i ten kompletnie stracił zdrowy rozum, ale nie zauważyłem, żeby Eisenbichler zachowywał się podejrzanie czy przyglądał się Stephanowi. Był tak zajęty rozmową z Richardem i Karlem, że żaden z nich nie zauważył nawet, że Steph zasypia przy stole.

Chciałem go zaprowadzić do łóżka, ale wiedziałem, że sam nie dam rady. Najbardziej ze zgromadzonych ufałem Richardowi, więc chciałem, żeby to właśnie on mi pomógł, ale wciąż był przy nim Markus i Karl, czekałem aż w końcu sobie pójdą. Może pół godziny później stwierdzili, że idą się przewietrzyć, Freitag chyba zauważył stan Stephana, bo stwierdził, że zostanie.

— Pomożesz mi zaprowadzić go do łóżka? — zapytałem — Lepiej go tutaj nie zostawiać.

— Nie ma sprawy, powiedz mi tylko którędy mamy iść.

Steph niby był dość drobny i lekki, jednak, kiedy zabraliśmy go z krzesła myślałem, że nogi się pode mną ugną, ale nie było w tym nic dziwnego, w końcu i ja wypiłem alkohol, więc nagle siły zaczęły mnie opuszczać. Szliśmy korytarzem, Steph cały czas mruczał coś pod nosem, a Richard spoglądał na niego z dezaprobatą. Gdy byliśmy już w pokoju, posadziliśmy Stephana na łóżku, chciałem zdjąć mu buty, żeby mógł się wygodnie położyć.

— Andi — wymamrotał — Nie rób tego.

— Nie mam zdejmować ci butów? — zapytałem.

— Zostaw ją, zostaw — słowa wydobywające się z jego ust nie należały do najwyraźniejszych, ale całe szczęście dało się je zrozumieć — Laura nie zasługuje, ona nie.

Richard spoglądał na niego unosząc z zaciekawieniem brew, bawiło go chyba to co słyszał. Oto Steph, mój najlepszy przyjaciel, po alkoholu twierdzi, że mam zostawić Laurę.

— Nie mogę, kocham ją — oznajmiłem, kładąc dłoń na jego ramieniu.

— Ale, ale... — wyjąkał — To ja powinienem. Ja, Andi, ja.

— Co ty? — zapytałem.

— Ja cię kocham.

Zaskoczenie jakie pojawiło się na twarzy Richarda musiało wyglądać podobnie jak to, które pojawiło się na mojej. Spojrzeliśmy na siebie wymownie. Wstałem i pomogłem Stephanowi się położyć.

— Wszystko będzie dobrze, idź już spać. Dobranoc, Steph — wyszeptałem.

Pociągnąłem Richarda za koszulkę, żeby pokój był pusty i Steph mógł spokojnie spać. Zanim wróciliśmy do stołu, zatrzymaliśmy się na korytarzu. Spojrzałem na niego niepewnie, w mojej głowie myśli wirowały i miałem wrażenie, że w jego też. Wiedziałem, że to musi zostać między nami. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć.

— Nigdy w życiu, nikomu, nie powiesz o tym co dzisiaj się wydarzyło. Ani słowa. 

the second first love | Wellinger x LeyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz