- Miłość to w pizde silne uczucie. Kurwa najsilniejsze. Wiesz, miłość pokonuje nawet śmierć. Tylko ni w chuja nie wiem czemu nazywają to nekrofilią.
Hanji zamrugała. Najpierw lewym, a potem prawym okiem. Co prawda nie miała okularów, więc nie widziała gościa, ale tylko jedna osoba w korpusie mogła mówić w ten sposób. Pułkownik podciągnęła kołdrę pod brodę, i znów skupiła się na mężczyźnie siedzącym na krześle obok jej łóżka.
- Jak dostałeś się do mojego pokoju? - wydusiła.
- Moordaa. - mruknął Franz. - To nie czas na pierdolenie, znaczy nie w tym sensie. Bo wiesz, na pierdolenie się w sumie zawsze jest czas.
- Skąd się tutaj wziąłeś? - kobieta ponowiła pytanie, tym razem bardziej zdecydowanym tonem. Sięgnęła po okulary leżące na szafce nocnej, i założyła je, piorunując rozmówcę wzrokiem, w którym mimo wszystko kryła się jakaś niezrozumiała fascynacja.
Świeżo upieczony żołnierz rozejrzał się po pokoju, potarł dłonią podbródek, po czym roztargał sobie włosy, posyłając pułkownik swój najbardziej zniewalający uśmiech. Franz posiadał cały repertuar uśmiechów, których nigdy nie ćwiczył, ale doskonale zdawał sobie sprawę z ich istnienia. Był wręcz urodzonym manipulatorem i kanciarzem, a niesamowity wygląd, oraz budzący niezrozumiałą sympatię charakter jedynie utwierdzał go w przekonaniu, że jego umiejętności są niepodważalne.
- Kurwa, nie wiem. - odparł z prostotą mężczyzna, szukając po kieszeniach papierosa. - Spizgałem się jak chuj, i jestem. Nie dziękuj słonko, możesz się popaplać w mojej wykurwistości. Ale teraz słuchaj, bo opowiadam historie. Czy ciebie też zawsze wkurwiał ten zjeb z brwiami jak szczoty?
- Znaczy... Erwin?
- On jest zjebany. - kiwnął głową Franz, odpalając właśnie odnalezionego papierosa. - Zresztą jak wy wszyscy, Korpus Pojebów... Jak ta wasza laska z wyjebanym poza skale instynktem macierzyńskim, tylko "EREN EREN EREN EREN" no pierdolca dostać można. Tak samo jak zero w niej wdzięczności, zero jebanej w dupę rżniętej wdzięczności. A żeby miała co do gęby włożyć narażałem się gęsią! Upierdoliła cię kiedyś gęś? Nienawidzę tych pierzastych skurwysynów. Chociaż nie, piórka mają akurat w chuj cudne. Troche jak anioły, te co je sie z gołymi fujarami w kościołach maluje. Wierzysz w Boga?
Kilka chwil zajęło Hanji prześledzenie biegu wydarzeń, tak aby zrozumieć, jak z tematu nekrofilii monolog Franza zboczył na wiarę w istnienie Stwórcy, i to w niecałą minutę. Jednak ledwo skojarzyła kilka podstawowych faktów, jej rozmówca wziął głęboki oddech, i zaczął mówić dalej.
Do rana kobieta siedziała szczelnie owinięta kołdrą, wdychając zapach papierosów, i słuchając wywodów nowego towarzysza broni. Przez kolejnych kilka godzin Franz przerobił takie tematy jak sens życia, prostytucja, sposób w jaki dźwięk instrumentów rozchodzi się w teatrze, dietę małych kociąt, rozpalanie ognia butelką po wódce i oliwą, metodę zmiany trajektorii lotu pocisku przez ułożenie nadgarstka, oraz sposób skręcania szaf tak aby nie wygiąć gwoździ, jak i również setki innych bezsensownych sytuacji i przekonań.
W pewnym momencie zamilkł, ziewnął szeroko, i stwierdził że spierdala, po czym wyszedł bez słowa. W kilka sekund po zatrzaśnięciu drzwi zabiły dzwony oznajmiające pobudkę, a Hanji nie była przekonana co w ogóle się stało, i czy to wszystko nie było snem.
***********************************************************************************************
- Nigdy więcej alkoholu. - mruknęła Lara sama do siebie, stojąc pod prysznicem. Strumień lodowatej wody już od ponad minuty spływał z jej włosów na plecy i ramiona, powodując gęsią skórkę oraz od czasu do czasu niekontrolowany dreszcz. Niestety, miała wrażenie że jeżeli pozbędzie się tego bodźca, jakim było uczucie przeszywającego chłodu, to przytłoczona bólem głowy zwinie się w kłębek, zatapiając na powrót we śnie.
CZYTASZ
One Smile || Levi x OC ||
FanfictionCiężko jest żyć ciągle wmawiając sobie że twój rodzony brat nie jest zaburzonym socjopatą który wepchnąłby cię w paszczę Tytana gdybyś okazała się niepotrzebna. Równie ciężko funkcjonować od dziecka patrząc na śmierć każdego kto kiedykolwiek był ci...