- Wiesz co, nie mówię że jest źle... bo technicznie jest dobrze, ale spróbuj włożyć w to więcej uczuć, bo strasznie sztywno grasz. Rozumiesz, emocje, tak? - Kuchel nie miała pojęcia czy Keegan zrozumiał o co jej chodzi, ale pokiwał głową, więc chyba musiała mu zaufać.
- Naprawdę potrzebujesz tego podkładu? - dopytał dla pewności, próbując dostroić gitarę. Według niej wszystko z instrumentem było jak najbardziej w porządku, ale on ciągle uważał, że struny są o ułamek milimetra za mało naciągnięte, i za nic nie mógł dopasować ich do własnych potrzeb.
- Jeszcze mu harmonijkę do mordy włóż, to już na pewno nauczy się grać. - rzucił Kenny z drugiego końca pokoju, ani na sekundę nie odrywając wzroku od deski kreślarskiej. - Nie możesz mu co drugi dzień kazać grać na czym innym.
- A ty nie powinieneś siedzieć u siebie?
- A ty nie powinnaś drugiego dzieciaka huśtać? Niektórzy z nas nie mają cyców i perspektyw na bogatego męża, i muszą się uczyć.
- To ucz się w mieszkaniu, na co ci wynajem jak i tak tutaj przyłazisz z tymi pracami?
- Widocznie potrzebował prywatności. - wtrącił się Keegan. - Ja się cieszę, że nas odwiedza. Poza tym musicie w końcu przestać się tak o wszystko kłócić, na pewno jest coś, w czym dalibyście radę się dogadać.
Kuchel szczerze w to wątpiła. Kenny zawsze żył trochę w swoim świecie, a jakiś bliższy kontakt mieli tylko wtedy, kiedy była naprawdę mała, i siłą rzeczy musiała zostawać z nim w domu kiedy Keegan pracował. Potem się przeprowadzili, a z każdym tygodniem Kenny więcej czasu spędzał albo z kolegami na dworzu, albo z lokalną patologią w gorszej dzielnicy, wszczynając bójki i kradnąc po bazarach. Keegan czasami tam po niego chodził, albo kazał mu zostawać w domu, ale nie zdawało się żeby miał jakieś obiekcje wobec stylu życia młodszego brata. Przeciwnie, kiedy miał czas zabierał go na ćwiczenia, uczył go strzelać i trzymać nóż, a ostatnio nawet zabierał go do Podziemia i usilnie wpajał mu zasady używania sprzętu do manewrów.
A odkąd Kuchel podrosła, próbował tak samo traktować i ją, zanim zorientował się że nic to nie daje. Dziewczyna za nic nie chciała uczyć się typów broni ani tego, jak podkręcać kulę. Nie trafiała nożem w tarczę (ale to raczej dlatego, że celowo się nie starała), a żaden z talentów do walki który szlifowali jej bracia, zwyczajnie ją nie interesował. Nie widziała w tym celu, i mimo, że jako dziecko była niemal równie problematyczna co Kenny, i średnio raz w tygodniu Keegan musiał tłumaczyć ją w szkole z jakiś podpaleń, to z wiekiem jednak się uspokoiła. Myśl o jakiejkolwiek walce z człowiekiem, w której zmuszona byłaby kogoś skrzywdzić, napawała ją obrzydzeniem i stresem tak silnym, że miała ochotę wymiotować.
Do tego żyła w jakiegoś rodzaju złudzie, że nie może nigdy dojść do takiej sytuacji. Mieszkała w najbogatszym dyskrycie zaraz po stolicy, w dużym ciepłym domu, miała wszystko czego potrzebowała, a wszyscy ze slumsów wiedzieli kim są jej bracia, więc nikt jej nie zaczepiał. Żadne tłumaczenia Keegana o tym, że mimo wszystko powinna być gotowa na wzmożenie się prześladowań i wylądowanie na ulicy jakoś ją nie ruszały. I nie wiedziała, czemu Kenny też nie chciał prowadzić wygodnego życia w kolebce rodu, tylko gadał coś o tym że "musi dorosnąć żeby zrozumieć".
I tak naprawdę, nie było co jej się dziwić. Nie pamiętała wsi, wiecznej ucieczki, nie pamiętała dźwięku tłuczonych na głowach butelek i ciągłego płaczu. Nie widziała setek blizn na plecach Keegana, ani tego jak płakał kiedy skręcało go z głodu. Jej wspomnienia zaczynały się w małym mieszkaniu na granicy slumsów, gdzie, prawda, tynk nieco odpadał od ścian, ale jedzenie było dobre, miała lalki i spinki do włosów. A zanim podrosła na tyle, żeby zrozumieć czym w ogóle jest bieda, przenieśli się do tego domu. Żyjąc w pewności, że świat nie jest aż taki zły, a ona da sobie w nim radę pracując uczciwie, i nie musząc mieć zdolności przetrwania w dzielnicach biedy.
CZYTASZ
One Smile || Levi x OC ||
FanficCiężko jest żyć ciągle wmawiając sobie że twój rodzony brat nie jest zaburzonym socjopatą który wepchnąłby cię w paszczę Tytana gdybyś okazała się niepotrzebna. Równie ciężko funkcjonować od dziecka patrząc na śmierć każdego kto kiedykolwiek był ci...