Epilog

657 47 16
                                    

Elia był bardziej pomysłowy niż byłabym skłonna przypuszczać. Musiał też być jakimś cudotwórcą, bo jakimś dziwnym trafem przekonał do siebie także moich braci, przez co oni postanowili mu pomóc. A przecież Lorenzo i Matteo nigdy nie robili niczego, z czego nie byłoby dla nich żadnej korzyści.

Zaś teraz jej nie mieli. No chyba, że chcieli poprawić lub zepsuć mi nastrój i to celowo.

Chociaż nie sądziłam, że może im to zająć kolejny tydzień.

- To wyjątkowo wredne z twojej strony - oznajmiłam stojąc pod drzwiami mieszkania Elii, chociaż to właśnie Lorenzo mówił, że potrzebuje pomocy i błyskawicznie mam się pojawić właśnie pod tymi drzwiami. - Dodatkowo podstępne. Jak mogłeś wykorzystać w ten sposób moich braci?

- Właściwie - Elia uśmiechając się wesoło, oparł się o framugę drzwi - to oni to zaproponowali. Ja tylko przytakiwałem.

- Cóż za szlachetność z twojej strony - prychnęłam ściskając mocniej torebkę. Próbowałam przy tym zastanowić się, gdzie najlepiej ją umieścić w ciele mężczyzny. - Musisz być naprawdę zdesperowany.

- Bo jestem - przytaknął. - W końcu ładna dziewczyna nie chce, w żaden sposób, się do mnie przekonać, a przecież to ona uderzyła mnie drzwiami. Wobec czego, jeśli nie chcesz tego uznać za randki, to pomyśl o tym obiedzie jako o formie przeprosin.

- Formie przeprosin? - powtórzyłam z niedowierzaniem - Serio?

- Tak - przesunął się tak, abym mogła wejść do środka, chociaż wcale nie zamierzałam. - Właśnie tak pomyśl.

- Sam się na nie...

- Przestań się ze mną kłócić i po prostu wejdź do środka - Elia przewrócił oczami, wciągając mnie do mieszkania. Widocznie podejrzewał, że bez tego, to nie uda mi się zrobić żadnego ruchu w którąkolwiek stronę.

Mieszkanie Elii było małe, ale przytulne i ładne. Utrzymane w jasnych, słonecznych barwach, do tego uporządkowane i czyste, zupełnie jak jego miejsce pracy w kuchni.

- Jakbyś potrzebowała, łazienka jest na wprost - powiedział ściągając mój sweterek i odwieszając na wieszak przy drzwiach. - Kapcie są po prawej w najwyższej szufladzie. Kuchnia po lewej od drzwi łazienki, ale ty masz pójść do salonu.

- Czyli na prawo od łazienki? - upewniłam się sięgając do szuflady, o której wcześniej mówił.

- Dokładnie. Jedyne drzwi po lewej to moja sypialnia.

- Do której w ogóle nie pójdziemy - dodałam wyciągając jedyne kapcie jakie były w szafce.

Oczywiście musiały być fioletowe w kwiatki, jakby doskonale wiedział, że od jakiegoś czasu wręcz przepadam za takimi rzeczami. Niemal wypełniłam kwiecistymi wzorami swoje szafy, które nawet zaczęły z tego względu protestować!

- Nie - przytaknął kierując się do kuchni. - Poza tym na razie tylko wynajmuję to mieszkanie. To, które kupiłem jest dopiero remontowane.

- Fajnie - mruknęłam, pośpiesznie idąc za Elią, który natychmiast zablokował mi drogę. - Oj, no weź! Pomogę ci...

- Wypad do salonu - uniósł ciemną brew, wbijając we mnie nieprzeniknione błękitne spojrzenie. - Ostrzegam, inaczej użyję siły.

- Pff, dziadek uczył mnie walczyć - odparłam obojętnie. Założyłam ramiona na piersi w wyrazie wyczekiwania, kiedy walczyliśmy na spojrzenia. - Więc możesz jedynie próbować mnie odeprzeć.

Elia wzniósł oczy do sufitu, zapewne starając się opanować. Co z kolei mu nie wyszło, ponieważ zaraz potem przepchnęłam się do kuchni, z której zostałam od razu wyparta. Dalej obejmując mnie w pasie ramieniem, wepchnął do salonu - takiego bez telewizora, z kanapą, małym stoliczkiem i szafką na talerze. Następnie pchnął na kanapę (bardzo wygodną, choć trochę zdartą), wskazując palcem bym się stąd nie ruszała.

Julia podbija WłochyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz