Ø1

3K 134 9
                                    

Promienie światła wpadły do pokoju przez uchylone zasłony. Czując nieprzyjemne rażenie słońca na powiekach zacisnełam powieki i leniwie przewróciłam się na brzuch. Jednak gdy zaczęły śpiewać ptaszki uznalam ,że i tak nie zasnę. Powoli podniosłam się do siadu i zmęczona rozejrzlalam się po pokoju szukając telefonu. Kiedy znalazłam go wzrokiem, wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do toaletkali na której leżał, podniosłam go i szybko sprawdziłam czy nie mam żadnych wiadomości.

Naprawdę posiadanie social mediów będąc nieśmiertelnym jest cholernie trudne szczególnie, że można zobaczyć kiedy ktoś założył konto a młoda dziewczyna z tak starym wiekiem może trochę zdziwić.

Odłożyłam telefon i spojrzałam w lustro i jak codzień zobaczyłam ciemnowłosą "dwudziestolatkę". Widząc swoje odbicie wywróciłam oczami bo to naprawdę męczące jest widzieć siebie w tym samym wieku przez hmm trudno zliczyć ile lat. Postanowiłam ubrać czarne obcisłe spodnie, beżową koszulkę i na to kurtkę dżinsową. Zrobiłam makijaż, założyłam trampki koloru spodni, ah pamiętam jeszcze jak 200 lat temu musiałam zakładać gorsety, wielkie suknie i mało wygodne pantofelki .
Po związaniu sznurówek byłam już w pełni gotowa. Tyle że nie wiem gdzie gotowa, nie chodzę do pracy nie mam przyjaciół, można powiedzieć że żyje bez celu. Nie mam znajomych bo jak im bym wyjaśniła, że się nie staże a praca znudziła mi się wiele lat temu, nic dziwnego jak pracowałam już w każdej, nuda robi swoje ale dzięki temu mam naprawdę sporo pieniędzy na karcie, wystarczy mi na coś koło 150 lat, jak mi zabraknie to coś się wymyśli. Wyszłam z domu nie zamykajac drzwi mając w ręku tylko telefon i kartę ruszyłam powolnym krokiem w stronę windy, wcisnełam guzik który prowadził na najwyższe piętro 328, obecnie mieszkałam w drapaczu chmur stąd tyle pięter. Kiedy drzwi od windy się otworzyły wyszłam i zaczęłam się rozglądać gdzie znajduje się wejście na dach, widziałam już co chce zrobić.

Po chwili znalazłam drabinkę a nad nią właz który prowadził na sam szczyt wieżowca. Otworzyłam go z łatwością ponieważ był zamknięty tylko kłódką a przez całe życie nauczyłam się paru sztuczek. Kiedy popchałam je, żelazne drzwiczki opadły z chukiem a mnie uderzył świeży powiew Angielskiego wietru.

Kiedy już byłam na górze zamknęłam za sobą właz i dopiero teraz poczułam jak duże jest tu ciśnienie. Mimo nieprzyjemnego ucisku w uszach podeszłam do krawędzi i usiadłam tak że moje nogi zwisły nad wielką przepaścią. Przed moimi oczami ukazywał się piękny widok jednak uznałam, że potrzebuje nowego miejsca bo w Londynie mieszkam już 10 lat a dosyć szybko się nudzę. Byłam w każdym miejscu na ziemi. W jednym krócej, w jednym dłużej ale byłam.

Samotna łza spłynęła po moim policzku, smutno spojrzałam na przepaść która była rozmyta przez chmury, włożyłam kartę i telefon do kieszeni po czym jak za każdym razem próby samobójstwa szepnełam do siebie:

-Ciekawe gdzie teraz mnie los zaprowadzi.

Co wtedy czułam? Złość, złość na samą siebie bo to ja doprowadziłam do tego ,że jestem w tym miejscu, w tych latach. Powinnam nie żyć tysiące lat temu a przez własną słabość i strach jestem tu i teraz. Gdybym nie odebrała sobie życia w dzień ślubu, już dawno bym leżała w ziemi. Żałuję że nie poślubiłam tego człowieka może i moje życie było by straszne ale nie musiała bym teraz uciekać przed samą sobą. Smutna rozłożyłam ręce i zsunełam się z krawędzi a już po chwili czułam jak spadam a moje ciało otula chłód.

Po kilku sekundach otworzyłam oczy i biorąc głęboki oddech szybkim ruchem podniosłam się do siadu po czym rozejrzałam do okoła własnej osi. Zobaczylam przed sobą pełno uliczek, samochodów które nadmiernie używały klaksonów i zapędzonych ludzi ze skośnymi oczami którzy byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Powoli podniosłam się na nogi i zaczęłam iść przed siebie aby znaleść kogoś lub coś co pomoże mi określić dokładniej gdzie się znajduje.

Nie musiałam długo czekać aby zobaczyć flege Korei Południowej i podpis "Seul"
Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienia które we mnie uderzyły, ostatnio byłam tu w 1948 roku kiedy Korea dopiero powstała i było naprawdę ciekawie. Jednak trzeba przyznać, że mimo małej różnicy lat zmieniło się tutaj wszytko i to bardzo. Podeszłam do pierwszego lepszego budynku gdzie był napis "hotel" i ruszyłam do recepcji gdzie poprosiłam o pokój na 3 tygodnie, umiałam biegle wszystkie  języki jakie istnieją więc nie miałam większego problemu z dogadnaiem się z Panią przy ladzie.

Po zapłaceniu udałam się do wyznaczonego pokoju pod numerem 97, weszłam do środka a moim oczom ukazał się naprawdę przulytulny nowocześnie urządzony  pokój z szarym wystrojem. Postanowiłam wziąć szybki prysznic, po czym zmęczona wszystkim oddałam się w objęcia morfeusza.
_______________
Kochani pierwszy rozdział za nami mam nadzieję, że jest okej. Miło by było gdybyś zostawił gwiazdkę ⭐

Nieśmiertelna || BTS || Kim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz