Kolejne tygodnie minęły bardzo podobnie. Nie płakałam już tyle razy, ale kilka łez spływało czasem po moim policzku. Nie miałam nad tym kontroli.
Ludzie dalej szepczą o mnie i pokazują mnie palcami. Reagowałam a oni zastraszeni bali się na mnie spojrzeć. Byłam na ustach całej szkoły... i całego świata. Dwa dni po rozpoczęciu roku w Proroku codziennym pokazał się artykuł o Rebecce Riddle, córce Voldemorta. Ojciec torturował Ritę Skeeter, bo to właśnie ona napisała ten artykuł. Teraz nie żyje.
Odliczam dni do przyjazdu Willa. Jeszcze tylko dwanaście. Nie mogę się doczekać.
Jeśli chodzi o Ślizgonów, a szczególnie moich ochroniarzy, nasze relacje nie są na zasadzie pan-sługa. Czasem przychodzę do nich pogadać. Są też dziewczyny, z którymi jako tako znalazłam wspólny język. Szczególnie z Daphne Greengrass. Potrafi rozmawiać godzinami o zadanym eseju albo o książce. Czasem tylko z nią ( ogon - trójka Ślizgonów ) chodzę na spacery aby po prostu pogadać o błahych rzeczach.
********
Godzina 6.30. Dobra pora na wstanie, lecz minimalnie za wcześnie. Usiadłam na łóżku i spojrzałam w magiczne okno. Słońce wstało, ale niebo było pochmurne. Na błoniach leżały już pojedyncze liście. Widać było, że wieje lekko wiatr, który uruchamiał korony drzew zakazanego lasu. Westchnęłam i wstałam. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki umyć się.
Po dwudziestu minutach stanęłam przed lustrem w czarnej sukience z długim rękawem, przylegającej do ciała, do kolan. Włosy związałam w niedbałego koka a z przodu twarzy wysunęłam kilka pasemek. Umalowałam się tak jak zawsze ( czarny cień do powiek, kreska, brwi ), spryskałam się perfumami. Na ręce założyłam kilka czarnych bransoletek. W uszach wiszące, czarne kolczyki i tego samego koloru naszyjnik z diamentem. Była sobota. Nie wiedziałam co robić, więc otworzyłam list od ojca, który przekazał mi wczoraj Snape.
"Becky
Slytherin ma księżniczkę. Jestem dumny.
Słyszałem o liście ojca Williama do ciebie. Ukarałem go odpowiednio.
Wiem, ze ochroniarze ci przeszkadzają, ale taki jest mój wymóg. Chyba że chcesz uczyć się w domu, bo wystarczy powiedzieć.
Twoja matka przysyła pozdrowienia.
T.M.R
P.S Zaklęcie "Eskereto" działa natychmiastowo.
Uśmiechnęłam się widząc dopisek i schowałam list. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wzięłam różdżkę i otworzyłam. Na progu stali Malfoy, Zabini i Nott a za nimi Parkinson i Greengrass. Uniosłam brwi w niemym pytaniu.
-Idziemy na śniadanie? - zapytał Malfoy oceniając mój strój.
-Tak - odpowiedziałam i wyszłam. Chłopaki rozmawiali o czymś.
-Rebecca - usłyszałam głos Parkinson. Odwróciłam głowę w jej stronę. - Pomożesz nam w eseju na eliksiry? Nie mam pojęcia co mam napisać, tak samo dziewczyny.
Spojrzałam na nią i uniosłam jedną brew. Spojrzałam na siostry idące za Pansy i patrzące na mnie z nadzieją.
-O dziesiątej w Pokoju Wspólnym - odpowiedziałam i odwróciłam głowę. Właśnie weszliśmy do WS. Było mało osób, więc w spokoju mogłam zjeść bez natarczywych spojrzeń.

CZYTASZ
Ciemna strona dobra
FanfictionPogdybamy sobie troszkę. Co by było gdyby Hermiona jednak była czarodziejką tak zwanej czystej krwi? Co by było gdyby na dźwięk imienia jej ojca, ludzie ze strachu pocili się i panicznie bali? Co by było gdyby pewien blond włosy Ślizgon patrzył na n...