No to dzień 29! Przypominam, że możecie pisać do mnie na twitterze: @Lashtooon oraz tweetować z hashtagiem #30daysff. I uwierzcie: moment, gdy napiszesz rozdział i laptop ci się magicznie wyłącza, nie zapisując tego rozdziału, jest jednym z najgorszych momentów, jaki można przeżyć, szczególnie gdy jest się tak bardzo leniwym, jak to tylko możliwe.
✖ ✖ ✖
Praktycznie cały dzień w towarzystwie moich przyjaciół sprawił, że miałam ich już naprawdę dość. Szczególnie, gdy w końcu wylądowaliśmy u mnie z Michaelem oraz Lukiem rozwalonymi na kanapie z jedzeniem, z Mayą szaleńczo grzebiącą w mojej szafie oraz z Calumem przyczepionym do mnie jak dziecko do maskotki. Leżeliśmy na łóżku jak niedorozwinięci umysłowo – byliśmy powyginani w tak dziwnych kątach, że nawet Michael co chwilę zerkał na nas jak na idiotów. Zastanawiałam się, czy Hood przypadkiem nie usnął, bo sprawiał takie wrażenie, gdy na niego spojrzałam. Słuchaliśmy muzyki, odpowiadałam Mai zdawkowo na jakieś pytania, jednak myślami byłam daleko od mojego pokoju.
Zastanawiało mnie, co w tym momencie robił Ashton. O czym myślał? Gdy tak obserwowałam chłopców i Mayę, oraz gdy pomyślałam o uśmiechniętej twarzy Irwina, ogarniał mnie smutek. Takie coś zdarzyło mi się dzisiaj wiele razy, jednak cały czas to odpychałam od siebie.
- Brooke, słuchasz nas?
Potrząsnęłam głową i spojrzałam na Caluma opierającego się na łokciu i przyglądającego mi się z góry. Uśmiechnęłam się słabo, a on pokręcił głową z rozbawieniem i wstał.
- My już idziemy – powiedział Michael. Wszyscy stali przy drzwiach pokoju i w oczekiwaniu wlepiali we mnie oczy. Odchrząknęłam i również się podniosłam. Ze śmiechem zeszliśmy na dół i wyszliśmy przed dom.
- Będziemy jutro czekać na ciebie na lotnisku – oznajmił Luke, a ja tylko skinęłam głową i odwróciłam wzrok od splecionych dłoni jego i Mai. Potarłam ramiona dłońmi i już miałam się żegnać, jednak zostałam zmiażdżona w uścisku Michaela. Jęknęłam z niezadowoleniem, nie mogąc ruszyć głową i rękami.
- Nie narzekaj! – zbulwersował się Clifford. – Nie będzie cię nie wiadomo ile, więc muszę teraz cię poprzytulać.
- Ale daj mi oddychać – mruknęłam; Mike rozluźnił ramiona, pozwalając mi na poruszenie się i odwrócenie do reszty.
- Ashton jutro będzie? – zapytał Calum z czymś dziwnym w głosie. Przełknęłam ciężko ślinę i uśmiechnęłam się niemrawo.
- Powiedział, że przyjedzie – odparłam cicho i wzruszyłam ramionami na tyle, na ile pozwalał mi chłopak z aktualnie czerwonymi włosami. Hood pokiwał głową w zamyśleniu, a ja wcisnęłam twarz w koszulkę Michaela, gdy zauważyłam zatroskane i współczujące spojrzenie Mai.
Śmiałam się cicho, gdy w końcu się rozeszli, a po okolicy roznosił się głos Michaela i Caluma kłócących się o jakąś grę i przeklinających na siebie. Będę za tym tęskniła. Musiałam skończyć pakowanie, więc skierowałam się do mojego pokoju, gdzie włączyłam głośno muzykę, chcąc zagłuszyć tym myśli.
Gdy uporałam się ze wszystkim, co zamierzałam zabrać do Anglii, zmęczona opadłam na łóżko. Chwilę leżałam z przymkniętymi oczami, po czym wstałam i ruszyłam do łazienki, chcąc wziąć długi prysznic.
Pomimo najszczerszych chęci, w mojej głowie ciągle zjawiał się Ashton. Uśmiechałam się, przypominając sobie wczorajszy wieczór. Najbliższe miesiące miały być trudne, doskonale zdawałam sobie z tego sprawę.
Po prysznicu, ciasno owinięta ręcznikiem, usiadłam na łóżku w pokoju i zmarszczyłam brwi, zauważając nową wiadomość. Jednak widząc znajome imię, uśmiechnęłam się i otworzyłam smsa.
Od: Ashton
Właśnie kładę się do łóżka, bo umieram z nudy. To przerażające, jak mocno moja babcia potrafi kogoś wyściskać :( Będę się jutro spieszył na lotnisko, słońce. x
Zagryzłam wargę, wpatrując się w ekran. A co, jeśli nie zdąży?
Do: Ashton
Też się właśnie kładę i mam nadzieję, że zdążysz. Pozdrów babcię! :-)
Szybko przebrałam się w piżamę i doskoczyłam w telefonu, gdy ten ponownie zaczął wibrować.
Od: Ashton
Okej, jutro. Leżysz już?
Zamrugałam szybko, przetrawiając jego wiadomość. Odpisałam po paru minutach, gdy zgasiłam już światło i wygodnie ułożyłam się na materacu. Czekałam, aż odpisze, jednak zamiast wiadomości otrzymałam przychodzące połączenie. Uśmiechnęłam się i odebrałam, przyciskając telefon do ucha.
- Hej – powiedziałam cicho; po drugiej stronie usłyszałam ziewnięcie.
- Hej – odparł zmęczonym, przytłumionym głosem. Mogłam sobie wyobrazić, jak z zamkniętymi oczami wtula się w poduszkę, a telefon po prostu położył sobie na uchu, nie trudząc się trzymaniem go.
- Pomyślałem, że zadzwonię, a nie będę pisał – kontynuował, a ja zachichotałam, słuchając jego powolnego, zachrypniętego głosu.
- Cieszę się, że dzwonisz – stwierdziłam i ziewnęłam, nagle czując zmęczenie.
- Cieszę się, że dzwonię – mruknął. – Wolałem ci powiedzieć, że cię kocham, niż pisać to.
Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy.
- Więc to powiedz.
- Kocham cię – po drugiej stronie rozległ się szept, jednak dokładnie usłyszałam to, co powiedział.
Gdy Ashton w końcu stwierdził, że świetnie się zasypia słuchając mojego głosu i zakończyliśmy rozmowę, odłożyłam telefon na szafkę. Westchnęłam i przekręciłam się na drugi bok, czując dziwne ukłucie wewnątrz. Cisza, która mnie otoczyła po zakończonej rozmowie, była przytłaczająca.
To będzie trudna noc.
CZYTASZ
30 days // a.irwin ✓
Fanfictionopowiadanie o dwójce ludzi, którym się wydaje, że się nienawidzą. © hazashton