*ONA*
-No wysłowisz się wreszcie- powoli zaczynał mnie drażnić. Jakby nie szło tego powiedzieć prosto z mostu.-Ale nie uciekniesz?- dalej był niepewny.
Westchnęłam zirytowana. Ale na jego zachowanie nie mogłam nic poradzić.
-No nie- powtórzyłam po raz setny- po prostu to powiedz
-No jestem...tak jakby- zaczął. Jednak cały czas się plątał a ja miałam już tego na prawdę dość.- jestem wilkołakiem- zawachał się- wiem, że to może być dla ciebie szok i może w to nie wierzysz, ale to prawda
-Nie no to są chyba jakieś jaja- normalnie wpadłam z deszczu pod rynnę- i gdzie tu sprawiedliwość. Normalnie w to nie wierzę!- zaczęłam krzyczeć, a raczej się wydzierać w niebo głosy. W końcu nie po to uciekłam od jednego wilkołaka, żeby teraz znaleźć się w łapach drugiego. Panie losie czy pan sobie że mnie kpi?
-Nadal nie uciekłaś?- zapytał zdziwiony, a ja dopiero zobaczyłam że dopiero teraz otworzył oczy.
-No bo...- teraz to ja nie umiałam się wysłowić, bo co jak co, ale tego się nie spodziewałam- tak jakby wilkołaki nie są mi całkowicie obce- chyba jednak nie powinnam mu tego mówić. No trudno...
-Jak to?!? Ty też jesteś wilkołakiem?!? Ale przecież nie masz zapachu!! Jak to jest możliwe?!?- jego oczy już teraz przypominały spodki
-Nie- odpowiedziałam krótko- za to mam- musiałam pomyśleć- jak się to mówiło? Mete? Mote? Mato?
-Że mate?- zapytał i chyba już zaczynał powoli rozumieć co się działo wokół niego
-Oo no właśnie- w końcu Olivier się na coś przydał- no więc mam mate,a to już mówi samo za siebie
-Masz mate?- jednak dla niego to chyba za dużo informacji jak na jeden dzień.- A kto to taki?- zapytał powoli jakby nie chciał niczego zepsuć- jeśli oczywiście można wiedzieć
-Chyba można- mruknęłam- chyba nazywał się Cameron o ile dobrze pamiętam- postukałam się po brodzie
-Jaki Cameron? Nazwisko?- ohoo chyba mu się to za bardzo nie spodobało, no ale trudno to już nie moja sprawa
-A bo ja wiem?- bardziej zapytałam niż odpowiedziałam, bo w końcu skąd miałam wiedzieć jak miał na nazwisko
-Nie wiesz jak nazywa się twój mate?- zaśmiał się- poważnie?
-No jakoś nie pytałam- sama się zaśmiałam, a napięcie jakie we mnie było całkowicie zniknęło- nie było okazji no a potem...- nie byłam pewna czy chcę dokończyć, bo w sumie nie wiedziałam czy przypadkiem mnie nie wyda.
Co było potem?- zapytał łagodnie
-Nie chcę o tym mówić- pociągnęła lekko nosem i sama nie wiem czy to tylko katar czy zrobiło mi się przykro że Cama nie ma obok mnie...
-Wiesz mogę ci pomóc odnaleźć twojego mate- chyba błędnie odczytał moje emocje
-Nie nie ma takiej potrzeby- próbowałam się uśmiechnąć, ale nie wiem czy mi to wyszło.
-No dobra to w takim razie skąd jesteś?- nie wiem czy nadal próbował się czegoś dowiedzieć o moim mate czy po prostu był ciekawy skąd tutaj przybyłam
- Jestem z Kaliforni- postanowiłam być szczera, ale nie wiem czy to dobre rozwiązanie.
-Kim jest twój mate?- blondyn wyglądał jakby głęboko nad czymś myślał.- znaczy wiesz w hierarchii
-Z tego co mówił- a ja go akurat wtedy słuchałam- to chyba jest przyszłym alfą. Cokolwiek to znaczy.
-Znam jednego Camerona w Kaliforni- w jego oczach błysnęło coś niebezpiecznego. Chyba najwyższa pora się wycofać.
-Emm wiesz co dzięki za dzisiaj, ale wiesz nadal jestem strasznie zmęczona podróżą. Chyba już pójdę. Do kiedyś- no bo w sumie nie wiedziałam kiedy spotkamy się następnym razem
-Jasne wyśpij się- mruknął- spotkamy się szybciej niż myślisz- chyba to usłyszane, ale nie dam sobie ręki uciąć, bo zmęczony mózg lubi przekręcać czyjeś słowa.
Nie oglądając się za siebie pobiegłam do motelu.
###
Po roku w końcu nowy rozdział. Mamy nadzieję że się cieszycie.
Podoba wam się?
Pozdrawiamy
ThreeCrazyGirl_
CZYTASZ
Od zmierzchu
WerewolfCzułam się dziwnie... Czułam się śledzona... Czułam się pilnowana... Czułam się jak w więzieniu... Mimo to... Czułam się bezpieczna... Czułam się kochana... Czułam się potrzebna...