Brawa dla tych, którzy zgadli poprawnie, o co chodziło, czyli... dla wszystkich? Ew, żadnego elementu zaskoczenia. :-( Wybaczcie za jakieś błędy, właśnie to napisałam i mogą jakieś się pojawić.
✖ ✖ ✖
Tępo wpatrywałam się w przestrzeń, ignorując gryzący dym z papierosa siedzącego obok Michaela. Chłopak raz po raz zaciągał się używką, nieświadomie wydychając wszystko w moim kierunku. Westchnęłam ciężko i przymknęłam oczy, napawając się ciszą.
- I co? – zapytał po chwili bezsensownie Clifford, zarabiając tym kolejne westchnienie z mojej strony.
- I co? – powtórzyłam za nim, kręcąc głową.
- Będziesz musiała mu powiedzieć – stwierdził, nie patrząc w moim kierunku.
- No co ty nie powiesz – warknęłam pod nosem; Michael przechylił się do tyłu i oparł łokciami na trawie za nami. Wyprostował nogi w czarnych jeansach, uderzając butami o asfalt, który falował pod wpływem gorąca.
- Wyjazd na drugi koniec świata na czas nieokreślony to nie jest mała sprawa, Brooke – mruknął, wydmuchując dym. Potarłam twarz dłońmi.
- Wiem – jęknęłam. Naprawdę to wiedziałam i czułam się źle. – Ja po prostu… gdybym wiedziała, że tak się wkręcę, to nie założyłabym się wtedy z Mayą.
- Przepraszam – usłyszałam po chwili ciszy. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Co? – zapytałam z dezorientacją. Za co on mnie przepraszał?
Mój przyjaciel westchnął i przymknął oczy.
- Gdybyśmy wiedzieli, że zaczniecie być dla siebie kimś więcej niż znajomymi, nie dostałabyś czegoś takiego za przegraną – wyjaśnił; wyczułam u niego prawdziwe wyrzuty sumienia, nie tą ironię, którą zaszczycał nas zazwyczaj. Uśmiechnęłam się, wzruszając ramionami.
- Nie mogliście tego przewidzieć – odparłam spokojnie. Michael mruknął coś z rozdrażnieniem.
- Jemu naprawdę na tobie zależy, Brooklyn.
- Mi na nim też – szepnęłam ledwo słyszalnie, jednak dotarło to do niego.
- Wiemy – jego głos złagodniał; usiadł, rzucając wypalonego papierosa na ziemię, przydeptał go butem i objął mnie mocno ramieniem, opierając głowę o moją. – Co zrobisz?
- Powiem mu. Muszę mu powiedzieć.
- Ano, musisz – przyznał.
- Nie wyjeżdżam przecież na stałe – powiedziałam po chwili. – Miesiąc, dwa i będę znowu w domu.
- Albo pół roku i dopiero będziesz znowu w domu – sarknął Clifford, a ja wywróciłam oczami.
- Nie będę tam tak długo – przeciągnęłam się i wstałam, czując niewyjaśnioną energię.
- Co robisz? – zapytał Michael, unosząc głowę. Zakrył sobie oczy, gdy przeraźliwy błękit nieba poraził jego zielone tęczówki.
- Muszę mu w końcu powiedzieć, prawda?
***
- Cześć, Harry, jest Ashton?
Chłopiec pokręcił przecząco głową.
- Wyszedł do sklepu, za chwilę wróci – wyjaśnił i odsunął się, robiąc pytającą minę. – Zaczekasz?
Uśmiechnęłam się do niego i weszłam. Po chwili siedziałam z młodym w salonie, rozglądając się wokół.
CZYTASZ
30 days // a.irwin ✓
Fanfictionopowiadanie o dwójce ludzi, którym się wydaje, że się nienawidzą. © hazashton