Nic nie jest takie jak powinno być

404 27 17
                                    

  Czasami, kiedy muszę zrobić coś, na co nie mam ochoty, udaję postać z książki. Łatwiej mi wtedy podejmować decyzje -Cassandra Clare


–Wszystko zgodnie z planem? 

–Tak. Obiekt A5, A2, A17 są w stanie spoczynku i prędko się nie przebudzą. 

–To dobrze, nie chcemy żadnych komplikacji a tym bardziej by obiekt A0 wymknął nam się z pod kontroli. Musimy działać i to jak najszybciej, lek jest tak blisko i nie możemy teraz odpuścić –Kobieta o blond związanych włosach ubrana w biały fartuch rozmawiała z Jansonem. Znajdowali się oboje w jej gabinecie, gdzie przez okno można zobaczyć miasto ocalałych. Za dnia i nocą nie trzeba się obawiać popażeńcami z zewnątrz. Pracowali nad tym odkąd zaraza ujrzała światło dzienne i zakaziła prawie całą populację ziemską. Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, że to oni wytworzyli tego wirusa i niestety wymknął im się z pod kontroli. To przez ich czyny ludzie na świecie muszą teraz walczyć o przetrwanie. Dopóki w ich żyłach płynie krew i dopóki jest nadzieja będą robić wszystko by ta ludzkość przeżyła na bardzo długie lata.

–Co z jej drużyną? –zapytał mężczyzna obserwując swoją szefową, która spoglądała przez duże okno na świat.

–Czekają na rozkazy –Szczurowaty kiwnął głową na znak, że rozumie. Po chwili jednak się oddalił od swojej szefowej i udał się do swojego biura. 

W tym czasie w sztucznej rzeczywistości pewien blondyn miał pewne podejrzenia o tym co się dzieję w jego świecie. Miał wszystko co mu potrzeba, miał przyjaciół, schronienie przez popażeńcami, bezpieczeństwo. Jednak odczuwał gdzieś w środku, że z tym miejscem jest coś nie tak, jego intuicja była czujna i w razie niebezpieczeństwa informowała go o tym, przez cały czas mu wibruje to dziwne uczucie niepewności. Musiał się tego dowiedzieć, inaczej ta nie wiedza będzie go przytłaczać. Na dworze jest już ciemno i wszyscy w bezpiecznej przystani udali się do swoich hamaków, oprócz pewnego blondyna który czekał by poczekać aż wszyscy udadzą się na spoczynek. Cichutko i powolutku wyszedł ze swojego hamaka i udał się na zewnątrz tak, by nie obudzić swoich "niby przyjaciół" 

Przez chwilę przestraszył się gdy zobaczył, że Angelika się poruszyła, na szczęście tylko po to by zmienić swoją pozycję do spania, odetchnął z ulgą i szybkim krokiem wyszedł z namiotu i postanowił pochodzić po okolicy. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda normalnie, ale coś zwróciło jego uwagę. Niedaleko obozowiska widniał pewien znak, który być może jest to nieznaczące, ale jego intuicja nakazała mu to sprawdzić. Co chwilę zaglądał za siebie czy na pewno nikt za nim nie idzie, widocznie miał szczęście nikogo nie zastał i szybko podbiegł do znaku. Widniał duży napis "Wyjście" co dziwne ktoś próbował go zakryć. Był zdziwiony, wcześniej nie widział tego znaku a raczej go sobie nie przypomina. Patrzył na nie uważnie jakby szukając jakiegoś kodu, zagadki a może cyfr? szukał cokolwiek by dowiedzieć się o co tu chodzi. Zastanawiało go zachowanie swoich przyjaciół, a było to 3 dni temu. Kiedy chciał rozpocząć patrol w pobliżu gdzie znajduje się ten znak.

Newt! Usłyszał czyjeś wołanie za sobą, odwrócił się i zobaczył Angelikę biegnącą w jego stronę. Chłopaka ucieszyło, że ją widzi.

Hej, co jest? -zapytał stojąc przed nią.

Dokąd się wybierasz? -zapytała gdy uformowała oddech.

Na patrol przecież -odpowiedział z lekkim śmiechem. Na te słowa dziewczyna się wyprostowała.

A konkretnie? 

Tam Wskazał palcem kierunek gdzie miał właśnie iść Rozmawiałem z Vincem i zaproponowałem, że pójdę na patrol skoro przez cały tydzień nic nie robię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 02, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Jestem tylko Obiektem" -Więzień Labiryntu-Lek na śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz