Jestem Gryfonką. A Gryfoni ZAWSZE dotrzymuą obietnicy. A ja głupia zgodziłam się obiecać coś nieznajomemu mi mężczyźnie. A w zasadzie znajomemu. Każdy go zna. No może nie osobiście, ale jego imie jest znane w całym czarodziejskim świecie.
Dwa słowa.
Lord Voldemort.
Kiedy mi się przedstawił... Bałam się? Nie. Była przerażona, a strach jeszcze bardziej mnie ogarniał. Przeszedł prze ze mnie nieprzyjemny dreszcz. Wzrok utkwiłam w rękach splątanych na pierzynie. Przełknęłam ślinę i jakimś cudem, jeszcze nie wyciągnęłam mojej różdżki. No właśnie! RÓŻDŻKA! Gdzie jest? Nie czuje jej przy sobie! Z paniką rozglądam się dookoła siebie. Specjalnie unikałam spojrzeń... wszystkich.
-Twoja różdżka jest na biurku - kobieta chyba widząc co robię, pokazała mi mój magiczny atrybut głową. Spojrzałam w tamtą stronę. Faktycznie. Leżała tam. Nawet z tej odległości poznałam ją.
Nastała chwila ciszy, którą przerwałam.
-Obiecałam coś, a że jestem Gryfonką, słowa dotrzymam. Kontynuuj - powiedziałam patrząc w oczy Voldemortowi. Głos mi lekko drżał, ale chyba nikt nie przejął się tym. Usłyszałam ciche prychnięcie Snape'a, ale zignorowałam je, tak jak i reszta.
Czarnooki mężczyzna ledwo zauważalnie uśmiechnął się i kontynuował.
-Otóż, kilka lat po skończeniu Hogwartu, ożeniłem się z Dominicą - uścisnął lekko ramie kobiety, na którym miał swoją rękę. Wywnioskowałam, że to jego żona. - Po roku urodziła nam się córeczka. Nazwaliśmy ją Rebecca - Rebecca... to imię odbijało się w moim umyśle jak echo, które nie chce przestać odpowiadać. Wbiłam wzrok w ścianę naprzeciw łóżka. - Kiedy miała kilka miesięcy, znając plany Zakonu Feniksa, naznaczyłem ją. Obawiałem się, że mogą ją porwać, aby mnie osłabić. Nie pomyliłem się - usłyszałam ciche pociąganie nosem. Spojrzałam w tą stronę. Dominica wpatrywała się we mnie a po jej policzkach leciały wielkie, słone łzy. Ponownie utkwiłam wzrok w ścianie. - Kilka dni przed jej porwaniem przez James'a Pottera, na jej lewym nadgarstku wyrobiłem znamię w kształcie głowy węża - mimowolnie spojrzałam na swoją rękę. Ponownie przełknęłam ślinę. - Zakon Feniksa umieścił ją w mugolskiej rodzinie. Od niedawna wiem, co to za rodzina. Granger.
Nie wytrzymałam. Łzy zaczęły mi lecieć. Bo Voldemort to mój ojciec a jakaś kobieta którą widze pierwszy raz na oczy jest moją matką... ale mam rodzinę. Nie jestem sama! Nie byłam sama na tym świecie, pomimo tego, że Paula i Jean Granger świadomość o "córce" została wymazana.
-Jesteście moimi rodzicami - ani nie stwierdziłam ani nie zapytałam. Coś pomiędzy. Przeniosłam na nich wzrok. Kobieta uśmiechała się przez łzy a Czarny Pan, o zgrozo, to samo!
-Tak. Jesteśmy. A ty nazywasz się Rebecca Dominica Riddle. Jeśli chcesz możesz zostać przy swoim imieniu, ale nazwisko musisz zmienić - ostatnie dwa słowa powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Spojrzałam na niego. - I jeśli oczywiście zechcesz, możesz zamieszkać tutaj, co było by najlepsze dla ciebie, twojej matki i dla mnie.
Chwilę milczałam. Nikt się nie odzywał. Jestem prawie pewna, że echo bicia mojego serca odbijało się o ściany pokoju.
-C-córeczko? - usłyszałam cichy głos mojej... Matki.
Nie. Nie mógłam uwierzyć. Jak? Czemu dopiero teraz ? Jak jest możliwe, ze jestem córką... Voldemorta? Mimo dowodu, dalej ta informacja była jakby niedostępna dla mnie. Jakby znajdowała się poza zasięgiem ręki, ale znajoma. To uczucie takie, kiedy myślisz o czymś innym i czytasz jakiś tekst. Potem go nie pamiętasz, a jak ponownie czytasz, to masz wrażenie jakbyś wiedział to od zawsze.
Tak się czułam. Oczywiście dezorientacja, pewnego rodzaju ulgą, po odzyskaniu... Rodziców i ... Złość. Tak. Jeden powód. Dlaczego teraz ? Dlaczego nie wtedy, kiedy jechałam do Hogwartu?! Przezywali mnie od szlam, a tak naprawdę jestem czysto krwistą czarodziejką. Ba, córką najbardziej niebezpiecznego, bezwzględnego i najgorszego czarnoksiężnika.
CZYTASZ
Ciemna strona dobra
Hayran KurguPogdybamy sobie troszkę. Co by było gdyby Hermiona jednak była czarodziejką tak zwanej czystej krwi? Co by było gdyby na dźwięk imienia jej ojca, ludzie ze strachu pocili się i panicznie bali? Co by było gdyby pewien blond włosy Ślizgon patrzył na n...