19. Ettore powraca

484 37 6
                                    

Mieliśmy stać niedaleko bufetu, gdyż pan Wiktor uznał, że to najlepszy pomysł dla naszej dwójki. Nie żeby miał jakiś inny, zważywszy na gwałtowną reakcję Juliana na widok Ettora, przy naszym ostatnim spotkaniu.

Spojrzałam na Julka, który kurczowo obejmował mnie w pasie ramieniem, jakby bał się, że nagle mu zniknę czy coś. Jego twarz była napięta od przeróżnych uczuć i emocji, które kumulowały się pod jego skóra. Zaciskał dodatkowo, mocno, szczękę zapewne z obawy, iż wyleci mu z ust coś, co nie powinno się z nich wydostać. Przynajmniej w jego mniemaniu.

- Wszystko okej? - zaryzykowałam pytanie. Od wczoraj ledwo co zmieniliśmy ze sobą kilka słów, a to nie było niczym przyjemnym. Przynajmniej dla mnie.

- Jest po prostu super - warknął dalej przyglądając się otoczeniu. - Nie mogłoby być lepiej.

Przewróciłam oczami. Męska duma powoli zaczynała mnie denerwować. A już w szczególności to, że ewidentnie przeważał w jego słowach sarkazm.

- Julek...

- Czego oczekiwałaś, że będę zachwycony? - warknął ponownie, z frustracja spoglądając na mnie. - Że przejdę nad tym do porządku dziennego? Julio! Ten drań chciał ciebie wykorzystać! Czemu... - pokręcił głową - Kompletnie cię nie rozumiem. Powinnaś być wściekła, chcieć zemsty albo cokolwiek takiego, co wymyślają skrzywdzone psychicznie lub fizycznie kobiety!

Moje oczy zaczęły błyszczeć z wściekłości, której nawet nie starałam się ukrywać. Nie po to chciałam jakoś złagodzić tą całą zakręconą, poplątaną sytuację, żeby teraz słyszeć coś takiego. I to z ust osoby, którą najmniej o coś takiego bym posądzała!

- Dzięki. Właśnie pragnęłam, żebyś mi o tym przypominał! Normalnie o tym marzyłam, jak dobrze, że mam ciebie - syknęłam uderzając go w ramię, którym mnie obejmował w celu uwolnienia się.

Na darmo z reszta, ale zadowoliłam się samym tym, iż się skrzywił. Czyli musiało go zaboleć. Albo to co powiedziałam, albo mój ton głosu lub też mój, jakże brutalny, atak na jego osobę.

Jako, że wątpiłam, by zabolał go mój wykwintny cios, zaczęłam sądzić, iż to musiał wygrać ton głosu. Innego wypadku nie było.

- Słuchaj, jeśli szukałabym przyjaciółki, zamiast chłopaka, powiedziałabym ci od razu - postanowiłam iść za ciosem. Czując mściwą satysfakcję. - Nie czekałabym ani chwili na opowiedzenie ci o moich najskrytszych objawach, pragnieniach i tych wszystkich ploteczkach, które skądś usłyszałam.

- Julio, nie o to mi chodziło - Julek znów się skrzywił. - Ja po prostu... Chcę zrozumieć dlaczego jesteś taka spokojna, dlaczego zachowywałaś się tak, jakby cię jego obecność nie ruszała.

Odwróciłam wzrok w bok, na parkiet, gdzie tańczyło parę osób, większość jednak zebrała się w małe grupki z kieliszkami w dłoni (postanowiłam nie brać do ręki ani jednego, żeby jakoś trzymać się swojej roztrzepanej wersji siebie - wiem jestem niezwykle inteligentna i przewidywalna).

Mój wzrok od razu odnalazł Sonię i resztę rodziny Pisaequina, oczywiście chciałam do nich podejść, bo w ten sposób mogłabym uniknąć tego rodzaju rozmowy z Julianem, ale od godziny stał tam Ettore wraz ze swoją wybranką w różowej sukience, o długich brązowych włosach zaplecionych w coś, co można nazwać dziwnym warkoczem.

To zdecydowanie przeważało o tym, aby się tam nie wybierać.

I czujne spojrzenia pana Jana - który stał przy barze - oraz dziadka, który z kolei, rozmawiał z jakimiś typkami, zajmującymi się ochroną imprezy.

Julia podbija WłochyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz