day 15 - delikatne, obiecujące muśnięcie

23.7K 1.6K 153
                                    

Połowa za nami! Woah, kiedy to minęło hahah. Tyle odczytów, głosów i komentarzy, jacie, aw, nigdy nie myślałam, że tak dobrze pójdzie. 

Pewna dziewczyna zaproponowała, że gdybym chciała, aby Brooke i Ashton mieli role-playery na twitterze, to ona mogłaby zajmować się kontem Brooke. Woah x2. Nawet o takim czymś nie myślałam, ale to byłoby fajne, nie sądzicie? Zazwyczaj takie konta są z opowiadań na blogspocie, także to trochę mnie zaskoczyło, ale nie ważne. Więc...

JEŚLI KTOŚ CHCIAŁBY PROWADZIĆ KONTO ASHTONA/LUKE'A/MICHAELA/CALUMA/MAI czy whatever, nikogo więcej tam nie ma lol, NIECH SIĘ ODEZWIE DO MNIE NA TWITTERZE (@Lashtooon) LUB TUTAJ NA WATTPAD, ALBO PODAM MOJE GG, JEŚLI KTOŚ BY CHCIAŁ.  Wiecie o co cho. To zależy od was. :-) 

To chyba tyle, kocham was, hugi, kisski etc. 

✖ ✖ ✖

- Opowiedz mi o sobie, Brooke – poprosił Ashton, gdy już ułożył się zadowalająco pod kocem obok mnie. Siedzieliśmy na zakrytej części tarasu na ławce. Przed nami rozciągał się widok na ogród tonący w deszczu. Już dawno nie padało, więc trochę cieszyłam się z tej zmiany pogody.

- Na przykład co? – zapytałam, patrząc na niego z uniesionymi brwiami i trzymając kubek parującej herbaty w dłoniach. Czułam kuszący owocowy aromat, który w połączeniu z zapachem deszczu był dla mnie idealną mieszanką.

- Jak masz na drugie imię? – rzucił całkowicie poważnym tonem, a ja się zaśmiałam. Nie spodziewałam się tak banalnego pytania, ale z drugiej strony czego innego można spodziewać się po Irwinie?

- Na serio? – mruknęłam z rozbawieniem, a on jedynie kiwnął ochoczo głową. – Hannah – odpowiedziałam i wzięłam łyka gorącego napoju. – A ty?

- Nie chcesz wiedzieć – burknął pod nosem, wpatrując się uporczywie w swoją herbatę.

- Chcę! – zaoponowałam, a gdy na mnie spojrzał, posłałam mu spojrzenie nieznoszące sprzeciwu.

- Fletcher – powiedział zrozpaczonym głosem, a ja jedynie pokiwałam głową w zadumie.

- Oryginalnie – stwierdziłam jedynie. Nie jestem typem osoby, którą bawią czyjeś imiona.

- Serio? – prychnął i napił się, a na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech.

- Co jeszcze chcesz wiedzieć?

Chłopak przez chwilę się zastanawiał, marszcząc przy tym zabawnie brwi, aż w końcu wpadł na coś.

- Dlaczego przeprowadziliście się do Sydney? – zapytał z ciekawością, na co ja westchnęłam.

- Moi rodzice się rozwiedli – odpowiedziałam. – Tak jak twoi.

- Och – mruknął, wpatrując się we mnie smutnym wzrokiem. – Przykro mi.

Zastanowiłam się nad jego słowami. Czy mi było przykro?

- Nie musi ci być przykro – stwierdziłam spokojny głosem.

- Tobie nie jest przykro? – Ash zamrugał oczami, lustrując moją twarz wzrokiem, jakby szukał tam odpowiedzi.

- Może trochę – odparłam nieobecnym głosem. – Ale moi rodzice ciągle się przyjaźnią, a my mamy świetny kontakt z ojcem, więc jest w porządku.

Ashton chwilę milczał, zastanawiając się nad czymś.

- Twoi rodzice mają dobry kontakt, tak? – spytał w końcu, a ja pokiwałam twierdząco głową. – Więc dlaczego się rozwiedli? – kontynuował zaciekawionym głosem, po czym momentalnie się poprawił. – Znaczy, jeśli nie chcesz, to nie mów. Po prostu powiedz, gdy wkroczę na zakazany teren.

30 days // a.irwin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz