POV. Lara
Biegliśmy jakieś 20 minut. Odwróciłam się, żeby zobaczyć, gdzie jest reszta ludzi. Kurwa...nikogo nie ma, oprócz dużej grupy zombie. Nagle ktoś zza drzewa szarpnął mnie, za rękę. Szarpałam się z całej siły. W końcu ten ktoś mnie puścił.
- Łukasz! - krzyknęłam i podbiegłam do niego. - jak się cieszę, że cię...- w tym momencie Łukasz przytulił mnie i zatkał moją buzie swoją ręką. Jęki zombie było słychać coraz bliżej...bliżej i bliżej. Przytuliłam się mocniej do Łukasza i zamknęłam oczy. Jedyne co słyszałam, to to, że duża grupa, zapewne zarażonych, przebiegała koło nas. Bałam się, ale w razie czego byłam gotowa stanąć do walki. W pewnym momencie wszystko ucichło. Odczekałam 5 minut i otworzyłam oczy. Łukasz wciąż mnie przytulał.
- Koniec tego przytulania. Musimy iść. - Odwróciłam się i zobaczyłam Remka, a obok niego jakiegoś chłopaka. Łukasz przestał mnie przytulać, a ja przyglądałam się chłopakowi.
- My się jeszcze nie znamy. Siema jestem Marek. - powiedział chłopak i podał mi rękę.
- Cześć, jestem Lara. - uścisnęłam mu dłoń. Nagle, w krzakach usłyszałam szelest. Wyjęłam pistolet i wycelowałam w krzaki.
- Jebane kolce. - powiedział ktoś w krzakach. Podeszłam bliżej...zobaczyłam chłopaka, który starał się wyplątać z zarośli. - Marek kurwa. Pomógłbyś. - powiedział chłopak.
- Czekaj ja ci pomogę. - powiedziałam i pomogłam mu się wydostać z zarośli.
- Dzięki za pomoc. - powiedział brunet uśmiechając się do mnie. - Tak przy okazji, jestem Łukasz.
- Jestem Lara. Miło mi cię poznać. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Łukasz! Czy ty jesteś nienormalny!? - krzyknął Marek i podszedł do Łukasza.
- Ale o co ci do cholery chodzi?
- Ty debilu! Kretynie! Zdradziłeś swoją tożsamość!
- Ja pierdole...jest apokalipsa zombie, które nie są zwykłymi zombie tylko jakieś kurwa ulepszone stwory. Bo potrafią biegać szybciej niż my, a ty zaczynasz pieprzyć mi o mojej kurwa tożsamości?!
- Gdzie masz swój worek z Gucci?!
- A weź wypierdalaj. Serio ogar dupe Marek.
- O co tu chodzi? - szepnęłam zdezorientowana do Łukasza.
- Szczerze mówiąc, sam nie wiem. - odpowiedział Łukasz i zaczął się śmiać. W tym momencie, znowu usłyszałam jak ktoś biegnie w naszą stronę. Stwierdziłam, że muszę ogarnąć towarzystwo.
- Hej! Ogarnijcie dupy i złapcie się za ręce. - powiedziałam.
- Chyba cię coś...- powiedział Marek, ale wtedy popatrzyłam na niego takim wzrokiem, jakbym go chciała zabić. Ten przełknął ślinę i złapał Łukasza i mnie za ręce.( żeby się nie pomyliło, bo jest dwóch Łukaszów to zrobię tak: Łuki - kamerzysta, a Łukasz to yoczook ).
Zaczęliśmy biec. Po kilku minutach spojrzałam czy wszyscy są. Kurwa...Marek. Zatrzymałam się i zaczęłam się rozglądać, gdzie on jest
- Chodźcie tutaj! - krzyknął chłopak stojąc przy dużym, drewnianym domu. Podbiegliśmy do niego.
- Otwieraj drzwi! - krzyknęłam.
- Są zamknięte. - powiedział Marek, szarpiąc za klamkę.
- Zróbcie miejsce. - powiedział Łuki i wjechał z buta, wytwarzając drzwi. Weszliśmy do środka.
- Super. Teraz nie mamy drzwi! - krzyknęłam.
- Łukasz pomóż mi. - powiedział Łuki przesuwając dużą szafę. Całe szczęście była większa, niż drzwi i zakryła cały otwór. Dom stał nietknięty. Wszystko było na swoim miejscu.
CZYTASZ
World War Z | YouTube |
Horror„- Kurwa porozmawiaj ze mną! - krzyknęłam z całej siły. - Obiecałeś, że mnie nie zostawiasz! - Nie wydzieraj się bo nas usłyszą. - odpowiedział Adam ze spokojem. - Mam to w dupie! I co chcesz mnie tak zostawić? - Nie mam innego wyjścia... - Zawsze...