Wróciłam grubo po północy.
Weszłam do swojego pokoju i od razu poszłam pod prysznic. Przebrałam się w piżamę i zrobiłam zwykłe łazienkowe rzeczy. Wyszłam i rzuciłam się na łóżko opatulając kołdrą. Westchnęłam i spojrzałam na biały sufit teraz spowity w ciemności, tak jak cały pokój.
Zabiłam trzy rodziny mugoli, kilka szlam i torturowałam kilku półkrwi czarodziejów, którym potem usunęłam pamięć. Rozładowałam złość, która siedziała we mnie, nawet nie wiem czemu... Chodziarz nie, wiem, ale nie chce do tego wracać.
Patrzyłam w białą przestrzeń z pustą głową. Nie wiem kiedy zasnęłam.********
Spałam do szóstej. Nie mogłam potem zasnąć, więc umyłam się i ubrałam. Założyłam na siebie krótką bluzę z kapturem opinająca ciało, spodnie z wysokim stanem i dziurami oraz zwykłe buty wiązane, wszystko czarne. Włosy związałam w wysoką kitkę a pasma z przodu głowy wyciągnęłam. Codzienny makijaż i biżuteria tak samo jak ubranie - ciemne. Spryskałam się perfumami i byłam gotowa. Sprawdziłam godzinę - siódma. Usiadłam przy biurku i napisałam esej na transmutacje zadany na przerwę świąteczną. Kiedy skończyłam, z zaskoczeniem zauważyłam że już od dziesięciu minut trwa śniadanie. Schowałam pergamin do kufra i wyszłam z pokoju kierując się ku jadalni.
W pomieszczeniu dorośli swobodnie ale trochę zimno rozmawiali a wychowańcy Slytherin'a cicho jedli. Kiedy weszłam spojrzeli na mnie ze złością, niezrozumieniem i zawodem. Zignorowałam to i usiadłam na swoim miejscu.
- Te morderstwa, porwania i zaniki pamięci to twoja sprawka? - zapytał ojciec uśmiechając się szczerze.
Spojrzałam na niego.
- Morderstwa i zaniki pamięci tak ale porwania?? Nikogo nie porywałam - oburzyłam się.
Chwilę patrzył na mnie z kamienną twarzą.
- Zakon Feniksa. Oczywiście - westchnął. - Porwano szlamy. Chcą wszystko zwalić na nas choć nie wiem za bardzo po co. Przecież to i tak oczywiste.
Chwilę patrzyłam na ścianę za matką. Wzięłam kilka łyków herbaty i coś wpadło mi do głowy.
- A może to nie Zakon zdrajców - mrugnęłam. Spojrzałam na ojca - Najbardziej zaufany smierciożerca - powiedziałam twardo a ten kiwnął głowa do kogoś. Po chwili kłaniał się przede mną Lucjusz Malfoy.
- Malfoy - warknęłam. - Masz znaleźć połączenie między rodzinami szlam które zostały porwane. Znajomości, połączenia rodzinne, praca i tak dalej. Chce też wiedzieć czy mają coś wspólnego ze Zdracjami Krwi, Weasley'ami oraz czarodziejami czystej krwi. Na obiedzie chce raport - wysyczałam a ten skłonił się i usiadł na swoim miejscu. - Snape! - Mistrz eliskirów podszedł, ukłonił się. - Do obiadu chce jakiś eliksir zadający ból fizyczny jak i psychiczny, ale nie ma uśmiercać. Odejdź - warknęłam. Zawołałam Dołohowa. - Też listę składników do eliksiru od Carrow. Na jutro chce mieć te składniki. Odejść.
Wróciłam do jedzenia.-Po co ci to wszystko, córeczko?
-Chyba wiem kto to, ale muszę jeszcze się upewnić. Według mnie to sprawka Ronalda Weasley - wzdrygnęłam się. - Jak pewnie wiesz, przyjaźniłam się z nim.. Wiem jak myśli oraz co chce osiągnąć, a chce sławy i uwielbiania przez ludzi. Porwał szlamy. Będzie je torturował tak, żeby Prorok myślał że to śmierciożercy. Potem zjawi się z tymi obrzydliwymi podróbami prawdziwych czarodziejów ze sztucznymi ranami w atrium Ministerstwa, wmawiając, że odzyskał te szlamy z naszych rąk. Chce go znaleźć, torturować i wydobyć informacje Zakonu. Potem zabić - uśmiechnęłam się wrednie.
Rodzice milczeli mając zamyślone miny.
-Ok. Ale zanim zabijesz, zawołaj mnie, przeszukam go dokładnie.********
Była godzina 14. Zaczęłam ubierać przygotowywać się do Balu z okazji Świąt. Wzięłam długą, gorącą kąpiel. Ubrałam ciągnącą się po ziemi czarną sukienkę. Dół miała rozkloszowany z wieloma warstwami tiulu i innych materiałów. Była bez placów, z długimi rękawami. Włosy pokręciłam i przerzuciłam je na lewą stronę. Założyłam kolczyki oplatające uszy do tego czarny, bogaty, ciężki wisior. Oczywiście wszystko czarne. Na palec sygnet rodowy Riddle z wężem. Makijaż, tym razem bardziej mroczny. Czarne usta, oczy i przyklejone rzęsy. Oczy zmieniłam swoją magią na szare, błyszczące, kocie, z pionowymi źrenicami. Na nogi nałożyłam czarne, wysokie szpilki. Byłam gotowa. Godzina idealna. Wyszłam i skierowałam się do sali balowej gdzie miała odbyć się uroczysta kolacja i bal. Weszłam wejściem od strony korytarza. Pomieszczenie nie było przystrojone, co nie zdziwiło mnie jakoś. Przy stole już wszyscy siedzieli, więc widząc mnie powstali i ukłonili się. Nie patrząc na nich usiadłam na swoim miejscu. Ojciec wygłosił mowę, której nie słuchałam. Zajęta byłam zmieniając mocą wzory na moim talerzu. W końcu pojawiła się kolacja, więc wszyscy zaczęli jeść. Każdy rozmawiał, prócz mnie, co wcale mi nie przeszkadzało.
CZYTASZ
Ciemna strona dobra
Hayran KurguPogdybamy sobie troszkę. Co by było gdyby Hermiona jednak była czarodziejką tak zwanej czystej krwi? Co by było gdyby na dźwięk imienia jej ojca, ludzie ze strachu pocili się i panicznie bali? Co by było gdyby pewien blond włosy Ślizgon patrzył na n...