Przed Wami kolejny rozdział, nie był on początkowo przeze mnie planowany, ale pomyślałam, że warto przybliżyć emocje Severusa :D W związku z tym, jest całkowicie improwizowany, ale tak to właśnie widzę.
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie, serdecznie zapraszam do komentowania najnowszej, świeżej bułeczki ;D
Im więcej komentarzy, tym większe szanse na kolejny rozdział :D
Jeśli pojawią się gdzieś jakieś błędy, to proszę mi je śmiało wytykać:)
Mam nadzieję, że wewnętrzne rozterki bohatera i ogólny bełkot nie zanudzą Was na śmierć;)
Jeśli wśród nas, są tacy, którym podoba się opowiadanie, to śmiało, ujawnijcie się :)
PS. Zakoffana00 i PoFeLa: Specjalnie dla Was przybliżam tok myślenia naszego słodkiego Seva :p
Rozdział X - Nie chcę go
W gabinecie panował półmrok. Za olbrzymim, mahoniowym biurkiem stał ekskluzywny fotel, obity ciemnoczerwonym, lekko przetartym, materiałem. Ścianę zdobyły niezliczone ilości książki, duże, małe, o różnym stopniu zużycia. Niektórych strach byłoby dotknąć, gdyż starę, sztywne strony, mogłyby się rozpaść pod wpływem niedelikatnego dotyku. Bure okładki nie zachęciłyby potencjalnego czytelnika, bo tylko znawcy wiedzą, że prawdziwa wiedza, kryje się za nieatrakcyjną oprawą. W kącie stały dwa mniejsze fotele, przy okrągłym stoliku kawowym. Przez okno za nim, przez zaciągnięte, ciężkie zasłony, wdzierało się światło, uparcie walcząc z wiecznie niedomytymi oknami. Mało kto, domyślił by się, że ten zakurzony, ale wbrew pozorom przytulny pokój w którym unosił się ciężki, piżmowy zapach, należał do Severusa Snapa.
Sam Severus siedział w fotelu, z zatroskaną miną. Na biurku, wśród leżących niedbale zapisanych kartek papieru, stała pełna butelka ognistej whisky. Najwyraźniej pewnych rzeczy, nie można rozwiązać na trzeźwo.
Nie mógł tego znieść. Czuł się osaczony. Myślał, że już to sobie poukładał, że podjął decyzje i wszystko przetrawił. Ale po rozmowie z chłopcem ponownie odezwały się targające nim wątpliwości. Nic dziwnego, w końcu minęło raptem naście godzin. Teraz już na jego myślenie nie wpływał gniew na Dumbledora ani współczucie wobec chłopca. Znowu był sobą. Kto wie, może to dyrektor, ponownie był o krok przed nim i próbował zmanipulować go, do otwarcia się, zajęcia bachorem i wzbudzenia w nim ludzkich uczuć.
I miał mieszane uczucia. Z dnia na dzień musiał się stać odpowiedzialną osobą, rodzicem. To takie absurdalne, nagle MUSIEĆ się kimś zajmować. No rozumiał, w końcu to jego syn. Krew z krwii i tak dalej. Ale on nie znał tego dzieciaka, nie lubił dzieci. Mało co, nie lubił nawet kolegów z pracy. Nikogo nie lubił. Lubił swoje życie, samotność. Wypracował sobie, przez te wszystkie lata określone rytuały. Wypracował markę i renomę. Był Mistrzem Eliksirów o niespotykanym darze i wiedzy. Nie chciał tego stracić w imię opieki nad jakimś dzieckiem. Nawet spokrewnionym z nim.
Bezpośrednio spokrewnionym. Już dawno spalił na popiół naiwne marzenia o Lilly i szczęśliwej rodzince, której miał przewodzić. Teraz śmiał się z takich ludzi.
Marnować czas, pieniądze i karierę kosztem wychowywania jakiegoś smarka?
No nie miał z nim nic wspólnego. To dzieciak, nawet nie będzie jak z nim porozmawiać. Będzie go hamował, ograniczał jego wolność. A przecież, on wciąż był młody i chciał cieszyć się upragnioną swobodą. Jeszcze naście godzin temu jedynym zmartwieniem, było zamówienie produktów do eliksirów a teraz...
CZYTASZ
Był sobie chłopiec
Hayran KurguAlternatywny świat Harrego Pottera, na podstawie tego stworzonego przez J.K. Rowling, historia zgodnie z moim pomysłem. Mały Harry dręczony przez krewnych, wykonuje podłe prace u wujostwa które nie szczędzi mu słów pogardy. Czarny Pan upadł. A Snape...