Voldemort
Kilka minut po rozpoczęciu śniadania, do jadalni wszedł Lucjusz i Avery. Mieli podkrążone oczy ale zadowolone miny. Ukłonili się i usiedli na swoich stałych miejscach. Kiedy zjedli, zapytałem:
- Gdzie byliście? - spojrzeli na mnie.
- Pani kazała nam torturować psychicznie wczorajsze zdobyczne z misji, całą noc. Pewnie teraz pozyskuje od nich informacje - odpowiedział mi Malfoy a ja uśmiechnąłem się na myśl o mojej córce.
- Oczywiście - powiedziałem po czym wstałem i wyszedłem nie zważając na innych.Becky usłyszałem w jednej z cel lochów. W sali tortur. Nie było ona zwyczajna ani nie było jakiegoś wielkiego powody do nazywania jej tak. Po prostu było tam dużo regałów z książkami gdzie większość to poradniki jak korzystnie torturować.
Wszedłem do pomieszczenia w którym się znajdowała. Pod ścianą leżały 4 ciała ( jeszcze ) żyjących Weasleyów. Byli brudni, we krwi. Rany były na całych ich ciałach a ubrania były w jeszcze gorszym stanie niż normalni. Aż dziw że tak się da.
-I jak? Wiesz już wszystko? - zapytałem podchodząc do swojej córki która w przebraniu śmierciożerczyni stała pod ścianą i przeglądała książkę z półki.
-Mam nadzieje że tak, ale nie obrażę się jeżeli sprawdzisz czy są już gotowi do zabijania - zamknęła książkę, odłożyła na pierwsze wolne miejsce i dopiero na mnie spojrzała zimno się uśmiechając. Odwróciłem się i kiedy miałem zamiar rzucać zaklęcie Becky wyszła mówiąc: - Powiesz mi wszystko na obiedzie, bo teraz jestem głodna. I wyszła.Rebecca
W pokoju przebrałam się, nakładając na siebie spodnie z wysokim stanem, bluzkę z rękawami 3/4 i skórzaną kurtkę. Glany na nogi. Włosy podkręciłam i puściłam luźno. Makijaż, perfumy, biżuteria. Zjadłam śniadanie przyniesione przez skrzatkę. Był dzisiaj Drugi Dzień Świąt. Nie zwracając na to uwagi, wzięłam pergamin i pióro i zaczęłam odrabiać pozostałe zadania domowe które dowalili nam profesorzy na przerwę świąteczną.
Skończyłam w idealnej porze aby iść na obiad.
W jadalni przyciągnęłam uwagę, jak zawsze, ale usiadłam na nikogo nie patrząc. Kiedy zjadłam, zapytałam ojca o rezultaty jego poszukiwań w głowie więźniów.
-Wszystko tak jak myślałaś. Wysłałem kilka śmierciożerców do zabicia porwanych przez tych Zdrajców Krwi szlam i zabili ich. A jeśli chodzi o tych w lochach... pozostawiam ich w twoich rękach - uśmiechnął się wrednie. Odwzajemniłam to i spojrzałam na Lucjusza Malfoy'a.
-Jakieś powiązania miedzy nimi? - zapytałam sucho.
-Nie, pani - odpowiedział patrząc w swój talerz. Pokiwałam głową i machnęłam ręką na skrzaty aby zabrały jedzenie. Wstałam od stołu i skierowałam się w stronę wyjścia, kiedy usłyszałam głos mojej matki.
-Becco - spojrzałam na nią przez ramię. - Słyszałaś wczoraj ryki jakiegoś dzikiego zwierzęcia od strony lasu?
Zaśmiałam się zimno i podeszłam bliżej zamykając oczy. Iskry, ogień i wiatr przeszedł przeze mnie. Dałam się porwać im, więc po chwili stałam z bardziej rozwiniętymi zmysłami przy stole w postaci lwa. Zaryczałam głośniej niż chciałam po czym widząc ból który uszy zebranych musiały przeżyć, słysząc to, z powrotem stałam się człowiekiem.
-Tak mamo, słyszałam - powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju, zostawiając zaskoczonych czarodziejów bez słowa.W pokoju uśmiechnęłam się do siebie z satysfakcją. Nie bardzo miałam co teraz robić, więc po prostu posłuchałam muzyki na słuchawkach. Odpłynęłam w pustce mojej głowy, która dawała mi ukojenie. Zamknęłam oczy.
********
Z letargu wybudziło mnie szturchanie w ramie. Uchyliłam powieki i mrugnęłam kilka razy. Usiadłam na łóżku, na którym przed chwila leżałam i wyjęłam słuchawki z uszy. Spojrzałam w bok. Stała tam matka. Była w długiej, zielonej sukni do ziemi z wyszywanymi ozdobami ze złotej nici. Uniosłam jedną brew, wstając.
-Ojciec zarządził, że wszystkie kobiety w tym domu mają ubierać się w długie sukienki a mężczyźni w eleganckie garnitury czy smokingi nie zależnie od sytuacji - powiedziała po czym westchnęła lekko się uśmiechając. Prychnęłam cicho ale wstałam, odłożyłam słuchawki na biurko i poszłam do garderoby. Wybrałam niebieską sukienkę z dekoltem w łódkę i szarymi ozdobami na jednym z warstw tiulu. Tego samego koloru buty na obcasie i biżuteria. Włosy upięłam w misterny kok i powyciągałam kilka pasemek. Nie zmieniałam mojego naturalnego koloru oczu, tylko jeszcze mocniej je wymalowałam. Czarna szminka na usta i wyszłam z pomieszczenia. Stanęłam przed mamą która wzrokiem oceniła mój strój.
-Jeszcze coś ciebie do mnie sprowadza? - zapytałam lekko się uśmiechając.
-Możemy porozmawiać? - zapytała trochę niepewnie.
CZYTASZ
Ciemna strona dobra
FanfictionPogdybamy sobie troszkę. Co by było gdyby Hermiona jednak była czarodziejką tak zwanej czystej krwi? Co by było gdyby na dźwięk imienia jej ojca, ludzie ze strachu pocili się i panicznie bali? Co by było gdyby pewien blond włosy Ślizgon patrzył na n...