clou9s

450 35 8
                                    

Alice była dziwnym dzieckiem. Alice miała chorą matkę, a jej tata nie żył. Nie do końca rozumiała dlaczego jej tata nie żył. Przecież było tak dobrze, mama była normalna, Alice miała przyjaciół. Dlaczego akurat wtedy jej tata musiał odejść?

Nienawidziła siebie za to, że nie potrafiła odpowiedzieć na tak proste pytanie, chociaż gdzieś w jej wnętrzu wiedziała, że pytanie wcale nie było proste, a bardzo skomplikowane. Zupełnie jak ona. Myślała dużo o Mike'u i o Stevie, i stwierdziła, że musi się bardziej przyłożyć. Nie chciała stracić zaufania obydwu chłopaków. Nadal miała jednak wrażenie, że coś robi źle i Mike wkrótce ją znienawidzi.

Wychodząc z domu w poniedziałek, w nowy tydzień pełen nadziei, weszła do piekarni, bo miała ochotę na drożdżówkę. Przypomniała sobie o dziewczynie, o której niedawno wspomniał Mike, kiedy jedli drożdżówki. Miała na imię Jane, chociaż nie była tego do końca pewna. Mike mówił o niej przez pięć sekund, potem szybko zmienił temat. Alice wydawało się, że Mike trochę boi się o niej mówić. Coś mu zrobiła i Alice była na nią wściekła, mimo że nawet nie wiedziała za co.

Przeszła przez parę przecznic, po czym zatrzymała się gwałtownie. Pomyślała o mamie i o tacie, i nienawiść rozpłynęła się w jej ciele. Nie wiedziała, dlaczego pomyślała o rodzicach. Po prostu tak się stało. Chciała odgarnąć od siebie te myśli, ale nie potrafiła. Do końca drogi do szkoły myślała. Myślała o wszystkim. A potem podeszła do Dustina i powiedziała: Jestem brzydkim słonecznikiem przy pięknej stokrotce. Miała wtedy na myśli siebie i Jane (chyba). Widziała jak Mike patrzył w dal, kiedy o niej mówił, nawet przez pięć sekund i poczuła się skrzywdzona, zdradzona, popchnięta w przepaść. Poczuła zazdrość.

Chciała nie czuć tego okropnego uczucia. Stwierdziła, że było podłe i nie lubiła go. Uspokoiła się dopiero na chemii. Nie była nigdy umysłem ścisłym, ale lubiła chemię. Usiadła w ławce pod oknem, bo była trochę zmęczona siedzeniem w środkowym rzędzie. Lekcja powoli się kończyła, co Alice przyjęła z wielkim bólem, zważając na to, że następne było wychowanie fizyczne. Kiedy nauczyciel rozdawał testy sprzed tygodnia, zatrzymał się przy Alice. Spojrzał na nią i puścił oczko, po czym położył na ławce kartkę.

W tamten dzień nie widziała się z Mike'iem, ale trochę się z tego cieszyła. Przerwa od siebie dobrze im zrobi. W tamten dzień wyszła z chemii z wielkim uśmiechem na twarzy. Jeszcze nie wiedziała, że jej matka potrzebowała pomocy. Nie wiedziała, że ktoś może mieć aż tak duże problemy. W tamten dzień poszła do Steva pochwalić się dobrą oceną, ale nie zastała go. Jeszcze nie wiedziała jakie sekrety skrywa Hawkins.



taki trochę do dupy ten rozdział
niespecjalnie podoba mi się końcówka, ale nie mam aktualnie weny
przepraszam za takie opóźnienie

ʷᵒᵑᵈᵉʳᶦᵑᵍ      ᷃ ᷊ᶺ   ᶠᶦᵑᵑʷᵒᴵᶠʰᵃʳᵈ; ᵐᶦᵏᵉʷʰᵉᵉᴵᵉʳ (zawieszone tymczasowo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz