Dzisiaj nie poszłam na matme bo zaspałam. Przerwa. Zaraz Polak.
Ja: *popycha pasożyta*
Pasożyt: *wypierdala się na plecy*
No i zaczęła mnie bić ja nie byłam jej dłużna. Ja ją okładam pięściami a ona mnie otwartymi rękami. Nagle Brajan się na nią rzuca. Rozdzielili się po krótkiej chwili. Pasożyt znowu startuje do mnie. Bijemy się tak samo. Nagle rzuca się na nią Daja. Bez powodu w mojej obronie. Coś jest z nim nie tak. Może jest chory? Nie ważne znowu ja vs pasożyt. Pani Asia nas rozdziela. Pasożyt próbuje mnie walnąć w tą kulkę w gardle ale trafia wyżej i mnie lekko odpycha.
Ja: Przesadziłaś!
Rzuciłam jej się na szyję i chciałam zacząć dusić ale pani Asia mnie odepchnęła. I tak to było potem chłopaki mieli do mnie szacun że umiem się bić.