Rozdział 6.

599 30 10
                                    

~Martyna~

Nie jestem w stanie opisać, co dokładnie czułam będąc w śpiączce i czy w ogóle coś czułam. Byłam w zupełnie innym świecie, z dala od rzeczywistości, błądziłam w obcym wymiarze. Zupełnie jakbym śniła. Widziałam nieokreślone kształty, ciemność, aż nagle dostrzegłam światło i Michaela, przedzierającego się przez nie niczym podróżnik, trzymający w dłoni pochodnię. Podobno byłam bliska śmierci, lecz nie czułam bólu, nie byłam świadoma swojego ciężkiego stanu. Kiedy odzyskałam przytomność i Mike opowiedział mi o paru sytuacjach, które wydarzyły się podczas mojego "długiego snu", miałam wrażenie, jakby ktoś wyciął mi kawałek z życia. Listy, prezenty i życzenia od fanów dotarły do mnie tego samego dnia, gdy Michael mnie o nich poinformował. Przeczytałam tak wiele ciepłych, pokrzepiających słów, że czułam się wręcz zobowiązana do jak najszybszego podziękowania. W kartonowych pudłach znalazłam wiele pluszaków i szczerze, zastanawiałam się, czy na pewno są dla mnie, czy może to prezent od fanów dla Susie. A może są dla nas obu? W każdym razie, zdecydowałam się odstąpić maskotki córeczce. Było krótko po dziesiątej, gdy Mike niemal wleciał do sali, w której leżałam, obładowany torbami, jakby wrócił z zakupów. Pocałował mnie czule na powitanie, usiadł na swoim stałym miejscu i zaczął po kolei wypakowywać zawartość reklamówek.

- Przyniosłem dla ciebie kotlety sojowe, ziemniaki z masełkiem i fasolkę szparagową - wyliczał, wyciągając plastikowe pudełeczka. - Prezent od Susan, która niedługo dojedzie z małą. Stwierdziła, że na pewno w szpitalu źle gotują i nic nie zastąpi ci jej domowych obiadków. - Przewrócił oczami, a ja, widząc to, zaśmiałam się cicho. - Mam jeszcze twój ulubiony sok, jakieś owoce, batoniki i żelki... Możesz jeść słodycze? - Wzruszyłam ramionami, gdyż nie miałam pojęcia, jakie produkty były na liście zakazanych do spożycia w trakcie mojego powrotu do zdrowia. - Nieważne, zapytam Josh'a...

- Michael, zwolnij - przerwałam mu. Położyłam rękę na jego ciepłej dłoni widząc, jak zdyszany stara się przekazać mi wszystkie wiadomości, niemal na jednym wdechu. - Mamy czas, nie pali się...

- Wpadłem na pomysł, jak możesz podziękować fanom i koniecznie muszę się nim z tobą podzielić.

- Naprawdę? - Podniosłam się lekko na łóżku, szybko jednak tego pożałowałam, czując przeszywający ból w klatce piersiowej i wróciłam do dawnej pozycji.

Mike kiwnął przytakująco głową, następnie sięgnął do kolejnej torby i wyjął z niej niewielki sprzęt.

- Co to jest? - spytałam, wskazując głową trzymane przez męża urządzenie.

- Kamera wideo - odparł, machając sprzętem przed moimi oczami.

- To widzę, ale skąd ją masz?

- Pożyczyłem.

- Od kogo?

- A czy to ważne?

- Tak. - Westchnął.

- Od znajomego...

- Poznałam go?

- Oj no, dobrze... Slash mi ją pożyczył.

- Od kiedy Slash jest dla ciebie jakimś znajomym? Myślałam, że się przyjaźnicie.

- A to akurat zależy od dnia. Przedstawiłem mu, jak się sprawy mają i mówił, że w najbliższym czasie do ciebie wpadnie.

- W porządku, a skąd w ogóle on miał tą kamerę?

- Kupił. Kiedyś...

- Pasjonat filmów?

- Pornograficznych - wypalił, przenosząc wzrok na ścianę.

Z początku sądziłam, że to żart, ale widząc speszoną twarz Michaela, wiedziałam już, że mówił całkowicie poważnie.

Spełnione MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz