To nie tak, Marcus raz na miesiąc na chama wpieprzał się do domu Ollsenów, wcale nie. Po prostu dobrze rozmawiało mu się z Keeganem, więc go odprowadzał, a w swoim słowotoku zdarzało mu się nie zauważać subtelnych znaków świadczących o tym, że nie jest zaproszony. Z kolei Keegan miał problem z byciem niemiłym w stosunku do ludzi, więc jak Smith już wlazł im do domu, to siedział tam aż się nie ściemniło, albo aż Kuchel zlitowała się nad bratem i nie wyrzuciła gościa. A nawet to nie przeszkadzało mu w przyjściu ponownie za parę tygodni, kiedy tylko Franza odbierał jego ojciec, a nie ten szemrany typ w długim płaszczu.
Po paru wizytach jednak zrozumiał, że gospodarz domu ma bardzo wyraźny problem z pojmowaniem niektórych zwrotów, i ogólnie bywa że zachowuje się jakoś dziwnie. Ale Marcus nie po to kończył pedagogikę, żeby nie znaleźć odpowiedniego podejścia do niemal każdego człowieka. Poza tym był wręcz nieznośnie optymistyczny, a ludzi uważał za nowe i ciekawe wyzwania. I tak jak radził sobie ze skrajną nadpobudliwością Franza, ciągle zapewniając mu w szkole zajęcia i nie stosując kar które nie przyniosłyby efektu, tak uparcie próbował znaleźć jakąś nić porozumienia z Keeganem.
W końcu, to nie był głupi człowiek, to był facet z dwoma doktoratami i profesurą, a gdyby tylko jakoś do niego dotrzeć, byłby naprawdę świetnym partnerem do rozmowy, może nawet zrozumiałby wszystkie szalone teorie Smitha, na które każdy, włącznie z jego żoną, kręcił głową.
Po paru tygodniach powoli zaczęły pojawiać się efekty, wystarczyło spisać listę zachowań, które pomagały w nawiązaniu kontaktu z tym dziwnym facetem. Nie można było na siłę mu patrzeć w oczy, nie chciał podawać ręki, to niech jej nie podaje, nie pytać o niektóre rzeczy, nie okazywać znudzenia jak zaczynał mówić o korpusie zwiadowczym, na punkcie którego miał kompletną obsesję. No i unikać używania metafor, a jak już, to wyjaśniać że to metafory, na tyle niepostrzeżenie żeby nie brzmieć na prześmiewającego jego brak wiedzy. I nie nosić fioletowych części garderoby. Z jakiegoś powodu.
Dziwne było tylko to, że w przeciwieństwie do na przykład dzieci z rodzin patologicznych, które też uczył Smith, Keegan nie potrafił nauczyć się zachowań społecznych. Funkcjonował w swoich schematach, i tak jak przeciętny człowiek po zapoznaniu się z definicją sarkazmu już nauczy się go rozróżniać, tak Ollsen kompletnie tego nie pojmował, ucząc się na pamięć wszelkiego rodzaju konkretnych przykładów. Widocznie irytowało go to, że świat nie funkcjonuje na podstawie liczb i prostych praw, ale ową irytację też z wielkim trudem wyrażał. Pewnie za to zachowywał się w towarzystwie rodzeństwa, za to przy swoim dziadku unikał wszelkiego odzywania się.
Na szczęście, jakiś czas później wydawał się czuć swobodnie także przy Marcusie, a poza jego dziwactwami, to był naprawdę dobrym człowiekiem, pełnym zrozumienia i empatii dla świata, w dodatku najspokojniejszym facetem na świecie.
No i zgadzał się z jego teoriami.
- Bo rozumiesz o co mi chodzi? Konstrukcja zdań w podręcznikach nie jest taka ważna, gdyby były pisane przez osobę prywatną, ale skoro są odgórnie narzucone przez rząd, to błędy nie są możliwe. Nie powinno się potwierdzać błędnych informacji, a skoro nie mamy danych na temat innych osad ludzkich poza naszą, nie możemy jednocześnie potwierdzić albo zaprzeczyć temu czy takowe istnieją, czy nie, a tam piszą że nie istnieją, nadążasz?
Keegan pokiwał głową, ale patrzył gdzieś za okno.
- Nawet nie doszukując się nieścisłości w systemie edukacji... - odezwał się powoli. - Sama teoria o powstaniu Murów nie ma sensu. Nie jest możliwym żeby człowiek je zbudował, szczególnie podczas apokalipsy o której mowa. Ale...
Kolejne "ale", których Smith miał już czasami dość.
- Uważam też, że nie powinieneś tak lekkomyślnie mówić o tym komukolwiek. - dokończył Ollsen. - Pomyśl, jak już oskarżasz rząd o teorie których prawdziwość podejrzewasz, to możesz ponieść konsekwencje.
CZYTASZ
One Smile || Levi x OC ||
FanficCiężko jest żyć ciągle wmawiając sobie że twój rodzony brat nie jest zaburzonym socjopatą który wepchnąłby cię w paszczę Tytana gdybyś okazała się niepotrzebna. Równie ciężko funkcjonować od dziecka patrząc na śmierć każdego kto kiedykolwiek był ci...