Rozdział 36

1.5K 157 219
                                    

- Smith ma Ollsena! Smith dostał do klasy kolejnego... - wydyszała nauczycielka, wbiegając do pokoju, roztargana i uśmiechnięta. - Kolejnego Ollsena!

W pokoju nauczycielskiem zapanował radosny chaos, pełen wzajemnych gratulacji i ulgi, a wspomniany Smith tylko podniósł głowę, starając się zrozumieć co się dzieje i czemu starsi koledzy po fachu ze współczuciem klepią go po plecach. Spojrzał jeszcze raz na listę uczniów, którą właśnie przepisywał do dziennika.

- Faktycznie, jest Ollsen, ale co to znaczy? - dopytał, a odpowiedziała mu salwa śmiechu.

- Mieliśmy już dwójkę Ollsenów w tej szkole. - odezwała się w końcu jakaś życzliwsza nauczycielka. - A razem z nimi była sztuczna krew, bójki, podpalenia, wagary całych klas, kradzieże... 

- Przynajmniej jest co wspominać. Pamiętacie jak ojciec tego chłopaczka się wkurwił? To tak jakbyś zastanawiał się, dlaczego Harold ma bliznę na pół twarzy. - siwy geograf klepnął Smitha w ramię. - Będziesz miał ubaw z chłopakiem. Tylko ręki na niego nie podnoś, bo skończysz z obitą mordą.

Do rozpoczęcia lekcji Marcus dostał od kolegów z pracy na pewno ponad sto rad, historii i przestróg związanych z uczeniem młodego Ollsena. Dowiedział się o wszystkich przypuszczeniach i teoriach na temat jego rodziny, o trochę utrudnionym kontakcie z ojcem chłopaka, i przede wszystkim otrzymał masę życzeń powrotu do zdrowia psychicznego. Tak na zaś.

Mimo że uczył w szkole dopiero dwa lata, uważał że szło mu naprawdę dobrze, stąd patrzenie na niego przez kolegów jak na podlotka irytowało go podwójnie. Więc jeśli faktycznie o rodzinie młodego Franza krążyły szkolne legendy, to tym lepiej. Jeżeli na jego zajęciach chłopak będzie względnie spokojny, to dla samego Smitha jest to szansa na zdobycie szacunku.

W koniec końców Franz siedział spokojnie przez jakieś dziesięć minut, patrząc na nauczyciela z konsternacją i przestrachem. Marcus omyłkowo uznał, że może jest zwyczajnie spokojniejszy od reszty rodziny, ale chłopaka przez ten moment powstrzymywało tylko rozmyślanie na temat tego, czy jego nauczyciel nie skojarzy z nim porwaniem swojego syna. Gdy tylko upewnił się, że Smith najwidoczniej za chuj go nie kojarzy, zaczął zachowywać się "normalnie".

Ciągle przerywał, szturchał kolegów, rzucał po klasie papierowymi zwitkami, bębnił palcami o blaty i podskakiwał na krześle, gapiąc się za okno albo w sufit. Odpowiadał jednak bezbłędnie na wszystkie pytania, przy okazji mówiąc że "on to umie bo uczył się z tatą". Więc mimo że kompletnie rozpieprzał lekcje, Marcus wziął go za naprawdę inteligentne, ale mocno nadpobudliwe dziecko. Trzeba było więc go podejść sposobem.

I tak właśnie Franz otrzymywał wszystkie dodatkowe zadania w klasie. Biegał podlewać kwiatki, brać kredę od woźnej, układał książki na półkach, ogółem robił wszystko żeby jakoś spożytkować swoją energię. Chłopakowi to nie przeszkadzało, bo miał co robić i podobało mu się bycie w centrum uwagi, a dzięki temu troszkę się uspokajał. Nadal jednak gadał niemal non stop, więc nie mogąc sobie poradzić z tym faktem, Smith zaproponował mu, że owszem, może mówić. Ale niech mówi do niego, i o omawianym temacie. Większość dzieci uznałaby to za groźbę, ale Marcus uśmiechał się i mówił szczerze, a Franz (przyzwyczajony do towarzystwa dorosłych) nie miał żadnych oporów żeby gadać z nim resztę dnia.

Tak więc pierwszy dzień obszedł się bez podpaleń, powodzi, zgonów, a nawet bez szpilki na krześle nauczyciela. 

Potem Franza odebrał jego ojciec, razem z jakimś rosłym facetem który stał pod bramą z deską w ręce, i nie zareagował zbyt radośnie na wieść że "dzisiaj nie będziemy bić żadnego nauczyciela". 

W każdym razie, ku ogromnemu zdziwieniu grona pedagogicznego, młody Ollsen w jakiś tydzień został absolutnym pupilkiem Smitha, mimo że wyraźnie gardził resztą nauczycieli. Nosił Marcusowi torby i dzienniki, zawsze był w szkole wcześniej żeby posprzątać w klasie i przygotować ją na zajęcia, i mimo że nadal miał bardzo wyraźny problem z nadpobudliwością, starał się uważnie słuchać na zajęciach. Sam Smith też bardzo polubił dzieciaka, bo mimo że od jego gadania czasami bolała głowa, było widać że naprawdę się stara i ma ogromny potencjał.

One Smile || Levi x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz