Ogromne dzięki za 56k odczytów, jeju. + Wasze wczorajsze komentarze mnie powalały, szczególnie ten pomysł, że Brooke jest w ciąży, hahahaha, no myślałam, że padnę na twarz, gdy to poczytałam! Dzisiaj taki króciutki rozdział i nie wiem, możliwe, że kilka jeszcze będzie właśnie takich.
✖ ✖ ✖
- Dlaczego jesteśmy na jakimś odludziu w środku nocy?
Ashton zaśmiał się, rozkładając koc na ziemi.
- Jest noc spadających gwiazd – powiedział i usiadł. Poklepał miejsce obok siebie, więc z uśmiechem opadłam obok niego. Położyliśmy się na plecach, nie mając żadnego fizycznego kontaktu ze sobą. Luźno splotłam dłonie na brzuchu, a Ashton jedną rękę dał pod głowę. Wpatrywaliśmy się w zimne, jasno świecące gwiazdy rozsiane na całej powierzchni ciemnego, granatowego nieba nad nami.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie jestem cierpliwą osobą? – mruknęłam do Ashtona po jakimś czasie, gdy nic się nie działo. Irwin westchnął z rozbawieniem.
- Poczekaj – odpowiedział, ciągle wpatrując się w niebo. – Naprawdę warto.
Powoli odetchnęłam i maksymalnie skupiłam się na gwiazdach. Naprawdę nie byłam cierpliwą osobą i zajęcia wymagające tej cechy nie były dla mnie. Leżeliśmy w całkowitej ciszy, odgłosy miasta były daleko za nami. Uważnie obserwowałam niebo, a gdy w końcu, po dłużącym się oczekiwaniu, granat nad naszymi głowami przecięła spadająca gwiazda, drgnęłam, bo Ashton złapał mnie za rękę. Westchnęłam głęboko, zastanawiając się nad tym, o czym marzę. Jakie byłoby moje życzenie? Może dostanie się na dobrą uczelnię? Znalezienie jakiejś dorywczej pracy, żeby nie siedzieć mojej mamie na głowie? Nie wiedziałam, a palce Ashtona delikatnie gładzące moją dłoń skutecznie utrudniały mi wymyślenie czegoś sensownego.
Nawet nie zauważyłam, że blondyn mi się przygląda; zorientowałam się dopiero, gdy jego szept przeciął ciszę.
- O czym myślisz?
Odwróciłam głowę w jego kierunku i napotkałam jego oczy, w których odbijały się jasne punkciki. Uśmiechnęłam się lekko.
- Zastanawiam się nad tym, czy życzenia się spełniają – odpowiedziałam, przygryzając wargę. Ashton wygiął usta w czułym uśmiechu.
- Moje się spełniło – stwierdził, wracając wzrokiem do góry. Zmarszczyłam brwi.
- Jakie było twoje życzenie? – spytałam z ciekawością.
- Kiedyś ci powiem.
Wywróciłam oczami ze śmiechem.
- Obiecaj – zażądałam, a on na mnie ponownie spojrzał. Przyglądał mi się chwilę, aż w końcu kiwnął głową.
- Obiecuję.
Uśmiechnęłam się promiennie i przysunęłam do niego; Ashton objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego boku. Spletliśmy wolne ręce na jego brzuchu, a on zaczął się lekko bawić moimi palcami. Zauważyłam, że często tak robi.
I wtedy niebo przecięły dwie spadające gwiazdy. Leciały obok siebie, jedna trochę większa od drugiej. Pojawiły się i zniknęły w tym samym momencie. Było w tym coś magicznego, coś, przez co uśmiechnęłam się delikatnie i mocniej wtuliłam w ciało Ashtona, zdając sobie z czegoś sprawę.
Moje życzenie właśnie przytulało mnie do siebie i czule całowało czubek mojej głowy.
CZYTASZ
30 days // a.irwin ✓
Fanfictionopowiadanie o dwójce ludzi, którym się wydaje, że się nienawidzą. © hazashton