Rozdział 5

440 17 0
                                    

*ONA*

Nie pamiętam co się stało i gdzie ja jestem.

Rozejrzałam się wokół siebie. Znajdowałam się w jakimś domu. Podeszłam do okna i wyjrzałam. Wszędzie las. Super...

Nagle drzwi do domu się otworzyły i stanął w nich przerażony chłopak.

-Luno- skłonił się- musisz iść do schronu- rozejrzał się- tu nie jest bezpiecznie. Alfa już tam czeka

Jaka luna?

Jaki alfa?

Co tu się dzieje?

Kiwnęłam głową na znak że rozumiem, chociaż tak na prawdę nie wiedziałam co się dzieje.

Przechodziliśmy przez różne korytarze, raz szersze, raz węższe. Nadal nie wiedziałam gdzie idziemy. Znaczy niby idziemy do schronu, ale po co nie miałam pojęcia.

Nagle chłopak zatrzymał się. I spojrzał na mnie przerażony. Po chwili odwrócił wzrok.

A ja? Podążyłam za jego wzrokiem, aż natrafiłam na olbrzymiego brązowego wilka.

Zawarczał nieprzyjnie.

Zrobiłam ze strachu kilka kroków w tył. Widziałam jego krwisto czerwone oczy i przełknęłam ślinę.

Coś czuje że może to nieskończyć się dla mnie dobrze.

Spojrzałam jeszcze raz. Tym razem moje oczy spoczęły na czarnym wilku, który najwyraźniej szykował się do ataku na brązowego wilka.

Jeśli mówiłam że tamten był olbrzymi to czarny wilk jest jakimś mutantem.

Czarny wilk zawarczał zwracając sobą uwagę drugiego wilka, który jak na zawołanie się odwrócił i również zawarczał.

Niespodziewanie brązowy wilk zaczął atakować czarnego.

Ten jednak nie był mu dłużny.

Dwa olbrzymie cielska walczyły przede mną pewnie na śmierć i życie, a ja nie wiedziałam co mam zrobić.

Nagle poczułam szarpnięcie i spojrzałam w tamtą stronę.

Okazało się że był to ten chłopak który mnie prowadził do schronu.

Kiwnął głową w innym kierunku. Zorientowałam się że nie jest tu zbyt bezpiecznie i udałam się za chłopakiem. Weszliśmy do jakiegoś pokoju.

-Luno czy wszystko dobrze- chłopak znowu się pochylił

Co oni mają z tym pochylaniem się?

-Tak wszystko w porządku- powiedziałam dość pewnie chociaż w środku trzęsłam się jak osika.

Nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Spojrzałam na chłopaka obok mnie który napiął wszystkie mięśnie, lecz kiedy tylko zobaczył kto stoi w drzwiach rozluźnił się i pochylił głowę.

Również spojrzałam na przybysza i odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się że to czarny wilk

-Alfo- powiedział chłopak z szacunkiem

Ten tylko kiwnął i spojrzał na mnie.

Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

Nagle w pokoju można było usłyszeć dźwięk łamanych kości, a ja zdezorientowana jak i przestraszona odwróciłam się w tamtym kierunku.

Zobaczyłam w miejsce gdzie przed chwilą stał wilk. Teraz w jego miejscu stał wysoki i przystojny szatyn o oliwkowej cerze i ciemno zielonych oczach

-Możesz nas zostawić- powiedział do chłopaka, który natychmiast się pochylił i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi

-Już dobrze- powiedział i mnie przytulił, poczułam się bezpiecznie- już po wszystkim- niestety ja nadal się trzęsłam- kochanie spójrz na mnie

Zrobiłam to co kazał. Spojrzałam na niego. Jego oczy wyrażały wszystko. Strach, rozpacz, obawę, ale także szczęście, miłość i nadzieję.

Odgadnęłam je wszystkie bez trudu, ponieważ już dawno nauczyłam się czytać z ludzi jak z otwartej księgi.

-Kocham cię- powiedział, a ja oniemiałam. Naprawdę on mnie kochał?- Pamiętaj jesteś moją mate i nieważne co by się nie stało ja zawsze będę obok ciebie, by cię bronić. Rozumiesz?

Jaka znowu mate?

-Tak- szepnęłam

Poczułam ulgę że to już na prawdę koniec i mocniej się w niego wtuliłam.

Zaciągnęłam się jego zapachem

Już miałam o coś zapytać, kiedy obraz zaczął mi się rozmazywać, a ja zaczęłam się budzić

To był tylko sen? Ale jak to możliwe, przecież był taki realistyczny...

Westchnęłam

###
Kolejny za nami😝
Jakie macie odczucia co do tego rozdziału?😇
Pozdrawiamy😘
ThreeCrazyGirl_

Od zmierzchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz