!!98!!

180 16 20
                                    

To nie talks, ale zostańcie na chwile jeśli interesujecie się fanfiction.

Moim postanowieniem noworocznym (pierwszym i zapewne ostatnim) jest zacząć publikować pracę, którą piszę od maja choć pomysł i zarys pojawił się już dwa lata temu.

Dotyczy całości twórczości Riordana, bo będzie o przeplataniu się mitologi greckiej, egipskiej i nordyckiej. Oczywiście nie zabraknie scen walki, długiej podróży, mrocznej przepowiedni, przyjaźni i miłości. 

Za to, że wytrwaliście prawie sto rozdziałów tej książki choć bywały lepsze i gorsze chwile, chciałam abyście jako piersi zobaczyli pierwsze zdania tego co próbuje tworzyć.


Pamiętam wiewiórki z czasów kiedy jeszcze żyłem i nic się nie zmieniły

Mitologia Nordycka 


Większość ludzi broni wybranki swojego serca przed potworami lub innymi strasznymi bestiami. Odważnie mierzą się z wielkimi monstrami i albo wygrywają, i bohatersko wracają w blasku chwały, albo giną i są opłakiwani przez piękne dziewczyny, które, bardziej lub mniej skrycie, się w nich podkochiwały.

W pewnym sensie nie jestem wyjątkiem chociaż u mnie wyglądało to o wiele mniej spektakularnie zwłaszcza biorąc pod uwagę, że broniłem swoją przyjaciółkę przed wiewiórką. Nie udało mi się i umarłem.

Teraz wszyscy zapewne zastanawiają się jakim cudem mogę to pisać skoro nie żyję. Z góry mówię, że to nie żart zwłaszcza, że jestem w miejscu, w którym ze śmierci się nie żartuje. No, może czasami, ale to nie ważne. Żeby lepiej zrozumieć tą historię muszę się trochę cofnąć w czasie do chwili kiedy jeszcze żyłem. Dobra, to zabrzmiało dziwnie, jak słowa wyjęte z jakiegoś starego horroru opowiadanego przez trupa. Ta historia nie jest horrorem, będzie opowiadana przez zmarłego, ale nie będzie horrorem. Nie, będzie to historia o kilku martwych nastolatkach, pewnej nie ogarniętej latającej dziewczynie i ich małym wężowym towarzyszu, a także o osobie, która dała im magiczny statek w zamian za tabliczkę czekolady. W sumie to nie dał tylko pożyczył, ale raczej go nie oddamy.

Jak może już zauważyliście ta historia będzie o mnie... I o kilku innych osobach, ale ja skupię się na sobie.

A więc to było jakiś rok temu. Byłem w tedy żywy i razem z moja żywą przyjaciółką szliśmy przez miasto. Został jakiś tydzień do wakacji więc jak wielu żywych ludzi nie poszliśmy do szkoły. Zamiast lekcji chodziliśmy po mieście razem z tłumem żywych ludzi, jedliśmy lody kupione od żywej sprzedawczyni i siedzieliśmy w parku gdzie żywa staruszka karmiła żywe gołębie, a żywe dzieci grały w piłkę.

Krótko mówiąc wszystko było zwyczajne i żywe. Do czasu.

- I ona przeżyła, a on zamarzł w tej wodzie. Rozumiesz? - zapytała Maia.

- Tak - powiedziałem chociaż nie miałem pojęcia o czym dziewczyna mówiła. - Teraz już rozumiem.

- Prawda, że romantycznie?

Nie miałem pojęcia czy było to romantyczne czy nie. Z tego co zrozumiałem statek utonął, a ktoś zamarzł w wodzie. To nie było ani trochę romantycznie.

- Tak, bardzo romantycznie - przyznałem chociaż wcale tak nie myślałem, ale to dziewczyna i trzeba jej przytaknąć.



Mam nadzieję, że da się to czytać i jest w miarę ok.

Skoro przeczytaliście to jako pierwsi mam do was kilka pytań:


Od jeden do dziesięciu jak się podobało?


Co można poprawić lub zmienić?


Ile słów\znaków powinien mieć rozdział aby się dobrze czytało?


Co wyszło z tym, że Unia ma zakazać ff, fan artów i tych innych? (trochę się gubię w polityce)


Ktoś odmieni mi męskie imię Alex?


I najważniejsze

Chcecie zobaczyć więcej?




Dodam jeszcze, że bardzo zależy mi na waszym zdaniu i opinii.

Dziękuje wszystkim co wyrazili swoje zdanie. 

Preferencje, Talksy PJ i OHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz