19

803 48 4
                                    


Obudziłem się cały obolaly, nie miałem nawet siły przekręcić głową, a co dopiero się podnieść. Nie miałem pojęcia gdzie jestem i co się stało. Obróciłem z ogromną trudnością głowę w prawo i zauważyłem okno, przez które wpadały promienie słoneczne, więc mogę jedynie wywnioskować,  że jest już dzień i słońce znajduje się  w najwyższym punkcie.

-  Skarbie no nareszcie się obudziłeś - zaskomlał młodszy - tak bardzo się bałem, gdy zemdlałeś. Nie miałem pojęcia co robić

- Jak ja się tu znalazłem?  - podniosłem się do pozycji siedzącej z pomocą chłopka

- Przyniosłem cię tu- westchnął - powinieneś iść z tym do szpitala kochanie

- Nigdzie nie idę - warknąłem - nienawidzę lekarzy

- Dlaczego?

- Oni są po prostu sztuczni - westchnąłem- udają tylko że chcą ci pomóc, a tak naprawdę mają cię  głęboko  w dupie

-Yooni, ale oni są od tego by pomagać ludziom - wyższy podszedł do łóżka na którym leżałem i wziął mnie w swoje ramiona - proszę kochanie idź do lekarza dla mnie

- Nawet dla ciebie tam nie pójdę, więc mnie nie zmuszaj okej?! - warknąłem - a teraz gitara siema, ale idę do domu

- Co?!! -zadziwił się młodszy łapiąc mnie za nadgarstek - nigdzie nie idziesz

- Zabieraj tą rękę kurwa i mnie puści - wysyczałem przez zęby

-Yoongi przestań, zrobisz sobie krzywdę - chłopak błagał mając łzy w oczach

- Nie rozumiesz co się do ciebie mówi Kai?!  To wszystko twoja wina, gdybyś zachowywał się jak facet a nie pizda, to by do tego nie doszło - wyrwałem rękę z uścisku i wybiegłem z domu młodszego

Miałem dość jego i tego jebanego związku. Tak kochałem Kaia mimo, że sam nie wiem jak to się stało, ale ta jego pizdowatość doprowadzała mnie do szału. Może damy sobie chociaż trochę czasu?! Muszę to wszystko przemyśleć, czy w ogóle warto starać się o ten związek.

************************************

Następnego dnia Kaia unikałem ja mysz kota.  Chłopak często próbował do  mnie podejść, ale ja uciekałem jak zwykły tchórz.

Na stołówce

Siedziałem sobie właśnie z Sehunem, Taehyungiem, Jiminem Jungkookiem, Hoseokiem, Jinem i Namjoonem, gdy do naszego stolika podszedł Kai z Bekonem i resztą kumpli

-Yooni możemy pogadać na osobności? - zapytał ze smutkiem młodszy

- Ok- podniosłem sie z ławki i ruszyłem za chłopakiem, ruszając w stronę wyjścia ze stołówki

- Powiesz mi o co chodzi? - zapytał zmartwiony, podchodząc bliżej

- Słuchaj Kai - zrobiłem krok do tyłu - to co jest miedzy nami jest pomyłką- westchnąłem - nie możemy być razem, sorry ale twoje zachowanie doprowadzia mnie do szału. Jak można być tak dziecinnym, wczoraj gdybyś wracał sam to mogłaby stać ci się krzywda, a to wrzystko przez to, że nie potrafisz zachować się jak mężczyzna. Ja rozumiem, że możesz nie potrafić się bić, ale chociaż mogłeś spróbować się obronić. - widziałem już łzy spływające wyższemu po policzkach, ale mimo tego postanowiłem kontynuować dalej - wybacz, ale taka jest  moja decyzja i proszę byś ją zaakceptował

- Yooni proszę nie zostawiaj mnie - płakał - ja cię kocham. Nie rób mi tego

Nie zareagowałem na błaganie młodszego, tylko odszedłem w stronę wyjścia ze szkoły. Nie mogłem dłużej patrzeć na cierpienie mojego słoneczka.

_______
Wybaczcie taką długa nieobecność, ale BadBoySugixxx ma pewne problemy z weną, dlatego kolejny rozdział napisałam znowu ja Sweet_Kooki

Miłego...

Jak stałem się gejem |SugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz