Weszłam do pokoju zirytowana ale i podekscytowana. Niemalże wbiegłam do garderoby i w podskokach znalazłam się przed lustrem. Spojrzałam na swoją twarz. Na widok swoich oczu uśmiechnęłam się groźnie. Moje oczy były większe i czarne jak węgiel. Nie można było odróżnić tęczówek od źrenicy. Kontrastowało to strasznie z białkami, co dawało jeszcze bardziej przerażający efekt.
Usta trochę się dopełniły i stały się bledsze, podobnie jak moja skóra. Byłam biała. Jak papier. Włosy i oczy także kontrastowały z karnacją. Te dwa kolory gryzły się niemiłosiernie, dając przerażające wrażenie. Skóra w dotyku była zimna ale delikatna.
Włosy były teraz falami opadającymi na plecy. Zdjęłam sweter i zauważyłam że a w tali jest jeszcze większe wcięcie. Nogi trochę się wydłużyły a piersi leciutko powiększyły. Spojrzałam na lewą rękę. Niestety dalej widniał tam napis "szlama" na którego widok poczułam nieznane mi dotąd obrzydzenie do mugoli i szlam.
Wzdrygnęłam się na samą myśl o nich. Postanowiłam przebrać się. Założyłam czarną bokserkę, ciemnozielone getry, tego samego koloru cienki sweter i trampki. Mimo złego wrażenia bijącego ode mnie, postanowiłam wykorzystać to. Na powieki nałożyłam czarny cień i zrobiłam kreskę. Rzęsy pociągnęłam czarnym tuszem. Dało to lekko bardziej przerażający efekt. Włosy rozczesałam i związałam w niedbałego warkocza i zarzuciłam go na ramię. Na szyi pozostał wisiorek od Harry'ego. Miałam do niego sentyment i nigdy się z nim nie rozstawałam i teraz, nawet po przemianie, mimo, że na myśl o Wybrańcu napawa mnie obrzydzeniem i złością, to przywiązałam się do tej rzeczy. Lekko uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Założyłam jeszcze rozpinaną czarną, lekko za dużą bluzę. Dochodziła godzina obiadu. Zawołałam Kwiatke, a ta zaprowadziła mnie do jadalni.
Skrzatka zmaterializowała się a ja weszłam do pomieszczenia. Całe było w szarościach i czerniach, co wcześniej mi przeszkadzało, to teraz czułam się pewniej i bardziej przyjaźnie. Przy stole siedzieli tylko moi rodzice.
-Witaj córko - przywitał się ojciec, który jako pierwszy mnie zauważył. Matka odwróciła głowę w moją stronę i cichutko pisnęła.
-Salazarze, Rebecco, wszystko dobrze? Dobrze się czujesz?!
Ojciec siedział u szczytu długiego stołu. Matka po jego prawej stronie a po nakryciu na przeciw matki zrozumiałam, że mam tam usiąść. Tak więc zrobiłam i spojrzałam na twarz kobiety.
Oceniała z przerażeniem w oczach moją twarz. Kątem oka widziałam zadowoloną twarz mojego ojca.
-Czuje się jak wredna i zimna suka. Czyli chyba dobrze - stwierdziłam i nałożyłam sobie jedzenia na talerz. Ojciec zaśmiał się a matka westchnęła.
-Mam nadzieje że nie wykorzystasz tego i nie będziesz zachowywać się jak Astoria Greegrass - spojrzałam na matkę która zaśmiała się widząc lekko zawstydzonego ojca.
-Nie tato, nie jestem taka. Ja w porównaniu do pewnej tlenionej fretki mam swoją dumę i nie pozwolę żeby nachalni idioci wyszli z podrywu mnie bez spuchniętego nosa i podbitych oczu. Nie martw się - wysłałam w stronę ojca szczery ( naprawdę! ) uśmiech i powróciłam do jedzenia.
-Dzisiaj o 18 jest bal na twoją cześć. Poznasz tam moich najbardziej zaufanych i oddanych śmierciożerców, chociaż Malfoy'ów już poznałaś. Poznasz tam także swoich rówieśników. Zdaje sobie sprawę, że nie darzysz ich za szczególnie dobrym uczuciem, ale mam nadzieje że nie będę musiał prosić Severusa o uleczaniu ich z ran. Po za tym będą to także twoi ochroniarze w Hogwarcie.
- Ochroniarze!? Słyszysz siebie? Nie będę miała żadnych nianiek w szkole! No tyś chyba na głowę upadł! - krzyknęłam. Kątem oka zauważyłam trzy osoby o platynowych włosach stojących w wejściu do jadalni. - Ja rozumiem, że przerzucacie mnie do Slytherin'u, ale są pewne granice. Umiem sobie poradzić sama bez bandy debili z o wiele za wysokim ego którzy myślą tylko o swoich arystokratycznych tyłkach! Co to to nie! Nie pozwolę na to! - zauważyłam że stoję, więc usiadłam. Malfoy'owie zasiedli przy stole bez słowa a skrzaty obsłużyły ich.
CZYTASZ
Ciemna strona dobra
FanfictionPogdybamy sobie troszkę. Co by było gdyby Hermiona jednak była czarodziejką tak zwanej czystej krwi? Co by było gdyby na dźwięk imienia jej ojca, ludzie ze strachu pocili się i panicznie bali? Co by było gdyby pewien blond włosy Ślizgon patrzył na n...