Rozdział 11

332 12 2
                                    

*ONA*

Postanowiłam uciec. Wiem że to niezbyt rozsądne rozwiązanie z mojej strony, ale do jasnej cholery on mnie porwał.

Musiałam obmyślić dobry plan. Ucieczka jest możliwa tylko za pierwszym razem, bo potem on będzie mnie bardziej pilnować.

Postanowiłam uciec w nocy. Może to i banalne, ale noc daje osłonę więc mój plan ma większe szanse żeby się powieść.

Czekałam cierpliwie

-Halo? Jesteś tu?- nagle jakaś dłoń znalazła się tuż przed moją twarzą

-Yyyy...co?- zapytałam, spojżałam obok i zobaczyłam Camerona. Ehh mogłam się tego spodziewać

-Czy ty mnie w ogóle słuchałaś?- zapytał poirytowany

-Przepraszam- spuściłam głowę. Było mi odrobinę wstyd- a więc o czym mówiłeś?- zapytałam z nadzieją że chłopak powtórzy wszystko jeszcze raz

-Ehhh kobiety- skomentował cicho- mówiłem o tym że moi rodzice chcieliby cię poznać

-Co?!?- krzyknęłam- zwariowałeś do reszty?!?- nie chciałam poznawać jego rodziców. Po pierwsze to za szybko, a po drugie ja dzisiejszej nocy przecież mam uciec.- kiedy?- zapytałam pełna obaw

-W piątek- przekalkulowałam sobie to szybko. Mamy wtorek więc mam 3 dni. W tym czasie powinnam już dawno być po za granicami państwa.

-Ehhh niech ci będzie- odparłam ale tak na prawdę nie zamierzałam zostawać- a mam pytanie. O której wstajesz w tygodniu?- musiałam wiedzieć, żeby odpowiednio szybko wyruszyć

-Około 6:00- powiedział niepewnie na mnie patrząc- o 6:30 mamy trening na którym muszę się pojawić. Skąd to pytanie?

I co ja niby mam mu powiedzieć?

-A tak pytałam z ciekawości- skłamałam

-A ty o której wstajesz?- zapytał

-No jeśli mam szkołę to gdzieś koło 7:00, ale jeśli mam wolne to nie wcześniej niż o 10:00

-Straszny z ciebie śpioch- zaśmiał się- ale nawet mi to na rękę, ponieważ trening się kończy o 9:30 więc będę mógł ci przygotować śniadanie- chłopak się wyszczerzył

-Emmm dobra- powiedziałam po chwili- będę w swojej sypialni- którą dostałam po kłótni z brunetem. Nareszcie mogę spać sama I dzięki ci za to.

Była już 19:00 kiedy drzwi do pokoju ponownie się otworzyły.

-Czas na kolację księżniczko- jęknęłam w duchu. Nie chciałam jeść

-No dobra

Brunet złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę kuchni

...
Po skończonym posiłku pod pretekstem zmęczenia udałam się do pokoju, ale tak na prawdę musiałam  się przygotować.

Obliczyłam sobie że muszę wyruszyć gdzieś około północy i iść na najbliższy peron, a następnie o 1:47 wsiąść w pociąg, który mnie z tąd wywiezie.

Czekałam, czekałam i czekałam.

Było już dosyć późno, a ja nadal czekałam na to aż Cameron pójdzie spać.

I nagle usłyszałam jak w całym domu ktoś gasi światło, a następnie drzwi od sypialni się otwarły.

Pewnie był to Cameron, ale 100% pewności nie mam bo przecież musiałam udawać że śpię.

Chłopak westchnął cicho, po czym zamknął drzwi.

Znowu czeka mnie czekanie, ale jeszcze tylko chwila, tylko moment żebym znowu była wolna.

Zostało 10 minut...

...zostało 9 minut...

...zostało 8 minut...

...zostało 7 minut...

...zostało 6 minut...

Jeszcze tylko 5 minut dzieli mnie od mojej wolności...

...4...

...3...

...2...

...1...

I jestem wolna.

Po cichu wstałam, ostrożnie wzięłam plecak i starałam się jak najciszej dotrzeć do drzwi balkonowych.

Kiedy w końcu dotarłam otworzyłam je po cichu i wyszłam na zewnątrz, po czym przełożyłam nogi prze barierkę i zjechałam rynną na dół. Dobrze że rynna była.

Ostatni raz spojrzałam na dom po czym czmychnęłam w las...

###
Taki mały na osłodę😂
Cieszcie się?
Pozdrawiamy😘
ThreeCrazyGirl_

Od zmierzchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz