Od kilku dni każdy jest zajęty przygotowaniami do świąt. Cały czas mam w głowie nagłe pojawienie się Stylesa przez domem. Nie mam pojęcia, co tam robił i szczerze mówiąc, chciałabym się dowiedzieć.
Ostatnio dostałam wiadomość od Lou, żebym wpadła do tej kawiarni, co ostatnio, bo udało mu się dogadać z Harrym, więc właśnie jestem w drodze do tego miejsca.
Dotarłam tam dokładnie trzynaście minut po czasie, ponieważ, jak zawsze, były korki. W końcu to Londyn. Lustruję wzrokiem kawiarnię, a moje spojrzenie spoczywa na stoliku, przy którym ostatnio siedziałam z Tomlinsonem.
Tym razem siedzi przy nim również Harry. Podchodzę szybkim krokiem i siadam na wolnym krześle, tłumacząc moje spóźnienie, na co oboje odpowiedzieli mi skinięciem głowy.
- Do rzeczy. Czego dokładnie ode mnie i od mojej redakcji oczekujesz?
Ciszę, która panowała, przerwał Styles. Już miałam mówić, ale Louis był szybszy:
- To może ja pójdę po kawę. Kendall, tę co ostatnio? Co dla ciebie, szefie?
Przytaknęłam głową, będąc pod wrażeniem, że pamięta, co zamawiałam ostatnim razem. A może po prostu nie chciało mu się czekać, aż się zastanowię.
- Dużą latte - odezwał się Harry i gdy tylko Louis poszedł stanąć w kolejce, Styles pogrążył się w myślach.
Zaczęłam stukać paznokciami o stół, zauważając przy tym, jak Harry się spina. Czułam, jak jego wzrok wypala we mnie dziurę, ale postanowiłam to zignorować. Chciałam wyjąć telefon, ale byłoby to niekulturalne, więc patrzyłam na ulicę i ludzi za oknem.
- Mogę zrobić co chcesz, żeby pomóc tej twojej głupiej zbiórce, ale nie zrobię tego za darmo.
Słysząc to, momentalnie spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Jak mam ci zapłacić, skoro wszystko co mam idzie na dom?
- Och, nie mówiłem o takiej zapłacie. Może bardziej byłaby to przysługa, a zresztą... nazywaj to jak chcesz.
- Co masz przez to na myśli?
- Mam na myśli to, że musisz zostać moją narzeczoną.
Moje oczy niemal wyleciały z oczodołów, gdy to usłyszałam. Zdziwienie i zmieszanie malowało się na mojej twarzy, a Styles, zauważając to, chciał coś powiedzieć, ale przy naszym stoliku pojawił się Louis informując nas, że zamówienie zaraz nam przyniosą. Położyłam na stole kilka funtow i przesunęłam je w kierunku Lou, na co mi je oddał i powiedział, że on zapłaci.
- No dobra, dogadaliście się jakoś?
- W zasadzie to nie. Już wyjaśniam. Chciałabym, żebyście napisali artykuł o tej zbiórce i sytuacji w British Orphanage. Wtedy dotarłoby to do większej ilości osób i zdołalibyśmy uratować to wszystko przed zrównaniem z ziemią.
- Okej, co o tym myślisz, Styles? - zapytał z zaciekawieniem Louis.
- Myślę, że jestem w stanie się na to zgodzić, a nawet sam napiszę ten artykuł. A teraz wybaczcie, ale muszę się zbierać. Zdzwonimy się, Kendall. - Po swojej wypowiedzi, Harry ubrał płaszcz i wyszedł, a ja zostałam sam na sam z Louisem, z którym bardzo dobrze mi się rozmawiało. Po godzinie razem wyszliśmy z kawiarni i każde z nas rozeszło się w swoją stronę.
🎄🎄🎄
Był już wieczór. Gotowałam właśnie kolację, gdy rozbrzmiał dźwięk z mojego telefonu. Nie patrząc, kto dzwoni, przyłożyłam telefon do ucha odbierając go, a drugą ręką w której trzymałam łyżkę mieszając makaron.
- Halo?
- Um, cześć, Kendall. Tu Harry. Wiem, że dziwnie brzmiało to, co powiedziałem w kawiarni, więc chcę ci to wytłumaczyć, ale to nie rozmowa na telefon. Mógłbym wpaść? Jestem akurat w centrum.
- Po pierwsze, skąd masz mój numer? Po drugie, skąd wiesz, że mieszkam w centrum?
- Od Louisa i nie wiem, po prostu daj mi adres.
- Okej, za chwilę ci prześlę SMS-em.
Mówiąc to, rozłączyłam się i wystukałam adres w wiadomości. Sama nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam. Po około dwudziestu minutach ktoś zapukał do drzwi.
Wiedząc, że to Harry, od razu otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka. Zdjął swój płaszcz i buty i rozejrzał się po moim mieszkaniu. Jest dokładnie takie, jakie chciałam, żeby było. Nowoczesne, ale jednocześnie minimalistyczne i utrzymane w kolorach czerni i bieli z elementami szarości.- Ładnie tutaj.
Pokiwałam głową dziękując mu i zaprowadziłam go do salonu.
- Jesteś głodny? Właśnie robię kolację.
- Nie jestem, ale dziękuję.
Znowu pokiwałam głową i usiadłam koło niego na kanapie, czekając, aż zacznie mówić.
- No więc, może to trochę dziwne, ale na święta przyjeżdżają moi rodzice i siostra ze swoim narzeczonym. Myślą, że mam narzeczoną, która również pojawi się na Wigilii. To trochę zagmatwane, wiem o tym dobrze, ale to wyjątkowa sytuacja. Moi rodzice uważali, że jestem najgorszy na świecie wyprowadzając się z Holmes Chapel i przejmując redakcję i nie odzywali się do mnie przez jakiś czas, ale gdy zadzwonili, a akurat była u mnie moja była dziewczyna, zaczęli wywiad. Powiedziałem im, że to moja narzeczona, a oni ucieszeni nareszcie zaczęli być dumni ze mnie, że poradziłem sobie sam. W końcu nastąpił ten czas, gdy Gabrielle powiedziała mi, że była ze mną tylko dla pieniędzy i zostawiła mnie na lodzie, a ja nie dam rady się przyznać rodzicom i wiem, że jestem słaby, ale oboje potrzebujemy pomocy, więc moglibyśmy oboje na tym skorzystać.
Po świętach ty będziesz miała swój artykuł i pieniądze, a ja dam ci spokój i rozejdziemy się w swoje strony. - Gdy skończył mówić, tak jak za pierwszym razem, zdziwienie malowało się na mojej twarzy.Próbowałam wszystko przeanalizować w głowie, ale nie wychodziło mi. Nie mogłam z siebie wydusić słowa. Miał rację, to tylko chora umowa, którą rozwiążemy zaraz po świętach i oboje na tym skorzystamy.
- Uch, okej. Chyba jestem w stanie się na to zgodzić, ale ustalmy zasady.
- Słucham.
- Żadnych zapędów do mnie, żadnego dotykania, nic z tych rzeczy, rozumiesz?
- Jak mam cię nie dotykać, skoro będziemy zaręczeni?! Dobra, nieważne. Jutro przyjadę do British Orphanage i zacznę pisać artykuł. Przy okazji dam ci pierścionek, który założysz w Wigilię. Muszę już lecieć. Do widzenia, pani Styles.
Po swojej wypowiedzi wyszedł z mieszkania, uprzednio nakładając odzienie wierzchnie, zostawiając mnie w osłupieniu. Nie mogłam pojąć jego zachowania. Przy naszym pierwszym spotkaniu zachował się jak totalny dupek, a teraz jest całkiem inny. Mimo tego, dalej jest w niektórych momentach chamski. Nie mogłam pojąć, dlaczego nazwał mnie panią Styles i na co ja się zgodziłam. Coraz bardziej zadziwiam samą siebie.
Po moich małych przemyśleniach, zadzwoniłam do przyjaciół na grupowym czacie, dokładnie opowiadając im wszystko od spotkania w kawiarni, aż do teraz. Po zakończeniu rozmowy dostałam wiadomość od Liama, w której napisał, żebym trzymała tak dalej i że wszyscy we mnie wierzą. Uśmiechnęłam się widząc tę wiadomość i ruszyłam do łazienki, aby wykonać wieczorną rutynę i położyć się spać po bardzo długim i dziwnym dniu.
CZYTASZ
Christmas Charity |Harry Styles|
FanfictionGrudzień. Czas, gdy dzieci robią wszystko, aby nie dostać rózgi pod choinkę, a rodzice stają na głowach, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik przed Wigilią. Mówią, że grudzień to magiczny czas pokoju i miłości na świecie, lecz nie dla Kendall. Dla...