17. Odwiedziny ekipy Rish oraz dziadka

533 36 9
                                    

Sytuacja mojej lekkiej głowy do alkoholu nie poprawiła się po kolejnych dwóch bankietach, na których byłam z Julianem. Ale przynajmniej Risha nie mógł się jeszcze dodzwonić do ojca w sprawie mojej kandydatury na jego partnera. Co z kolei oznaczało, że nie pokłócą się teraz, o to dlaczego nie powinnam nim być.

Nie sądziłam bym była wstanie całkowicie hamować Juliana. Nie po ostatniej imprezie, na której dopingowałam go, by w końcu uderzył faceta, który chciał mnie bezwstydnie obłapiać w czasie tańca (ja nie mogłam tego zrobić, gdyż dałam słowo Julianowi, że nie wdam się w żadną bójkę). Dochodziło do tego, jeszcze to, że jakaś wyjątkowo wścibska babuleńka, chciała byśmy udowodnili jej skuteczność broni, wykorzystywanej przez NIT, na kryształowym żyrandolu bezczelnego gospodarza.

Była na tyle wścibska, że łaziła za nami i gadała, przeszkadzając nam, aż Julek nie pokazał jej, że NIE ma przy sobie broni.

Chociaż to akurat był ciekawy epizod, tym bardziej, że znów widzieliśmy się z jego przyjaciółmi. Na szczęście obyło się bez kolejnego przesłuchania.

No i podziwiałam wytrwałość w dążeniu do celu tej starowinki. Widać nie przepadała za chudym, oglądającym się za młodymi kobietami, panu wystawnej rezydencji.

- Jestem zmęczona - wyjęczałam ze stopami wetkniętymi pod uda Julka i głową na oparciu kanapy, która była naprawdę wygodna. Przez co wolałam nie znać jej ceny.

- Ja też, wczorajszy wieczór był najgorszy - mruknął, bez entuzjazmu przerzucając pilotem kolejne kanały. - Przynajmniej Benjamin i Nikolas świetnie się bawią.

Och, w to nie wątpiłam. Oni przynajmniej nie musieli chodzić na bankiety i użerać się z ludźmi, którym kasa tylko w głowie. Mogli robić co chcieli, choć najprawdopodobniej było to jakże wyszukane pijaństwo. No, ale jak przez chwilę mogli sobie poholować...

- Jak tam głowa? - spytał Julek, spoglądając na mnie.

- Bywało lepiej, lecz aspiryna działa, więc nie jest aż tak źle - mruknęłam poprawiając na sobie brązową bluzkę z nadrukiem: "Życie jest tylko jedno, wykorzystaj je!". W tej chwili nawet nie chciałam w to wątpić. - A ty?

- Mam mocną głowę do alkoholu.

- I dlatego wczoraj śpiewałeś: "Mam ochotę cię pocałować"? - zapytałam z lekkim uśmiechem. - Świetna piosenka, tak w ogóle. Co prawda miała tylko jedną zwrotkę, ale jest chwytliwa i szybko wpada w ucho.

- Ha, ha, ha - mruknął, przewracając oczami. - Śpiewałem to jedynie po to, abyś się wreszcie uśmiechnęła. I podziałało więc nie...

Pochyliłam się w stronę Julka, przyciskając brzuch do kolan, a kolana do ramienia chłopaka. Wpatrywałam się przy tym w niego z przymrużonymi oczami jakbym szukała fałszu w jego słowach. Przy czym wiedziałam, że kłamał.

- Twoje ciało mówi mi, że łgarz.

- A mi twoje mówi, że jest ci zimno - uniósł nieporuszony brew.

- I tak wiem swoje - rzuciłam, pozwalając włosom opaść na kolana.

- Jak na szatynkę brakuje ci zdroworozsądkowego...

Urwał, gdy przechyliłam się i pocałowałam Juliana w usta. Chciałam to zrobić już dwa dni wcześniej, nim zasnęłam, ale cóż. A potem zabrakło mi odwagi. Teraz, jednak nie mogłam się powstrzymać, po prostu czułam i pragnęłam całować Julka.

Podczas , gdy całowanie z Ettore było tylko przyjemne, całowanie Juliana było... Hmm... czymś więcej. O wiele więcej.

Chłopaka zatkało jedynie na dwie sekundy, po nich lewą rękę - tę najbliżej mnie - objął mnie w pasie, zaś drugą ułożył na moim policzku. Ten pocałunek różnił się od poprzedniego i nie dlatego, że wtedy nie spodziewałam się go. Tym razem wiedziałam dlaczego wszystkie nerwy w moim ciele płoną pod jego dotykiem. Już jako dzieciak mi się podobał - po prostu pragnęłam Juliana ze wszystkim co, by mi dał. Nieważne, że właściwie nie znałam tej jego dorosłej wersji.

Julia podbija WłochyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz