POV. Sara
Oddałam strzał. Kurwa...Co ja zrobiłam?!
- Puszczaj mnie! - zaczęłam się wyrywać z uścisku Adama. Łzy lały mi się strumieniami, po policzkach. Kopnęłam Adama w nogę, a on mnie puścił. Podbiegłam do Viv. Usiadłam przy niej i sprawdziłam czy oddycha...niestety moje najgorsze obawy się spełniły.
- Co ja...co ja narobiłam?! - zaczęłam szlochać przy zmarłej przyjaciółce. W pewnym momencie, ktoś położył rękę na moim ramieniu. Był to Karol...on płakał. Bez słowa uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam, z powrotem na Viv. Nagle cały żal i smutek, przerodziły się w złość i nienawiść. Otarłam łzy i wstałam. Wyciągnęłam noże mówiąc:
- Nie umarłaś na marne...znajdę lek, który wyleczy ludzi od tej zarazy. - Karol dalej stał i patrzył się na Viv. Widać, że mu na niej zależało...Nagle usłyszałam, jak zombie podążają w naszą stronę.
- Karol czas na nas...
- Nie. Ja zostaje...z nią.
- Karol posłuchaj...jej smierć nie może pójść na marne. Chodź. - powiedziałam i podałam mu rękę.
- Nie chciałbym wam przerywać, ale nie mamy czasu. - powiedział Karolek wyciągając pistolet. Karol złapał mnie za rękę.
- Biegnijcie za mną! - krzyknęła jakaś dziewczyna, z krótkimi włosami.
- A ty to... - zapytał Karol patrząc się na Marcelinę.
- Nie ma czasu! - przerwała mi i zaczęła biec.
- Cholera...moja kostka! - krzyknęłam.
- Pozwolisz. - Stu podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce.
- Dzięki. - odpowiedziałam i zaczęliśmy biec za resztą, która była dużo dalej przed nami. Mam nadzieje, że się nie zgubimy.
- Ile można na was czekać?! - krzyknęła dziewczyna, która czekała na nas z pozostałymi. Kilka minut później znaleźliśmy się przed dużym budynkiem.
- Chcemy wejść! - krzyknęła dziewczyna,w stronę kamery. Szarpnęła za drzwi, jednak się nie otworzyły. - Jak nas nie wpuścicie, to wywarze te pieprzone drzwi i wpuszczę tam zombie! - drzwi dalej się nie otwierały. - Cholerny szpital...- mruknęła brunetka pod nosem.
- Ej słuchajcie...mamy problem! - krzyknął Przemek, wskazując palcem, na dużą grupę zombie, która biegła prosto na nas. Nagle drzwi otworzyły się, a w nich stanął mężczyzna. Popatrzył się na nas i na zbliżający się tłum zarażonych. Otworzył szerzej drzwi, a my wbiegliśmy do środka.
- Ufffff...mało brakowało. - odetchnął Przemek.
- Czemu tak długo?! - krzyknęła zdenerwowana brunetka do mężczyzny. Ten nic nie odpowiedział. Brunetka chciała coś jeszcze powiedzieć, ale całe szczęście Karol się odezwał.
- Dziękujemy, za ratunek. - powiedział Karol i podał rękę mężczyźnie. Mężczyzna uścisnął ją.
- Już mnie możesz odstawić Stu. - powiedziałam, do Stuarta, który dalej mnie trzymał. Stanęłam jedną nogą na ziemi. Mężczyzna popatrzył się na mnie.
- Skręcona kostka? - zapytał. Skinęłam głową.
- Chodźcie za mną. - powiedział. Popatrzyłam na Stuarta, a ten uśmiechnął się i wziął mnie na ręce. Weszliśmy do jednej z sal szpitala.
- Połóż ją tu. - powiedział mężczyzna i założył biały fartuch. Dotknął mojej kostki, a syknęłam z bólu. Popatrzył się na mnie, ale nic nie powiedział. Zdjął mój opatrunek i założył nowy.
- Jeszcze kilka dni i będzie wszystko dobrze. - powiedział lekarz. - Wyglądasz na zmęczoną. - mówiąc to, odwrócił się, do pozostałych. - Dajcie jej odpocząć. Ja pokaże wam, gdzie możecie przenocować. - po tych słowach wszyscy wyszli. Zostałam sama...otaczała mnie całkowita ciemność, jednak byłam taka zmęczona, że po chwili zasnęłam.NASTĘPNY DZIEŃ
- Czas wstawać. - powiedział ktoś siedzący przy moim łóżku. - przyniosłem ci śniadanko. - przetarłam oczy i zobaczyłam Adama, który trzymał talerz z jedzeniem.
- Dzięki. - powiedziałam, wzięłam talerz i zaczęłam jeść.
- Dość długo spałaś.
- Która jest godzina?
- Jest dokładnie 14. - wow...nowy rekord mojego czasu spania. Po zjedzeniu śniadania wstałam z łóżka i się ubrałam. Adam zaprowadził mnie do reszty.
- Widzę, że z kostka już jest lepiej. - powiedział lekarz z uśmiechem.
- Rzeczywiście...już mnie nie boli i mogę normalnie chodzić! - krzyknęłam zadowolona.
- Tato! Tato! - krzyknęła mała dziewczyna wbiegając do pokoju. - patrz co narysowałam!
Mężczyzna wziął dziewczynę na ręce.
- Ale śliczne! Powinnaś zostać artystką. - powiedział i ją uściskał. - Idź skarbie mi coś jeszcze narysować. - powiedział. Dziewczynka przytuliła się do niego i wybiegła z pokoju. Nikt się nie odzywał. Pewnie dlatego, że każdy wiedział, na co ta dziewczynka jest chora. Nie byłoby tego widać, gdyby nie brak włosów.
- A więc tak...- powiedział nie pewnym głosem Karol, przerywając ciszę. - Dzisiaj odbędą się zajęcia z samoobrony. Bądźcie gotowi o godzinie 16. Chciałbym jeszcze powitać Marcelinę i Karolinę, które od dzisiaj są częścią naszego zespołu. Mamy jeszcze jeden temat do przegadania otóż....
- Panie Marcelu! - krzyknęła jakaś kobieta i wbiegła do pokoju. - Gdzie jest pańska córka?
- Jest w sali zabaw. Czy coś się stało?
- Właśnie...nie ma jej tam, a drzwi wejściowe były otwarte...- mężczyzna pobladł. Przeszedł mnie dreszcz.
- Trzeba jej poszukać! - krzyknął Karol wybiegając z pokoju.
- Chyba już nie musimy...- powiedział Marcin pokazując palcem za okno. Wszyscy podbiegliśmy do okna. Przeszły mnie ciarki...dziewczynka stała obok dwóch zombie!
- O kurwa! - krzyknął mężczyzna i już chciał wybiec z pokoju, ale Marcelina go zatrzymała.
- Ja po nią pójdę. - powiedziała i pobiegła na zewnątrz. Kilka minut później była z powrotem, w środku wraz z dziewczynką. Wszyscy dalej staliśmy w osłupieniu.
- Jakim cudem, zombie jej nie zauważyły?! - powiedział w końcu Karol. - Przecież stała kilka metrów od nich...- Nikt się nie odzywał, bo nikt nie znał odpowiedzi na to pytanie. Hmm...
- Ona jest poważnie chora, na nieuleczalną chorobę...co jeśli zarażeni nie zauważają takich ludzi? - zapytałam na głos sama siebie. Wszyscy popatrzyli się na mnie.
- W sumie nie głupie stwierdzenie...- powiedziała kobieta z zastanowieniem. - W końcu drapieżniki nie atakują chorych zwierząt, bo wiedzą, że i tak nic nie zrobią z taką zdobyczą. Co jeśli z chorymi ludźmi i zombie jest tak samo?————————————————————————
Wiem, że ten rozdział jest średni, ale jestem chora i słabo mi się pisze 🙄
Kolejny rozdział będzie lepszy, Obiecujeee
CZYTASZ
World War Z | YouTube |
Terror„- Kurwa porozmawiaj ze mną! - krzyknęłam z całej siły. - Obiecałeś, że mnie nie zostawiasz! - Nie wydzieraj się bo nas usłyszą. - odpowiedział Adam ze spokojem. - Mam to w dupie! I co chcesz mnie tak zostawić? - Nie mam innego wyjścia... - Zawsze...