rozdział dodatkowy

384 79 10
                                    

5 lat później...

Stan zdrowia Andreasa nagle zaczął się pogarszać. Mieszkanie samemu nie wchodziło już w grę, nie chciał też zamieszkać w żadnym ośrodku, więc zgodził się na propozycję swojej córki i wprowadził się do niej. Wiedział, że ten budynek będzie mu przypominał o Stephanie, ale musiał sobie z tym poradzić. Nauczył się żyć z wspomnieniami o nim, przyzwyczaił się też do myśli, że on już nigdy nie wróci.

Czasami miewał gorsze dni, kiedy nie chciał się z nikim widzieć, nawet z własną córką czy wnuczką. Przebywał wtedy sam w swoim pokoju i myślał o Laurze i Stephanie. Zastanawiał się czy tak samo czuła się jego żona, kiedy dowiedziała się o chorobie, kiedy zaczęły ją nękać wszystkie dolegliwości. Zastanawiał się czy Stephan jest zdrowy, czy chociaż mu los oszczędził takiego końca. Myślał o tym, kiedy nadejdzie koniec i czy odnajdzie po nim nowy początek, czy po prostu wpadnie w przepaść, zapomni o swoim życiu, o tych których kochał i będzie unosił się w nicości. Chciał mieć pewność czy po śmierci czeka go coś innego, ale nie mógł jej mieć. Powoli ogarniał go strach, który stawał się coraz silniejszy i miał wrażenie, że zaczyna zapominać o tym co czuł do Stephana, jakby to nagle straciło znaczenie.

Kiedy szukał w swoim mieszkaniu listu, który napisał do niego i nie mógł go odnaleźć, pomyślał, że może przy segregowaniu poczty pomylił koperty i wyrzucił nie tę co trzeba. Napisał nowy, żeby zawsze mieć go przy sobie. Nie chciał tracić wspomnień, a już tylko zdjęcia, list i notatnik Stephana mu o nim przypominały.

— Tato — szepnęła Selina, otwierając drzwi do jego pokoju.

— Nie dzisiaj, Sel. Źle się czuję — burknął nawet na nią nie spoglądając.

— Masz gościa — stwierdziła.

Andreas w końcu obdarzył swoją córkę spojrzeniem, Selina uśmiechała się pod nosem, jakby coś knuła. Rzadko ktoś go odwiedzał. Najczęściej była to pielęgniarka lub lekarz, ale dzisiaj nie wypadał termin wizyty. Wellinger zastanawiał się kto taki przyszedł, a wtedy w drzwiach zobaczył go.

Wydawał się być o kilka centymetrów niższy niż go zapamiętał, jego włosy zmieniły kolor na siwy, na twarzy zauważył mnóstwo zmarszczek, ale jego oczy wyglądały wciąż tak samo. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, jakby sam nie wiedział co ma czuć. Kiedy wszedł do pokoju delikatnie się uśmiechnął.

— Steph — wyszeptał Andreas — Tyle lat na ciebie czekałem.

— Wiem. Przepraszam, ale nie miałem odwagi wrócić. Nie chciałem przyznawać się do błędu, do czasu.

— Co ty tutaj właściwie robisz?

— Jej zapytaj — stwierdził Steph, wskazując na Selinę.

Andreas spojrzał na swoją córkę i już chciał ją o to zapytać, ale dziewczyna go uprzedziła i odpowiedziała szybciej niż padło pytanie.

— Ciężko było go odnaleźć, ale jakoś mi się udało. Wysłałam mu twój list, napisałam też to co mi powiedziałeś, zgodził się przyjechać — oznajmiła.

Steph usiadł na łóżku Wellingera i chwycił jego dłoń. Jego skóra wydała mu się tak ciepła, ale naznaczona była upływem czasu. Leyhe nie mógł oderwać wzroku od twarzy Andreasa. Przekonywał sam siebie, że nie powinien wracać, ale w głębi serca marzył o tej chwili.

— Nie wiedziałem, że Laura nie żyje, nie miałem nawet pojęcia co się między wami działo. Myślałem, że się kochacie, przepraszam, że wyjechałem — wyszeptał.

— Nie musisz przepraszać. Minęło już tyle lat, że to nie ma znaczenia, Steph. Najważniejsze, że tutaj jesteś — oznajmił Andreas.

— Co mogę zrobić, żeby to wszystko naprawić? — zapytał.

— Po prostu ze mną bądź. Nie pozwól nam drugi raz przechodzić przez to samo, obawiam się, że to byłoby dla mnie już za dużo.

Stephan uśmiechnął się szeroko, teraz był już pewien, że właśnie tutaj jest jego miejsce i nie musi już uciekać. W końcu był w domu. W prawdziwym domu.

— Przez te wszystkie lata zastanawiałem się czy jeszcze o mnie pamiętasz, czy czasami zastanawiasz się co ze mną — oznajmił — Chciałem wrócić, ale bałem się, że twoja reakcja tylko pogorszy sytuację, że wtedy będę już pewien, że nas nigdy nie było i nie będzie. Przez te wszystkie lata cały czas się kochałem.

— Tak długo czekałem, żeby to usłyszeć — zaśmiał się Wellinger — Steph, ja ciebie też kocham, każdego dnia bardziej niż poprzedniego. 

the second first love | Wellinger x LeyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz