h11die

416 28 11
                                    

W poniedziałek Mike zaspał do szkoły, co mu się rzadko zdarzało. Nie miał siły nawet robić sobie śniadania, założył jakąś koszulkę i na to zarzucił bluzę od Nancy. Nie było aż tak zimno, więc wolał nie zakładać żadnej kurtki. Wyszedł z domu i szybkim krokiem skierował się do garażu po rower. To właśnie jego rower ratował go przed wszelkimi konsekwencjami. Przedtem jeszcze przypominał mu o Eleven, ale przez ten etap już dawno przeszedł. No dobra, może nie do końca, lecz wolał o tym nie myśleć w taki sposób.

Do szkoły dojechał minutę przed drugą lekcją i ta minuta na pewno nie starczyłaby mu nawet na przejście przez pierwszy korytarz. A miał przejść ich cztery. Więc kiedy zdyszany i zmachany wbiegł do klasy, wszyscy zaczęli się na niego patrzeć, a nauczyciel spytał czemu się spóźnił, to skłamał, że był u dentysty. Usiadł w przedostatniej ławce, czekając aż lekcja się skończy. Niezbyt lubił biologię, wolał fizykę, która przychodziła mu z ogromną łatwością. Za to biologia była męcząca oraz irytująca. No ale nie miał wyboru i musiał się jej uczyć.

Po okropnej biologii, z której nie wyniósł zupełnie nic, poszedł szukać Lucasa. Miał jego bandamkę, którą oczywiście musiał mu oddać. Lucas bez swojej bandamki, to jak Dustin bez loczków. Postanowił więc wybrać się do następnej sali i poczekać tam na niego, ale idąc tam, ktoś musiał pokrzyżować mu plany, czego, zważając na to kim była ta osoba, nie miał za złe.

-O, właśnie cię szukałam. Mam sprawę. - Mike zdziwił się, bo Alice nigdy nie mówiła tak stanowczo, a jeszcze bardziej zdziwił się, kiedy wzięła go za rękę i pociągnęła za sobą. Mike nie miał nawet czasu pomyśleć, co dopiero coś zrobić. A uwierzcie, że naprawdę chciał coś zrobić. Chciał się zatrzymać i powiedzieć jej, że wygląda pięknie z rozwianymi przez prędkość włosami, niewinnym spojrzeniem i stanowczością w czynach, których pewnie nie kontrolowała. Mike był pewny, że coś poważnego musiało się stać.

Po chwili zaytrzymali się pod altanką przy boisku. Alice wyglądała jakby właśnie uświadomiła sobie, co zrobiła. Cała zbladła, a jej oczy rozszerzyły się. Mike kompletnie nie wiedział, gdzie podziała się jej determinacja i pewność siebie. Nie miał pojęcia co robić. Jednak po paru długich sekundach, Alice oprzytomniała i zdołała wymówić parę bezsensownych słów.
-Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Chciałam ci tylko powiedzieć, że trochę się martwiłam i ... - zatrzymała się spoglądając w jego oczy. Nie mogła uwierzyć, że stał dokładnie przed nią i patrzył na nią, faktycznie ją widząc. Mike nigdy nie pomyślałby, że taka krucha, pełna niepewności osoba jak Alice, mogłaby zrobić coś tak zaskakująco dzikiego. W jego głowie wszystko nie miało sensu. Każda cząstka jego mózgu była w rozsypce, jakby właśnie ktoś poćwiartował go na kawałki. Alice była przy nim, przed nim i patrzyła na niego, faktycznie go widząc. I wtedy przypomniała mu się Eleven. Ona, mimo że starała się jak mogła i może nawet czuła coś do niego, nie mogła ukazać tego, co pokazała mu Alice. Może nieświadomie, ale to nadal było dla niego niesamowite. A kiedy jej zimna dłoń dotknęła policzka Mike'a, miał wrażenie, że przeszły go ciarki, a jego serce zaczęło wariować. Czuł się szczęśliwy, jakby sama obecność dziewczyny dawała mu radość, czego nie mógł wykluczyć. Chciał być przy Alice ile tylko się dało, ale ta zabrała rękę, spoglądając swoimi pięknymi, zielonymi oczami w jego marnie czekoladowe, jakby z przerażeniem, że mogła go skrzywdzić. A potem Mike stał przez parę długich minut patrząc na drzwi, którymi weszła do szkoły. I zastanawiał się, dlaczego jeszcze jej nie pocałował.

czuję, że wyczerpałam wenę na drugie opowiadanie, które skrycie piszę, ale na razie wam nie powiem o czym, kiedy, jak, z kim
musicie się męczyć z tym
przepraszam
a, no i przepraszam za taką przerwę, ale tak jakby jednyne dni w tygodniu, które mam wolne po lekcjach, to w piątki, nie licząc weekendu
no i tak jak pisałam
wena mi się zepsuła
a i zmieniłam okładkę

p.s.
1. dziękuję za (dość małe, ale istotne) zaangażowanie w tą książkę, naprawdę bardzo się cieszę (to nie tak, że skaczę po całym domu i opowiadam babci o całym świecie wattpadowym [moja babcia jest 'cool'] ) , jak ktoś pisze mi, że mu się podoba
2. przepraszam jeszcze raz za moją nieobecność przez ponad miesiąc! tyle się działo, a teraz mam trochę luźniej, bo wszystkie ważne sprawdziany będę miała dopiero w grudniu! yay!
3. baaardzo polecam książkę, dla fanów shipu joshler - i said don't be afraid, kocham ją nad życie, to jedna z lepszych książek, jakie czytałam, a, i druga książka, którą serdecznie polecam jest please say something, normalnie kocham te dwie książki, są niesamowite

okaay
arigato za poświęcony czas

ʷᵒᵑᵈᵉʳᶦᵑᵍ      ᷃ ᷊ᶺ   ᶠᶦᵑᵑʷᵒᴵᶠʰᵃʳᵈ; ᵐᶦᵏᵉʷʰᵉᵉᴵᵉʳ (zawieszone tymczasowo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz