Lara zaczęła poważnie rozważać zakup rękawiczek. Nie takich, które mają zapewniać ciepło w zimę, a jakiś cienkich, materiałowych, przewiewnych rękawiczek. Miałyby tylko jedno zadanie, a mianowicie zasłonięcie blizn na opuszkach palców.
Fakt, że kapitan prawdopodobnie od razu domyślił się ich pochodzenia zupełnie nie dziwił dziewczyny. Mimo, że Levi był jedyną osobą, o której Erwin nie za bardzo rozpisywał się w listach (argumentując to niechęcią przyjaciela do dzielenia się swoimi przeżyciami), to na pewno było o nim wiadomo tyle, że pochodził z Podziemia. Właściwie generał nawet nie musiał udzielać siostrze tej informacji, kojarzyła Levia z widzenia i kiedyś nawet zamieniła z nim dwa zdania.
Wobec tego kapitan często musiał widywać ludzi z podobnymi bliznami, a może nawet sam przyczyniał się do powstawania ran, po których takie ślady zostawały. Niemniej jednak, odkąd zwrócił na to uwagę, historia pochodzenia tych niegdysiejszych ran szybko wróciła do Lary ze zdwojoną siłą. Niby widziała je codziennie, ale wydawały jej się niemal niezauważalne. Jednak skoro kapitan tak szybko się zorientował że je posiada, może każdy widział je z taką dokładnością?
Teraz rozmyślała o tym, wpatrując się w blizny oświetlone nikłymi promieniach dopiero wschodzącego słońca. Próbowała nie mrugać i skupić się na czymś innym. Na równomiernym oddechu śpiących w pokoju przyjaciółek. Na szarej pościeli. Na leżącej niedaleko paczce od Franza. Niestety, to się nie sprawdzało, a wczesna pora i panujący półmrok uniemożliwiały jakieś bardziej konkretne zajęcie. Więc po prostu siedziała w piżamie, oparta o ścianę i opatulona kołdrą, sekunda po sekundzie analizując zdarzenie sprzed lat.
Pamiętała, że była wówczas niesamowicie zajęta jakąś pierdołą. Pewnie rysowała w swoim pokoju, ledwo słysząc jak ktoś puka do drzwi frontowych. Potem Dianka musiała otworzyć. Ta miła, strasznie naiwna i mówiąca gwarą dziewczyna miała opiekować się Larą pod nieobecność brata. Ciekawe o czym rozmawiała z gościem, ciekawe czy miała świadomość tego, że to ostatnie minuty jej życia.
Uwagi Lary nie zwróciła dobiegająca z parteru wymiana zdań, zbyt odległa, by zrozumieć wypowiadane słowa. Dopiero ta nagła cisza sprawiła, że dziewczynka po jakimś czasie od jej zapadnięcia wyjrzała ze swojego pokoju. Z kuchni czuć było dziwny metaliczny zapach, którego wtedy nie skojarzyła, ale który budził niepokój.
Gdy zeszła po schodach, wszystko potoczyło się bardzo szybko i pewnie zakończyłoby się jej śmiercią, gdyby nie leżący w kurzu za szafą skalpel. Matka dziewczyny musiała upuścić go tam lata temu.
Ostatnia część wspomnienia zdołała minimalnie przekierować myśli Lary na inny tor. Oderwała wzrok od blizn i cicho, na czworaka, przeszła przez materac do stojącej niego obok skrzyni.
Otworzyła ją z jakimś rodzajem wdzięczności dla Franza, za to, że większość dobytku dostała niedawno od niego. Więcej niż połowę zawartości zajmowała stara, brązowa skórzana torba z dwoma rozdarciami zszytymi dratwą. Przy każdym dotyku zawsze szeleściła z powodu skrywanej zawartości. Równo dwustu czterdziestu siedmiu starych listów od Erwina, i wielkiej koperty pełnej suszonych fiołków, które zazwyczaj wysyłał jej po powróceniu z wypraw. Obok torby, na surowych deskach leżały niedawno otrzymane ubrania oraz wytarta materiałowa kurtka bez kaptura w kolorze khaki, a także mundur. Kolejną rzeczą która raczej nie znajdowała się w skrzyniach pozostałych członkiń korpusu była spora liczba wszelkiego rodzaju noży.
Dziewczyna, pewna tego co znajdzie, wsunęła dłoń pod ubrania. Po kilku sekundach jej palce trafiły na chłodną stal. Wyciągnęła skalpel i przyjrzała mu się uważnie. Prosty, ze stali chirurgicznej, nie dłuższy od dłoni, o wyprofilowanym uchwycie i wąskim pięciocentymetrowym ostrzu. Nigdy nie mogła pozbyć się uczucia, że to musiało stać się z jakiegoś powodu. Przecież jej mama była podobno bardzo pedantyczna. Więc kiedy i jak skalpel mógł wpaść jej za szafę? I przede wszystkim, dlaczego nawet nie próbowała go odzyskać? W końcu takie ostrze kosztowało małą fortunę. Może nie zdołała tam sięgnąć? Tam, gdzie bez problemu weszła drobna dłoń przerażonej dziesięciolatki...
CZYTASZ
One Smile || Levi x OC ||
FanfictionCiężko jest żyć ciągle wmawiając sobie że twój rodzony brat nie jest zaburzonym socjopatą który wepchnąłby cię w paszczę Tytana gdybyś okazała się niepotrzebna. Równie ciężko funkcjonować od dziecka patrząc na śmierć każdego kto kiedykolwiek był ci...