Część 10. Wszystkie trzy są...

326 31 61
                                    

Pov Suzie.

Siedziałam na kanapie, razem z moim mężem i piliśmy kawę. W telewizji leciał jakiś durny serial, na który nawet nie patrzyłam, bo moje myśli krążyły tylko wokół jednego, a mianowicie... dlaczego dzisiaj rano wymiotowałam? Czy to możliwe, że w końcu jestem w ciąży?!

Moje rozmyślania przerwało ukłucie w żebra. Odwróciłam głowę w stronę Fovvs'a i zmarszczyłam brwi.

- Co? - Wywróciłam oczami.

- Ej Blondyna - Uśmiechnął się szeroko.

- Mam czerwone włosy - Poprawiłam go. Jego uśmiech, mimo to, nie zszedł z jego twarzy.

- Ej blondyna - Powtórzył - Zrobić Ci syna? - Wyszczerzył jeszcze bardziej zęby, a ja poczułam złość. O tak, zdecydowanie to czas na dramę.

- Ty bezczelny chamie! - Krzyknęłam i wstałam z kanapy - Wyjdź stąd i wróć, kiedy się nauczysz, że na takie tematy nie wolno! - Odwróciłam się do niego plecami i wyszłam na taras - Jak wrócę, ma Cię już nie być! - Dodałam, a po chwili usłyszałam trzaskanie drzwiami.

Ulżyło mi, teraz muszę pójść do Harvey'go i zmusić go, żeby poszedł mi do apteki po test ciążowy.

Do: Ruda pierdoła 🤦🏽‍♀️
Mordo! Musisz coś dla mnie zrobić! Nie odpisuj, tylko przyjdź jak najszybciej! Każda minuta się liczy!

Chciałam go trochę podpuścić, chociaż w sumie to jest dosyć poważne, co nie?

Na szczęście, przyszedł po dosłownie minucie. Był trochę zsapany, więc może biegł.

- Co jest?! - Zapytał, opierając się o ścianę i łapiąc oddech.

- Musisz coś dla mnie zrobić - Podeszłam do niego i podałam mu pieniądze - Kup mi trzy testy ciążowe - Spuściłam wzrok.

- Jesteś w ciąży?! - Wykrzyknął i załapał się za głowę - Mała! To cudownie! - Przytulił mnie mocno, a następnie podniósł i posadził na kanapie - Młoda mama nie powinna się przemęczać! - Zawołał i wyszedł.

Czyli jedno mam z głowy, teraz tylko się modlić, żeby Andrew zbyt szybko nie wrócił.

Zaczęłam się strasznie denerwować, bo w końcu mogę mieć maleństwo! W sumie, to złość na Andy'ego zaczęła mi powoli przechodzić. To było nawet zabawne

Po jakichś trzydziestu minutach, które ciągnęły się strasznie długo, wrócił Cantwell. Spojrzałam na niego i już wiedziałam dlaczego tak długo go nie było. W prawej ręce trzymał nadgryzionego kebaba, a w lewej reklamówkę z jakimiś ciuchami, czy czymś.

- Gdzie masz testy? - Podniosłam jedną brew, a szatyn zrobił przerażoną minę.

- Cholera, czyli to o tym zapomniałem -  Podrapał się w kark - Daj mi pięć minut - Mruknął i wyszedł, zostawiając to, co trzymał w lewej ręce.

Zajrzałam do tego i zobaczyłam kilka dziecięcych ubranek, smoczek oraz misia. Zakrylam usta dłonią, a do moich oczu napłynęły łzy. Harvey jest cudowny, no po prostu najlepszy przyjaciel na świecie, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. To co zrobił jest kochane, muszę się mu jakoś odwdzięczyć.

- Już jestem! - Krzyknął Cantwell i podał mi trzy testy ciążowe. Przytuliłam go, a następnie pocałowałam w usta.

- Dziękuję! To co zrobiłeś jest... - Nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa. Chłopak pocałował mnie w czoło, a ja poszłam po prostu do łazienki.

Zrobiłam co miałam i czekałam. To dłużyło mi się jeszcze bardziej, dlaczego to nie może pojawiać się od razu?!

- I jak? - Harvey położył dłoń na moim ramieniu - W ogóle! Suzie, wiesz co?! Pofarbuje sobie włosy na różowo, bo znalazłem taką super farbę! - Podekscytował się szatyn, a ja schowałam twarz w dłoniach - Już jest chyba wynik! - Pisnął i wyrwał mi je z dłoni.

- I co? - Zapytałam, mega zdenerwowana. Trzymałam kciuki, żeby były pozytywne.

- Suzie... - Mina mu zrzedła, a mnie zakuło serce - Wszystkie trzy są...

- Ej, jesteście tu?! - Usłyszałam krzyk Jack'a, więc wyszłam z łazienki, żeby zobaczyć, czy coś się stało.

- Tak - Mruknęłam, z trzęsącymi się rękoma.

- Gdzie masz męża? - Zdziwił się brunet.

- Mam kochanka w kiblu - Mruknęłam - Czego chcesz?

- Wow, serio? - Otworzył buzię ze zdziwienia, a ja pokręciłam głową - Właściwie, to chciałem coś od Andy'ego - Wzruszył ramionami i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na kanapie.

- Ej, no laska! - Zawołał Harvey, wchodząc do salonu - To ty chcesz wiedzieć, czy nie?!

- Chcę... - Westchnęłam.

- Teraz to spadaj, chodź mi pomóc pofarbować włosy - Mruknął, a ja pokręciłam głową, ale mimo to wstałam i poszłam za nim.

Nałożyłam farbę na jego miękkie włosy i zaczęłam ją wcierać, uważając na uszy.

- Skąd pomysł akurat na różowe? - Zapytałam, kiedy skończyłam i teraz trzeba było tylko poczekać.

- Tak jakoś, zobaczyłam i poczułem, że ona mnie potrzebuje - Wzruszył ramionami chłopak i poszliśmy sobie usiąść.

Usłyszałam, że coś puka w okno, więc podeszłam i je otworzyłam. Wtedy dostałam czymś w czoło, chyba jakimś kamyczkiem, aż mnie zabolało.

- Ej, czego tam?! - Wrzasnęłam.

- Suzie! Otwórz drzwi! - Krzyknął Andy.

- Trafiłeś mnie w twarz! - Odkrzyknęłam.

- Otwieraj! - Blondyn zaczął się kierować do wejścia, a ja podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz.

- Dobra, a teraz mi powiesz? - Zapytałam - Dopóki nie ma Andy'ego.

- Ale co? - Odparł, a ja spojrzałam na niego groźnie - A! No to... Suzie, wszystkie były negatywne, przykro mi - Położył rękę na moim ramieniu, ale ja po chwili upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Właśnie w tym momencie drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Andy.

- Nie chciałem tak mocno uderzyć! - Podszedł do mnie szybko i przytulił, a ja wtuliłam się w jego tors.

- Ona ma inny powód - Mruknął Cantwell - Ale to ona powinna ci powiedzieć, ja już nie przeszkadzam - Różowowłosy się ulotnił i zostałam sama z moim mężem, który teraz patrzył na mnie lekko przerażony, a lekko zdziwiony.

***

Dlaczego ludzie, którzy są najbliżej ranią najbardziej? 😫

Niech żyje zbrodniczy reżim

Odejdź, to zbyt wieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz