28 - ZAKOŃCZENIE

416 13 2
                                    

POV. Sara
Przez całą noc myślałam, o tym, co się stało wczoraj. Chora dziewczynka wychodzi na zewnątrz i staje w odległości kilku metrów od zombie. Normalnie zarażony już dawno by ją zaatakował...dlaczego tym razem jej nie zabił? Obróciłam się na plecy. Leżeliśmy w dużej sali, każdy na osobnym łóżku. Z mojej lewej strony leżała Marcelina, a z prawej Adam. Było strasznie zimno, a o dach odbijały się duże krople wody. Co jakiś czas można było usłyszeć głośny grzmot. Obróciłam się na prawy bok. Skuliłam się pod kołdrą i zatrzęsłam z zimna. Popatrzyłam się na Adama. Nasze spojrzenia zetknęły się ze sobą. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Patrzyliśmy na siebie przez kilka minut. Kolejny raz zatrzęsłam się z zimna. Adam wstał z łóżka, wziął swój koc i podszedł do mojego łóżka. Przesunęłam się, a on położył się obok mnie. Obróciłam się do niego plecami. Przytulił mnie i od razu zrobiło mi się cieplej, ale nie tylko z zewnątrz, również w środku. Przy nim czułam inaczej, niż przy kimkolwiek innym...przy nim czułam się lepiej. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

NASTĘPNY DZIEŃ

- Budzimy się gołąbeczki. - powiedział damski głos. Otworzyłam oczy.
- Wreszcie księżniczka raczyła się obudzić. - powiedziała Marcelina opierając się o ścianę. Rozejrzałam się...obok łóżka stał Karol, Stu, Karolina, Karolek i Przemek. Wszyscy stali dookoła łóżka, głupkowato uśmiechając się. Szturchnęłam Adama nogą, w nogę.
- Jeszce chwila...- wymamrotał i przewrócił się na drugi bok. Tym razem lekko kopnęłam go, w nogę.
- Ej! - krzyknął i usiadł obok mnie. Rozejrzał się dookoła i popatrzył się na mnie, zakłopotanym wzrokiem. Chwila, chwila...kogoś mi tu brakuje...W tym momencie Marcin wbiegł, z wiaderkiem wody do pokoju i zanim cokolwiek zdążyłam zrobić, zimna woda znalazła się na moich włosach i ubraniu.
- ITS A PRANK BRO! ITS A PRANKKKK! HAHHAHAHA! - krzyknął Marcin i zaczął się śmiać.
- Ja ci zaraz zrobię pranka! - krzyknął mokry Adam i podbiegł do Marcina. - Myślisz, że to jest tak cholernie śmieszne? Hoho jest minus pięć stopni i poleje kogoś lodowatą wodą!
- No, to jest śmieszne! HAHAHHAHA! - po tych słowach Adam wyszedł wkurzony, z pokoju.
- Brawo Marcin. - powiedziałam do niego i wstałam z łóżka. Poszłam w stronę drzwi i nagle zderzyłam się z Adamem. Biegł z wiaderkiem, w którym była woda.
- Aaaaa! - wrzasnęłam, kiedy cała woda wylała się na mnie.
- Chciałem oddać Marcinowi...
- Czy was coś dzisiaj boli!? - przerwałam Adamowi i skierowałam się szybkim krokiem do drzwi. Zatrzymałam się w drzwiach i odwróciłam się.- Co nie zmienia faktu, że zemsta będzie słodka. - powiedziałam z uśmiechem, po czym wyszłam.

- Mogę prosić o chwile ciszy? - zapytałam się po zjedzeniu śniadania. - Zapraszam wszystkich do pokoju zebrań. - powiedziałam i wstałam od stołu. Chwile później wszyscy siedzieli na kanapach. Stanęłam przy tablicy i wzięłam marker do ręki. Napisałam:
CHOROBA = O REAKCJI PRZEZ ZARAŻONYCH = SZCZEPIONKA ZAWIERAJĄCA WIRUSA/CHOROBĘ= IGNORANCJA ZOMBIE WOBEC LUDZI + RATUNEK DLA ZDROWYCH LUDZI.
Wszyscy patrzyli się raz na mnie, raz na tablice.
- Nie...nie rozumiem...- powiedział z zastanowieniem Przemek.
- To zaraz zrozumiesz. - powiedziałam i popatrzyłam się na kobietę, w okularach.
- Gdzie macie szczepionki? - zapytałam się jej. Poprawiła okulary i popatrzyła na lekarza.
- Są w takim miejscu, do którego się nie dostaniemy. - powiedział mężczyzna.
- Jak to? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Chodźcie za mną. - powiedział. Weszliśmy do niewielkiego pokoju, gdzie były monitory, której wyświetlały obraz, z kamerek. Znajdowała się tam również mapa całego szpitala. - My jesteśmy tutaj, w skrzydle A. - powiedział pokazując palcem na mapie. - Tu znajduje się skrzydło B, a tu korytarz łączony te dwa skrzydła. - powiedział i podszedł do monitorów. - Tak wygląda korytarz, a tak wygląda skrzydło B. - Na korytarzu i w skrzydle B, znajduje się masa zombie. Cholera...czy zawsze musi być jakiś problem?! Chociaż...przy dobrym zabezpieczeniu, dobrej obronie i uzbrojeniu...da się tam przejść.
- Szczepionki znajdują się, w tym pokoju. - powiedział mężczyzna pokazując na duże laboratorium. Trzeba przejść przez korytarz, pójść po schodach na górę i przejść przez kolejny korytarz, schodami w lewo i jest laboratorium. Bułka z masłem...gdyby nie zombie. Odeszłam od monitora i wróciłam z powrotem, do sali zebrań. Narysowałam na tablicy trasę, prowadzącą od początku korytarza, do laboratorium.
- Dobra...mam plan. - powiedziałam i popatrzyłam na pozostałych. - Marcin i Stuu ogarnijcie dużo gazet i wszystko, co może służyć do obrony. Przemek i Marcelina pójdziecie jako „ przynęta „ i odciągnięcie ode mnie i od Adama zombie. Właśnie Adam...my pójdziemy po szczepionki. Zrozumieliście? - zapytałam. Marcin podniósł rękę. Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Tak Marcin?
- Co mam robić ja i Karolina?
- Ty nie przeszkadzać, a Karolina, Pan Marcel i pani...
- Oliwia. - powiedziała kobieta.
- pani Oliwia będzie patrzeć przez kamery, gdzie się kto znajduje. Jak ktoś z nas będzie blisko drzwi na korytarz to musicie je szybko otworzyć. Chyba, że osoba zostanie ugryziona, wtedy...wtedy nie otwierajcie drzwi. - mężczyzna i kobieta skinęli głową. Marcin chciał coś jeszcze powiedzieć, ale popatrzyłam się na niego ze złością w oczach. Przełknął ślinę i nie odezwał się.

World War Z | YouTube |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz