16. Bankiet

567 37 7
                                    

Julian ścisnął krzepiąco moją dłoń schowaną pod jego ramieniem. Widocznie nawet on widział, że się denerwuję. Nigdy nie byłam na żadnym wielkim, wystawnym przyjęciu więc bałam się, iż zrobię coś, co zdyskredytuje NIT.

- Może powinieneś był wziąć kogoś... pewniejszego i obeznanego w takich imprezach? - zapytałam ściskając w wolnej dłoni sukienkę, kiedy wspinaliśmy się po schodach prowadzących do wielkiego domu. Oczywiście dom znajdował się przy kanale i dostać się do niego można było tylko gondolą albo własną łódką.

- Spokojnie. Dasz sobie radę - chłopak podał zaproszenie lokajowi w (a jakże!) liberii.

Na każdym kroku można było wyczuć tu bogactwo.

- Nie wolno ufać bogaczom - wyszeptałam.

- A jednak mi ufasz - zauważył Julian, gdy stanęliśmy w kolejce prowadzącej z drzwi do środka. Widocznie każdy najpierw musiał zostać przywitany przez gospodarza. - Wystarczy, że dalej będziesz tak ładnie wyglądać, uśmiechać się i trwać przy moim boku aż do końca impreza. Ach! No i odstraszać wszystkie babska, które byłyby chętne podejść. Mogę dać ci słowo, że pójdę z tobą nawet do toalety, żebyśmy się nie rozdzielali, co ty na to?

Roześmiałam się, gdy tylko to sobie wyobraziłam. Sama wizja była zabawna.

Przez to o mało nie weszłam w kobietę w purpurze przede mną.

- Przecież tam będzie najwięcej kobiet! Chcesz iść prosto do ich legowiska?

- Za tobą wszędzie - przyrzekł z ręką na sercu i komiczną miną.

Ponownie zachichotałam, zwracając na siebie uwagę kobiety przede mną. Obrzuciła mnie wywyższającym spojrzeniem znad wachlarza. Jej zimne, niebieskie oczy sprawiły, że po kręgosłupie przeszły mnie ciarki.

Typowa baba z kasą.

Z lekkim przerażeniem spojrzałam na Juliana. Właśnie z takimi ludźmi będę siedzieć pół wieczora. Na szczęście miałam ze sobą Julka.

- Nie zwracaj na nią uwagi, to hrabina - mruknął mi do ucha chłopak. - Od roku próbowała wyswatać mnie ze swoją córką. Bezskutecznie. A teraz zjawiam się ze zjawiskową kobietą u boku i jest zwyczajnie o to zła.

Zdobyłam się na słaby uśmiech, ponownie podchodząc. Nareszcie weszliśmy całkiem do środka, gdzie kręte, szerokie schody prowadziły z balkonu wprost na pełen przepychu, biało- złoty hol u dołu. Z freskami na ścianach i suficie! Oraz z kolumnami doryckimi wokół tego kulistego pomieszczenia z trojgiem drzwi.

- Robi wrażenie, co? - zapytał Julian opierając lewą dłoń o marmurową barierkę. - Pierwszy raz byłem tu z ojcem pięć lat temu. Wtedy też zdecydował się całkowicie wprowadzić mnie do biznesu. Nauczyłem się przekonywać ludzi do tego by wybierali nas za ochroniarzy. Nauczyłem się uważnie słuchać ich potrzeb i wymagań ludzi. Ale jakoś nigdy nie mogłem zrozumieć co sprawia, że tak bardzo lubią się wywyższać. Niektórzy z nich są przecież niezmiernie głupi! Sama się przekonasz.

- NIT z każdym dniem ciekawi mnie jeszcze bardziej - przyznałam wpatrzona w profil chłopaka.

- Jestem szczerze zdziwiony, że dziadek ci o nas nie mówił - wyznał spoglądając na mnie kątem oka. - Słuchaj w nocy... wydawało mi się, że płakałaś.

Odwróciłam wzrok.

Myślałam, że zasnął! Tylko dlatego pozwoliłam sobie na płacz, gdy wspominałam słowa Sonii i Paola. Chyba przyzwyczajenie się do całej tej sytuacji zajmie mi dłużej niż sądziłam.

Julia podbija WłochyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz