10. Kłótnia

574 35 5
                                    

Przez całe przyjęcie udawało mi się skutecznie unikać zostania sam na sam z Ettore, dzięki czemu sytuacje takie jak poprzednio się nie powtórzył. Co uznałam za swój sukces.

Problem pojawił się dopiero, gdy mieliśmy wrócić do swojego pokoju, ale i z tym sobie poradziłam. Wystarczyło wymknąć się przez nikogo niezauważona do pokoju, tak aby nawet Ettore tego nie zauważył.

I nie zauważył! Udało mi się zasnąć, nim zdążył wrócić.

Obudziłam się tuż przed świtem. Nie miałam pojęcia z jakiego powodu, dlatego też rozejrzałam się wokoło, aby mieć pewność, że wszystko jest na miejscu i nie ma w pokoju jakiegoś szalonego ninje.

W ciemnościach zauważyłam jedynie zarys mebli i rzuconą na krzesło sukienkę, której nie chciało się samej schować do szafy. Prócz tego nie spostrzegłam niczego, co mogłoby być nie na miejscu (czytaj: żadnego szalonego ninji).

Chociaż...

Dopiero teraz dotarło do mnie, że moje plecy napotykają na jakiś opór, choć spałam na boku. Dodatkowo moja głowa leżała na czymś twardym, lecz ciepłym. Jakby tego było mało: coś ciężkiego przygniatało moją talię, zaś palce tego czegoś (co ewidentnie musiało być czyimś ramieniem, innej opcja nie istniała), uciskało moje drugie biodro.

Właśnie to musiało mnie obudzić. Tyle, że... to była tylko drobna niedogodność.

Dzięki temu, że Ettore przytulał się do mnie, było mi dwa razy cieplej. Oraz - o tym pomyślałam już z ciężkim sercem - czułam się bezpieczniej w obcym miejscu.

Po chwili usłyszałam jakieś uderzenia dochodzące zza ściany.

Z jękiem zakryłam twarz poduszką.

Matteo mógłby zdobyć się na swego rodzaju uprzejmość i dać spać innym... że już nie wspomnę o tej biednej dziewczynie będącej u niego.

I jakim sposobem ma tak dobrą kondycję? Przecież to musiał być któryś raz z rzędu! Tym bardziej, że jak się kładłam, słyszałam dokładnie taki sam odgłos dochodzący z jego pokoju.

Oplatające mnie ramię przesunęło się wyżej, aż pod biust, przez co zachłysnęłam się powietrzem.

Ettore zdecydowanie na za dużo sobie pozwala!

- Julio - Ettore zbliżył się jeszcze bardziej, o ile w ogóle było to możliwe; następnie powiedział mi najromantyczniejszą rzecz jaką kiedykolwiek od niego usłyszałam: - twoje włosy wchodzą mi do buzi - wychrypiał sennie. - I zabierz tą poduszkę.

- Nie. Twój brat...

- Wiem co robi mój brat. Widziałem jak prowadził do swojego pokoju dwie brunetki - przerwał mi, zrzucając z mojej twarzy poduszkę. - Ani on, ani Lorenzo, tym bardziej ja, nie jesteśmy mnichami. Nie obowiązuje nas celibat, więc czemu mielibyśmy unikać kobiet? - westchnął - Posłuchaj, to sportowiec, ma naprawdę dobrą kondycję, a poduszka nie pomoże ci w odcięciu się od odgłosu łóżka uderzającego o ścianę.

- Twoje słowa także - warknęłam, z niejaką udręką przyjmując do świadomości fakt, iż Ettore nie będzie mieć zamiaru zabrać ramienia spod mojego biustu.

Że już nie wspomnę o tym, że przez niego włosy poleciały mi na twarz.

- A kto powiedział, że miały? - zdziwił się.

- A kto pozwolił ci się do mnie przytulić?

- Ty - odparł swobodnie. - Kiedy tylko się położyłem, przykleiłaś się do mnie. Nie powiem - schlebiało mi to niezmiernie, ale jednak nie spodziewałem się, że połowa twojego ciała znajdzie się na mnie i będzie tak ciasno mnie oplatywać.

Julia podbija WłochyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz